[wyimek][link=http://blog.rp.pl/semka/2010/05/10/nowy-kaczynski-wytraca-po-z-rytmu/" "target=_blank]Skomentuj[/link][/wyimek]
W Dzień Zwycięstwa Bronisław Komorowski otrzymał od Jarosława Kaczyńskiego dwuznaczny podarek: wideowystąpienie do Rosjan. Wyborczy rywal marszałka Sejmu oznajmił, że 9 maja trzeba było być w Moskwie na placu Czerwonym, aby podkreślić udział Polski w zwycięstwie nad III Rzeszą. Przypomniał, że Polacy w czasie wojny nie tylko cierpieli pod knutem NKWD, ale i zaznali wielu dowodów życzliwości od zwykłych Rosjan. Potwierdził nadzieje wielu Polaków, że tragedia katyńska może być szansą na pojednanie obu narodów i do pewnego stopnia (choć nie wprost) poparł akcję palenia zniczy na grobach sowieckich żołnierzy. Słowem, Kaczyński ukradł show Komorowskiemu, podchwytując to wszystko, co wcześniej mówili politycy PO i pisali w swoich odezwach życzliwi im intelektualiści.
Jeśli dobra taktyka polega na robieniu tego, czego przeciwnik się nie spodziewa, to Kaczyński zdezorientował Platformę Obywatelską już po raz drugi w ciągu kilku dni. 6 maja przebił PO, pokazując Polakom ponad półtora miliona podpisów zebranych pod swoją kandydaturą, a 9 maja zaskoczył raz jeszcze, wchodząc na obszar, który Donald Tusk i Bronisław Komorowski uważali za swoją wyłączną domenę. Jak na cztery dni dwie niemiłe niespodzianki to dużo.
[srodtytul]Groza nadciąga [/srodtytul]
W ogóle Jarosław Kaczyński to bezczelny polityk. Milczy, nie rozpętuje żadnej awantury, nikogo nie obraża ani nie wyzywa na pojedynek. Czy to nie skandal? Politycy Platformy liczyli, że po żałobie szybko dojdzie do czołowego zderzenia z dobrze im znanym Kaczyńskim, a tu muszą oglądać nową, powściągliwą wersję swego ulubionego adwersarza. Chodzą więc dookoła milczącego Kaczyńskiego i narzekają – a to że miga się od debat i chowa za żałobą, a to że na pewno chce wciągnąć do kampanii swoją bratanicę i fotografuje się z wnuczkami brata. Na zapas pomstują na "knebel żałoby" mający – jak chce Waldemar Kuczyński – polegać na cenzurowaniu wolnej dyskusji.