Tegoroczne wybory samorządowe pokazały, że dominujący na polskiej scenie politycznej dwubiegunowy układ PiS – PO zaczyna się kruszyć. Po raz pierwszy od 2005 roku wyborcy chętniej głosowali na ugrupowania trzecie oraz na lokalnych, niezależnych kandydatów. Oznacza to powrót do sytuacji sprzed wybuchu ostrego konfliktu między Prawem i Sprawiedliwością a Platformą Obywatelską.
Ogólnopolskie trendy najpełniej oddają rezultaty wyborów do sejmików wojewódzkich. Te zaś pokazują, że Polacy zaczynają poważnie brać pod uwagę inne ugrupowania polityczne. Bardzo dobre rezultaty osiągnął startujący w województwie dolnośląskim komitet Rafała Dutkiewicza. Trzy mandaty w sejmiku województwa śląskiego zdobył Ruch Autonomii Śląska. To pokazuje, że gdy Prawo i Sprawiedliwość przestaje być wiarygodnym straszakiem, wyborcy głosują na inne partie. Ale w politycznej grze swoje pozycje coraz mocniej zaznaczają także PSL i SLD. A jeszcze niedawno wydawało się, że polska scena polityczna jest trwale zdominowana przez dwie duże partie – Platformę i PiS. Tymczasem ich hegemonia zaczyna się załamywać.
[srodtytul]Twardy platformerski elektorat [/srodtytul]
Świadczą o tym wyniki obu partii. Mimo że Platforma Obywatelska odniosła zwycięstwo w sejmikach wojewódzkich, nie zdobyła tylu głosów, ile prognozowały sondaże przedwyborcze. Mili panowie budujący drogi i boiska w sumie niewiele zdziałali.
Na Platformę postawił jej twardy elektorat. A to oznacza, że tym razem ugrupowaniu Donalda Tuska nie udało się pozyskać tych wyborców, którzy zwykle głosowali na PO tylko po to, by zagrodzić drogę do władzy partii Jarosława Kaczyńskiego. Partia Tuska wygrywa zdecydowanie wtedy, gdy jest wyraźną przeciwwagą dla PiS.