Gen. Koziej: nie ma sporu między prezydentem a rządem

Różnice ocen i propozycji w sprawach bezpieczeństwa między różnymi instytucjami państwa są czymś naturalnym. Nie ma co robić z tego sensacji ani też ich intencjonalnie podgrzewać – polemika szefa BBN

Publikacja: 01.11.2010 10:02

Stanisław Koziej

Stanisław Koziej

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Red

Media bardzo wyraźnie tęsknią za „dobrymi czasy” sporu prezydencko-rządowego w sprawach bezpieczeństwa państwa. Szukają go na siłę tam, gdzie go nie ma lub też teatralnie dziwują się najmniejszym nawet różnicom tam, gdzie różnice są czymś zupełnie naturalnym. Nie ma wszakże na świecie dwóch takich samych (może poza aniołami) zjawisk, procesów, bytów itp. A cóż dopiero mówić o dwóch bytach stworzonych przez wszakże niezbyt doskonałe zapisy konstytucyjne.

Taka refleksja nasuwa się po przeczytaniu bijącego na alarm swym tytułem artykułu pana Wojciecha Lorenza [link=http://www.rp.pl/artykul/182403,556626-Nowy-prezydent--stary-spor.html]„Nowy prezydent, stary spór” w „Rzeczpospolitej” z 30.10.2010 r.[/link] Nie odmawiając trafności części spostrzeżeń w tej publikacji, chciałbym jednak niektóre z informacji, interpretacji i tez sprostować, skomentować i uzupełnić, aby nie powstał fałszywy obraz polskiej strategii w sferze bezpieczeństwa narodowego.

Czynię to z dwóch powodów. Pierwszy – „Rzeczpospolita” jest opiniotwórczym, często cytowanym dziennikiem. Ważne więc, aby informacje i komentarze w niej publikowane były dokładne, a przez to wiarygodne. Drugi – artykuł stawia tezę o sporze między najwyższymi organami władzy państwowej. To temat zbyt poważny, aby można go prezentować w sposób mało precyzyjny. Komentarza wymagają cztery punkty wspomnianej publikacji.

[srodtytul]Skarbiec argumentów [/srodtytul]

Po pierwsze – publikacja utożsamia przegląd bezpieczeństwa i przegląd obronny ze strategią bezpieczeństwa (lub obronną). To są zupełnie inne kategorie. Tak jak nie można mylić mąki z pieczywem, tak też nie można mylić przeglądu strategicznego ze strategią.

[wyimek]Wojciech Lorenz utożsamia przegląd bezpieczeństwa i przegląd obronny ze strategią bezpieczeństwa (lub obronną). To są zupełnie inne kategorie. Tak jak nie można mylić mąki z pieczywem, tak też nie można mylić przeglądu strategicznego ze strategią [/wyimek]

Raport z organizowanego przez BBN strategicznego przeglądu bezpieczeństwa narodowego, a także planowana do opracowania na jego podstawie pionierska w warunkach Polski biała księga bezpieczeństwa narodowego RP będą stanowić zbiór (skarbiec) przesłanek, argumentów i rekomendacji do prac nad konkretnymi dokumentami strategicznymi przygotowywanymi w państwie, a zatwierdzanymi lub wydawanymi przez prezydenta (strategia bezpieczeństwa narodowego, polityczno-strategiczna dyrektywa obronna, strategiczne kierunki rozwoju sił zbrojnych itp.).

Prezydent RP po raz pierwszy w historii tego urzędu będzie mógł dysponować głęboko przeanalizowanymi i wszechstronnie uzasadnionymi merytorycznymi podstawami do oceny i weryfikowania treści projektów najważniejszych dokumentów strategicznych przedkładanych mu do zatwierdzenia przez rząd. Błędna jest więc teza, że rezultaty prezydenckiego przeglądu nie mają szans na wcielenie w życie. Właśnie mają, bo to wszakże prezydent wydaje najważniejsze dokumenty strategiczne w państwie.

[srodtytul]Czy hokej to sport [/srodtytul]

Po drugie – nie można porównawczo przeciwstawiać sobie strategicznego przeglądu obronnego (dotyczącego tylko sił zbrojnych) i strategicznego przeglądu bezpieczeństwa narodowego (obejmującego wszystkie dziedziny bezpieczeństwa: militarne i niemilitarne, zewnętrzne i wewnętrzne, centralne i lokalne), bo to nie są kategorie o takim samym zakresie znaczeniowym. Znajdują się na innych poziomach ogólności. To tak jakby przeciwstawiać sobie hokej na lodzie i sport. Problematyka przeglądu obronnego jest częścią problematyki przeglądu bezpieczeństwa narodowego, tak jak hokej jest częścią sportu. Z pewnością BBN będzie chciał wykorzystać w pełni rezultaty prowadzonego w MON przeglądu obronnego. Zresztą podobnie jak rezultaty podobnych prac prowadzonych w MSZ nad wizją polskiej polityki zagranicznej.

Wykorzystamy także wspomniane w artykule najnowsze doświadczenia brytyjskie z prac nad ich strategicznym przeglądem obronności i bezpieczeństwa. Warto jednak zauważyć, że brytyjski przegląd ogranicza się tylko do spraw bezpieczeństwa zewnętrznego. Nasz ma mieć szerszą formułę – z objęciem problematyki bezpieczeństwa wewnętrznego.

[srodtytul]Zdeterminowany prezydent[/srodtytul]

Po trzecie – nie jest precyzyjna teza o różnicach w podejściu struktur prezydenckich i rządowych do strategii wobec Afganistanu. Rzeczywiście, początkowo różnice były znaczące i w publikacji są prawidłowo opisane. Ale to już historia.

Dzisiaj, po wielotygodniowych merytorycznych dyskusjach, można mówić o wspólnym, konsensusowym podejściu: chcemy zakończyć misję bojową polskiego kontyngentu do końca 2012 roku, przekształcając ją w mniej liczną misję szkoleniową (jak swego czasu w Iraku) i zakładając ostateczne wyjście z Afganistanu w terminach uzgodnionych z sojusznikami w ramach wspólnej strategii.

Po czwarte – mało dokładna, a częściami zupełnie błędna jest interpretacja różnic między podejściem rządowym i prezydenckim do strategii NATO. Dzisiaj nie ma tu żadnych różnic. Stanowisko jest identyczne. Zupełnie błędne jest pośrednie (poprzez krytykę opracowania ISM UW oraz krakowskiego ISS z wiosny tego roku) sugerowanie, jakoby ośrodek prezydencki nie doceniał wagi artykułu 5. Wręcz przeciwnie.

To właśnie prezydent chyba najbardziej zdecydowanie stawiał kwestię nie tylko werbalnego odnotowania w nowej koncepcji strategicznej NATO wagi obrony kolektywnej (bo co do tego wszyscy się zgadzali), ale także zawarcia w niej mechanizmów implementacji tej najważniejszej dla nas zasady. Idzie tu zwłaszcza o opracowywanie i systematyczne aktualizowanie planów ewentualnościowych (reagowania sojuszu na wypadek zaistnienia zagrożeń), prowadzenie ćwiczeń i manewrów wojskowych weryfikujących owe plany oraz kontynuowanie równomiernej na terytorium sojuszu rozbudowy infrastruktury obronnej. Po stronie prezydenckiej była pełna determinacja, aby o takie zapisy walczyć; nawet gdy zdarzały się opinie, że to nie jest realne.

Sam usłyszałem w pewnym momencie: „jeśli idzie o wzmiankę o planach ewentualnościowych w koncepcji strategicznej, to walcz o to sam. Ja tego robił nie będę, bo i tak nie ma na to najmniejszych szans”. Tymczasem wiele wskazuje na to, że jednak warto było zabiegać o coś, co mogło się wydawać mało realne.

[srodtytul]W interesie Polski [/srodtytul]

W sumie: różnice ocen i propozycji w sprawach bezpieczeństwa między różnymi instytucjami państwa są czymś naturalnym. Istniały zawsze i istnieć będą. Nie ma co robić z tego sensacji ani też ich intencjonalnie podgrzewać. Ważne, aby w rezultacie ucierania się tych różnic pojawiały się uzgodnione, optymalne rozwiązania. Nie ulega wątpliwości, że prezydent Bronisław Komorowski stworzył dobrą platformę wypracowywania najważniejszych rozwiązań nie tylko w relacjach prezydencko-rządowych, ale szerszych. Jest nią prezydencka Rada Bezpieczeństwa Narodowego. Na jej forum będą także rozpatrywane etapowe i końcowe rezultaty strategicznego przeglądu bezpieczeństwa narodowego. To jest gwarancja, że przegląd będzie służył najważniejszym interesom państwa.

[i]Autor, generał w stanie spoczynku, od 2010 jest szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Teoretyk wojskowości, profesor, były wiceminister obrony narodowej. [/i]

[ramka][b]Przeczytaj artykuł [link=http://www.rp.pl/artykul/15,556626-Nowy-prezydent--stary-spor.html "target=_blank"]Nowy prezydent, stary spór[/link][/b]

[b]Przeczytaj [link=http://www.rp.pl/artykul/557702.html]ciąg dalszy polemiki szefa BBN[/link][/b][/ramka]

Media bardzo wyraźnie tęsknią za „dobrymi czasy” sporu prezydencko-rządowego w sprawach bezpieczeństwa państwa. Szukają go na siłę tam, gdzie go nie ma lub też teatralnie dziwują się najmniejszym nawet różnicom tam, gdzie różnice są czymś zupełnie naturalnym. Nie ma wszakże na świecie dwóch takich samych (może poza aniołami) zjawisk, procesów, bytów itp. A cóż dopiero mówić o dwóch bytach stworzonych przez wszakże niezbyt doskonałe zapisy konstytucyjne.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Pietryga: Polska skręca na prawo. Czy Donald Tusk popełnił strategiczny błąd?
Opinie polityczno - społeczne
Pięć najważniejszych wniosków po I turze, którą wygrali Kaczyński i Tusk
Opinie polityczno - społeczne
Marek Cichocki: Kluczowa dla Polski jest zdolność budowania relacji z USA
Opinie polityczno - społeczne
Hity i kity kampanii. Długa i o niczym, ale obfitująca w debaty
felietony
Estera Flieger: Akcja Demokracja na opak