Nasza historia jest wyjątkowa

- Podkreślanie wyjątkowości polskich ofiar poparte jest pamięcią rodzinną. Świadomość tej wyjątkowości nie musi się jednak obracać przeciw komukolwiek – pisze historyk

Aktualizacja: 26.08.2009 08:32 Publikacja: 26.08.2009 04:14

Nasza historia jest wyjątkowa

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Red

Gazeta Wyborcza” przedstawia wyniki badań dotyczących pamięci o wojnie, przeprowadzonych wśród współczesnych Polaków przez instytut Pentor na zlecenie Muzeum II Wojny Światowej. Ich podstawą stały się ogólnopolski sondaż oraz dyskusje przeprowadzone w czterech większych miastach Polski: Warszawie, Katowicach, Przemyślu i Gdańsku.

Badanie było potrzebne, a jego wyniki są, niezależnie od ewentualnych wad, cenne. Celem badań, sądząc po komentarzach zarówno dyrekcji muzeum (m.in. wicedyrektora dr. Piotra Majewskiego), jak i publicystów, było z jednej strony zdiagnozowanie stanu świadomości Polaków, z drugiej zaś

– dzięki dyskusji – lepsze przygotowanie się do planowanej wystawy stałej tej placówki, a w końcu przystosowanie jej do potencjalnego odbiorcy.

[srodtytul]Poplątana świadomość elit[/srodtytul]

Sądząc po komentarzach patrona badań, części historyków i dyrekcji muzeum, Polacy nie wypadają dobrze; w przyszłości należy zatem „poprawić” skrzywienia świadomościowe panujące w ich umysłach. Do największych – zdaniem komentatorów z „Gazety Wyborczej” – przekłamań należy zaliczyć fakt, że znaczna część Polaków uważa, iż to właśnie naród polski wycierpiał najwięcej w czasie II wojny. Druga skaza ma dotyczyć wstydu, a raczej jego braku, wobec rzekomo udowodnionych faktów świadczących o współodpowiedzialności narodu polskiego za największe zbrodnie II wojny światowej (w tym Holokaust).

Można się tu zadumać nad poplątaną świadomością elit, które wyrażają poglądy w nadziei, że naprawią broniący się przed ich indoktrynacją naród świadomy wyjątkowości swych dziejów. We mnie jednak największą troskę budzi to, że tak mało Polaków (31 proc.) uznaje wojnę za fakt znamienny w ich życiu i najbliższych. Z kolei ci, którzy świadomie przywołują przykłady tragedii rodzinnych i pamiętają o traumie wywołanej utratą najbliższych, wydają się dowodem na istnienie w Polsce zdrowej części narodu, którą należy wzmacniać, a nie poddawać chłoszczącej krytyce.

Podkreślanie wyjątkowości polskich ofiar poparte jest bowiem pamięcią rodzinną o przeżyciach i stratach własnych w obrębie najbliższych krewnych. Te straty były realne, z realnymi skutkami; znaczna część Polaków pamięta, że okupanci zamordowali im starsze pokolenia i boczne gałęzie rodziny: brata dziadka, stryjków i ciocie, że nie mają przez to ciotecznego rodzeństwa, że ich dzieciństwo zostało pozbawione opiekuńczej dłoni dziadków, że ich młodsze rodzeństwo zostało żywcem spalone w stodole.

Rodziny polskie pamiętają, że skutki okupacji trwały przez cały okres powojenny w postaci kalectwa, choroby, wypędzenia z ojcowizny czy też długoletniej rozłąki po 1945 r. Krótko mówiąc, Polacy, podobnie jak Żydzi – choć z innych powodów – mają prawo do świadczenia o wyjątkowości swych przeżyć. Inaczej zdradziliby swych najbliższych – ofiary okupantów.

Świadomość owej wyjątkowości nie musi się jednak obracać przeciw komukolwiek, jeżeli pozostali „wyjątkowi” uszanują prawo innych do celebrowania swego męczeństwa. Oczywiście podkreślanie faktu, że Polacy wycierpieli najwięcej w czasie wojny, może być także efektem – naturalnym – samoobrony przed niesprawiedliwymi atakami ze strony mediów piszących o „polskich obozach koncentracyjnych” czy też o Jedwabnem w kategoriach usprawiedliwienia autorów antypolskich określeń.

[srodtytul]Pomoc Żydom, czyli opór wobec okupanta[/srodtytul]

Wydaje mi się, że ci, dla których II wojna nadal stanowi ważny punkt odniesienia, nie potrzebują stwarzać sobie dodatkowych argumentów; ich świadectwa i oceny wypływają bowiem z wiedzy i realnej pamięci. Można najwyżej ubolewać, że tak znaczna część Polaków nie utożsamia się z przeżyciami innych członków narodowej wspólnoty. Świadczy to być może o daleko idącym egocentryzmie respondentów Pentora.

Prawie 1/3 badanych wie, że z ich rodzin ktoś zginął (nie mówi się o innych kategoriach represji, których katalog jest rzecz jasna bezkresny), z czego zdecydowana większość pamięta, iż oprawcami byli Niemcy, 11 proc. – że Sowieci, a 5 proc. – że członkowie rodzin zginęli z rąk nacjonalistów ukraińskich.

Proporcje te wskazują na charakterystyczną cechę polskich przeżyć. Po pierwsze, że zostaliśmy poddani jako naród – w czym należy widzieć wyjątkowość polskich losów – największej z możliwych represji przez co najmniej dwóch najeźdźców, za którymi stały nie tylko armie, ale i totalitarne państwa, traktujące Polaków w kategorii wrogów etnicznych bądź klasowych.

Po drugie, włączenie do kategorii zbrodniarzy oprawców ukraińskich dowodzi, że jesteśmy – przede wszystkich mieszkańcy Kresów i ich potomkowie, a także historycy – w stanie skutecznie prowadzić politykę historyczną, a Polacy są skłonni do weryfikacji wiedzy o przebiegu II wojny.

39 proc. respondentów stwierdziło, że ktoś z rodziny był żołnierzem w latach wojny, a 28 proc. – że ktoś z rodziny działał w podziemiu (ok. 50 proc. z nich wymienia AK), z kolei aż 7 proc. Polaków dowodzi, że ktoś z rodziny pomagał w czasie okupacji Żydom. To znamienny wynik. Dowodzi on, że pomoc udzielana Żydom jest wskazywana jako jedna z podstawowych kategorii oporu wobec okupanta niemieckiego (obok oporu z bronią w ręku).

7 proc. respondentów zdobyło o tym realną wiedzę wśród najbliższych. To dużo, biorąc pod uwagę wieloletnie milczenie na ten temat, jak chce wielu badaczy, wręcz lęk przed świadczeniem prawdy o relacji Polaków wobec Żydów potrzebujących pomocy. Poza tym, jak się wydaje, wskazywanie na pamięć o udzielaniu pomocy przez polskie rodziny Żydom w czasie okupacji to uboczny efekt antypolskiej nagonki wywołanej niesprawiedliwą interpretacją jednostkowych faktów świadczących o mniej lub bardziej spontanicznym udziale niektórych Polaków w mordowaniu Żydów organizowanym przez okupanta.

Można z tego wysnuć co najmniej dwa wnioski. Pierwszy to taki, że polityka historyczna uprawiana przez różne podmioty (w tym prof. Jana T. Grossa i medialnych nosicieli jego rewelacji) wymyka się spod kontroli reżyserów. To dobry znak! Drugi wniosek – że te wyniki należy traktować w kategoriach pewnej presji społecznej na wszystkich tych decydentów, którzy mogą i powinni przyspieszyć budowę warszawskiego pomnika (tablic imiennych) ku czci Polaków ratujących Żydów.

Mam nadzieję, że inicjatywa ta, wychodząca od lat z kręgu wielu przedstawicieli narodu, w tym Komitetu dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów, doczeka się realizacji (chwała Czesławowi Bieleckiemu i prezydentowi Łodzi Jerzemu Kropiwnickiemu, że byli pierwsi w upamiętnieniu tego wielkiego dzieła polskich rodzin). Polacy na to czekają.

[srodtytul]Czego nauczy nas muzeum[/srodtytul]

Komentatorzy sondażu z „Gazety Wyborczej” dają jednoznaczny sygnał, że są przerażeni rzekomo niskim stanem świadomości historycznej Polaków: „Poplątana pamięć” – krzyczy redakcja w tytule; „Polacy cierpieli bardziej niż Żydzi” – dodają ze zgrozą. Aż boję się pomyśleć, czy rzeczywiście celem Muzeum II Wojny Światowej będzie dokonanie w tym zakresie totalnej destrukcji. Mam nadzieję, że nie.

Autorzy wystawy stałej zapewne zadają sobie pytanie, które postawił Paweł Lisicki w komentarzu („Rz” z 22 – 23.08.2009): w czym się przejawiała polskość i wyjątkowość polskich postaw w latach II wojny światowej? Na czym polegała wyjątkowość polskiego doświadczenia z lat 1939 – 1945? Czy jesteśmy i byliśmy nośnikami pewnego katalogu wartości: „Bóg, honor, ojczyzna”, czy potępialiśmy tych przedstawicieli narodu, którzy nie sprostali powyższemu hasłu, czy też wszystkie postawy (także szmalcowników) traktowaliśmy jako równie godne Polaka?

Od odpowiedzi na te pytania zależy, czy Muzeum II Wojny Światowej zechce utrwalić w nas polskość, czyli to, z czego możemy i powinniśmy być dumni. Czy też Muzeum II Wojny Światowej ma być oddane innym celom, budowie enigmatycznego narodu europejskiego, a może budowie społeczeństwa zapominającego o przeszłości.

Mam nadzieję, że – zdaniem dyrekcji tego muzeum – stawianie tych pytań to nie przejaw „nacjonalizmu” i „megalomanii”, lecz świadectwo naturalnej skłonności autorów przyszłej wystawy stałej do rozpoznania własnego dziedzictwa i swych najbliższych, członków tej samej wspólnoty. Drodzy dyrektorzy tej placówki, macie własne rodziny, a w ich obrębie istniejącą pamięć o wyjątkowych losach Polaków. Niczego więcej Polacy – bohaterowie sondażu – nie oczekują, jak uszanowania tej prawdy.

[i]Autor jest historykiem, doradcą prezesa IPN, profesorem UKSW[/i]

[ramka][b]W opiniach[/b]

[b]Andrzej Nowak[/b]

[i][link=http://www.rp.pl/artykul/350819.html]Co naprawdę przechowuje polska pamięć[/link][/i] - 19 sierpnia 2009

[b]Piotr Tadeusz Kwiatkowski[/b]

[i][link=http://www.rp.pl/artykul/353062.html]Druga wojna w oczach zwykłych ludzi[/link][/i] - 24 sierpnia 2009[/ramka]

Gazeta Wyborcza” przedstawia wyniki badań dotyczących pamięci o wojnie, przeprowadzonych wśród współczesnych Polaków przez instytut Pentor na zlecenie Muzeum II Wojny Światowej. Ich podstawą stały się ogólnopolski sondaż oraz dyskusje przeprowadzone w czterech większych miastach Polski: Warszawie, Katowicach, Przemyślu i Gdańsku.

Badanie było potrzebne, a jego wyniki są, niezależnie od ewentualnych wad, cenne. Celem badań, sądząc po komentarzach zarówno dyrekcji muzeum (m.in. wicedyrektora dr. Piotra Majewskiego), jak i publicystów, było z jednej strony zdiagnozowanie stanu świadomości Polaków, z drugiej zaś

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?