Zaremba: Donald Tusk o PiS zamiast MAK

Premier dokonał wyboru. Mógł zacząć wystąpienie przed Sejmem od polemiki z rosyjską wersją smoleńskiej tragedii. Zacierając przykre wrażenie z wcześniejszej konferencji, kiedy kłamliwy (w świetle ustaleń komisji Millera) raport MAK nazwał zaledwie "niekompletnym".

Publikacja: 19.01.2011 19:46

Zaczął od polemiki z PiS-owską opozycją i poświęcił jej przeważającą większość informacji. Może być wzburzony oskarżeniami Antoniego Macierewicza o "zaprzaństwo" albo okrzykami z galerii: "Zdrada!". Ale ponad jego wrażliwością powinna być polska racja stanu. A racją stanu nie było, broń Boże, zacieranie prawdy. Ale było zatroszczenie się, aby nie wygrała skrajnie jednostronna rosyjska narracja. A ona dominowała przez wiele miesięcy.

 

 

Premier, broniąc konwencji chicagowskiej jako podstawy badania katastrofy, użył sformułowania: "Lepiej było znać prawdę, a nie mieć wojny, niż nie znać prawdy i mieć wojnę". To alternatywa pozorna. Upieranie się przy prawdzie nie musi być drogą do wojny, nawet w przenośni. Gdy Tusk głosi, że nie można było równocześnie wskazywać Rosji jako sprawcy i żądać, aby oddała śledztwo, mija się z prawdą. Gra toczyła się w pierwszych dniach po katastrofie, kiedy spiskowe teorie jeszcze się nie wykluły, a graczem był polski rząd kokietowany przez Putina. Nie wiem, czy Tusk mógł ugrać więcej, ale powinien próbować grać, choćby o umowę z 1993 roku, która dawała Polakom wspólne dochodzenie, a więc prawo weta wobec raportu. Czy próbował? Nie powiedział o tym ani słowa.

Można mieć żal do polskiego rządu nawet o to, że przez miesiące nie wypuścił przecieku, który upowszechniłby wiedzę o zachowaniu się rosyjskich kontrolerów. Przecież z instytucji, które zajmowały się badaniem, ciekły inne wieści: o zachowaniu się pilotów czy generała Andrzeja Błasika. Oddzielnym problemem są wspomniane uwagi o "niekompletnym raporcie". Tusk widzi jedno pole: zmagań z PiS. Zmagania z sąsiadem, choćby dyplomatyczne, uważa chyba za zbędną ekstrawagancję, bo o nich nie wspomina.

Opozycja używa słów mocnych, czasem zbyt mocnych. Nie zmienia to faktu, że w zasadniczych sprawach ma rację w 100 procentach. Potrzebna jest komisja śledcza, potrzebna jest sejmowa uchwała odrzucająca rosyjską narrację i potrzebne są dymisje wysokich urzędników. O żadnej z tych kwestii Tusk nie mówił.

Może uważa, że polaryzacja PO – PiS to jedyna pewna recepta na jego polityczną egzystencję. Może za wiele zainwestował w polepszenie polsko-rosyjskich stosunków. Zawsze rozpoznawał społeczne nastroje. Tym razem chyba się z nimi rozmija. Ale może uważa, że Polacy znów mu wybaczą, że nadal się zadowolą zapasami ze "złym Kaczyńskim". Nawet jeśli się nie pomyli, nie jest to kalkulacja godna męża stanu.

Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Źle o Nawrockim, dobrze o Hołowni, w ogóle o Mentzenie
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne