Upomnijmy się o historyczną prawdę

Media światowe, jeśli zwrócą uwagę na gdańskie obchody rocznicy 1 września, odnotują przede wszystkim słowa Putina, nie Tuska. To Putin nada medialny ton obchodom - pisze historyk

Aktualizacja: 27.08.2009 22:55 Publikacja: 27.08.2009 19:53

Armia Czerwona wkraczająca na polskie ziemie wschodnie we wrześniu 1939 roku

Armia Czerwona wkraczająca na polskie ziemie wschodnie we wrześniu 1939 roku

Foto: Muzeum Wojska w Białymstoku/repr. Piotr Męcik

Jednego dnia telewizja rosyjska emituje film („Sekrety tajnych protokołów"), z którego wynika, że Polska była pierwszym sojusznikiem Hitlera, a biedny Stalin musiał się w sierpniu i wrześniu 1939 roku bronić przed tym sojuszem. Następnego dnia słyszymy, że na 1 września Służba Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej opublikuje zbiór dokumentów pt. „Sekrety polskiej polityki zagranicznej. 1935 – 1945". Tu, zapewne, okaże się, że Polska była sojusznikiem Hitlera aż do 1945 roku.

Czy warto reagować na te informacje? Czy odpowiadać w ogóle na zaczepki rosyjskiej propagandy historycznej? Premier Donald Tusk uniósł się honorem i stwierdził, że nie warto.

[srodtytul]Czas kłamstwa [/srodtytul]

W pewnym sensie ma rację. Z Rosją Putina nie warto wdawać się w historyczne polemiki. Jak powiedział kiedyś Andriej Sacharow, jest w Rosji czas mówienia prawdy i jest czas kłamstwa. Niestety, co najmniej od dziesięciu, a może nawet od 15 lat trwa w Rosji czas kłamstwa. Podporządkowana zamówieniu państwowemu propaganda historyczna, której służy coraz większa część świata akademickiego w Rosji, a także niemal sto procent mediów elektronicznych, tłoczy kłamstwa konsekwentnie i bezwzględnie. Bezwzględnie dla faktów, takich m.in. jak rzeczywistość nazistowsko sowieckiego sojuszu z lat 1939 – 1941, jak rzeczywistość milionów ofiar tego sojuszu.

Sam Władimir Putin wyrażał jej istotę wielokrotnie – najdobitniej może przy okazji hucznie obchodzonej 60. rocznicy zwycięstwa w maju 2005 roku. Powiedział wtedy m.in. w wywiadzie dla niemieckiej telewizji ARD ZDF, że pakt Ribbentrop Mołotow był normalnym układem, w którym obaj sygnatariusze mieli pełne prawo zrobić to, co zrobili, czyli podzielić Polskę i odebrać niepodległość małym bałtyckim republikom.

My, mówił rosyjski prezydent do niemieckich słuchaczy, daliśmy tym krajom niepodległość (mówił tu o konsekwencjach paktu Rosji Sowieckiej z II Rzeszą w Brześciu w marcu 1918 roku), więc mieliśmy prawo im ją odebrać. „W istocie rzeczy Niemcy zgodzili się z tym, że ta część Europy znowu wraca pod skrzydło Związku Sowieckiego. [...] W istocie kraje nadbałtyckie były jakby kartą wymienną w wielkiej światowej polityce". To oczywiście ich pech, dodał prezydent Rosji, ale cóż – taka jest natura „wielkiej światowej polityki". A w Europie Wschodniej jedynymi jej podmiotami są Rosja i Niemcy.

Człowiek, który wypowiedział te słowa, został zaproszony na obchody 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej do Polski. I to jest problem.

[srodtytul]Czego chce Putin [/srodtytul]

Z tezą, którą przedstawił prezydent Putin, a którą powtarzają jego propagandyści, nie da się dyskutować na poziomie argumentów historycznych. Jedynym argumentem jest tutaj siła. Silni mają rację. Polska nie jest silniejsza od Rosji Putina, więc nie ma szans na skuteczną debatę. Wbrew nadziejom Donalda Tuska polscy naukowcy nie będą mieli szans wystąpić na równych prawach z kremlowskimi propagandystami w rosyjskich mediach, by móc publicznie spierać się o prawdę. Nie, w Rosji nie ma wielkich mediów, nie ma żadnej telewizji, która by nie służyła politycznemu zamówieniu rządu. Z Rosją – także z Rosją Putina – oczywiście trzeba rozmawiać o tych problemach politycznych i gospodarczych, które musimy rozwiązywać na bieżąco. Nie ma natomiast żadnego sensu łączenie takich zagadnień z kwestiami historycznymi. Putina nie przekonamy. Nawet jeżeli będzie to próbował robić historyk z wykształcenia, obecnie premier RP Donald Tusk.

Władimir Putin pokazał już, że jest gotów grać kwestiami historycznymi, żeby zdobyć punkty na ważniejszych dla siebie polach. Tak było podczas jego niezwykle optymistycznej podróży do Polski w 2002 roku. Zdecydował się on wtedy na szereg ujmujących gestów pod adresem polskiej pamięci historycznej (nie towarzyszyły im oczywiście żadne zmiany w neoimperialnej propagandzie, jaka prowadzona była cały czas w Rosji). Wkrótce się okazało, że w zamian oczekiwał zgody polskiego rządu na sprzedaż gdańskiego Naftoportu rosyjskiemu koncernowi Łukoil. Nie doczekał się – i stosunki rosyjsko polskie zamarzły.

Czego oczekuje premier Putin? – Nie wiem. Może tylko wieloletniego przedłużenia niesłychanie niekorzystnego dla Polski, a na pewno utrzymującego jej podległość energetyczną wobec Rosji kontraktu z Gazpromem? Może wycofania polskiego Orlenu ze strategicznie ważnej dla Rosji rafinerii litewskiej w Możejkach?

W zamian, już wiadomo, ma łaskawie ogłosić swoją zgodę na otwarcie żeglugi na Zalewie Wiślanym. Ta zgoda, którą media odtrąbią może jako wielki sukces polskiej dyplomacji, nie będzie miała trwałej wartości – ponieważ już za kilka miesięcy Rosja będzie mogła pod byle pretekstem ją cofnąć (tak jak zrobiła trzy lata temu).

Tak czy inaczej, żadnego z tych zagadnień nie warto i nie należy łączyć z kwestiami historycznymi. Media światowe, jeśli zwrócą uwagę na gdańskie obchody rocznicy 1 września, odnotują przede wszystkim słowa Putina, nie Tuska. To Putin nada interpretację medialną tym obchodom. Szkoda.

[srodtytul]Zrabowane archiwa [/srodtytul]

Rzeczywiście nie warto wdawać się w polemiki z telewizją Wiesti czy z dokumentami zebranymi przez Służbę Wywiadu Zagranicznego (SWR) Federacji Rosyjskiej. Warto jednak przypomnieć sobie, skąd owe dokumenty będą czerpane, nic bowiem lepiej nie pozwoli – sobie i naszym zagranicznym gościom – uświadomić, kto był agresorem, a kto ofiarą w II wojnie światowej. Otóż ośmielam się sądzić, iż wbrew oczekiwaniom m.in. ministra Andrzeja Przewoźnika owe dokumenty, jakie mają ilustrować polską politykę zagraniczną, nie zostały bynajmniej pozyskane jakimiś wyrafinowanymi technikami wywiadowczymi ZSRR. Wiedza, jaką czerpać mogą (i manipulować nią w dowolny sposób) historycy z Łubianki o II Rzeczpospolitej i jej polityce, wiedza trudno lub w ogóle niedostępna polskim historykom, pochodzi bowiem z rabunku, jakiego dokonał Związek Sowiecki, napadając na Polskę we wrześniu 1939 roku do spółki z hitlerowskimi Niemcami.

Chodzi o największy rabunek polskich archiwów państwowych w XX wieku. Ewakuowane wagonami na ziemie wschodnie Rzeczypospolitej najtajniejsze archiwa zostały „wyzwolone" na bocznicy w Kostopolu przez Armię Czerwoną wychodzącą naprzeciw towarzyszom broni z Wehrmachtu. Tak trafiły do Moskwy, do tzw. trofiejnego archiwum, włączone dopiero po 1995 roku do zbiorów Rosyjskiego Państwowego Archiwum Wojskowego. Obejmują kilkanaście tysięcy jednostek archiwalnych (jednostka taka obejmuje od jednej do kilkunastu teczek). Wymienię tylko najważniejsze zespoły: Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego, Komenda Główna Policji Państwowej, II Oddział (wywiadowczy) Sztabu Generalnego (razem z ekspozyturami – przeszło 5 tys. jednostek archiwalnych), polskie organizacje niepodległościowe (m.in. Związek Walki Czynnej, Strzelec, Związek Strzelecki, Legiony – w tym archiwum I Brygady, POW), polskie poselstwa i konsulaty, Sejm RP, Rada Ministrów, KOP, BBWR, Instytut Piłsudskiego w Warszawie, a nawet Kancelaria Prymasa Polski.

Pisałem już przed kilkunastoma laty o potrzebie upomnienia się o ten fundamentalny dla polskiej pamięci i dla godności polskiego państwa zbiór. Niestety – bez echa.

Jednego dnia telewizja rosyjska emituje film („Sekrety tajnych protokołów"), z którego wynika, że Polska była pierwszym sojusznikiem Hitlera, a biedny Stalin musiał się w sierpniu i wrześniu 1939 roku bronić przed tym sojuszem. Następnego dnia słyszymy, że na 1 września Służba Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej opublikuje zbiór dokumentów pt. „Sekrety polskiej polityki zagranicznej. 1935 – 1945". Tu, zapewne, okaże się, że Polska była sojusznikiem Hitlera aż do 1945 roku.

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?