Wspomnienie i pamięć są integralną materią życia. Bez pamięci ludzka egzystencja jest niemożliwa. To pamięć bowiem organizuje teraźniejszość i przyszłość.
Doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego do spraw historii i dziedzictwa narodowego prof. Tomasz Nałęcz jeszcze przed formalną nominacją wygłosił pogląd, że bardzo mu odpowiada to, iż prezydent mówi o polityce pamięci, a nie o polityce historycznej, jak to czynił śp. prezydent Lech Kaczyński. Jakie zatem domniemania mogą kryć się za tą zmianą? I jakie mogą tu zaistnieć dylematy zarówno prezydenta, jak i jego doradcy? Czy fakt, że obaj są historykami, ułatwia czy utrudnia pełnienie ich niełatwych ról? I czy porównanie przez prof. Nałęcza polskiego sporu o historię do filmowej kłótni Kargula z Pawlakiem trafnie określa problem?
[srodtytul]Vive la France![/srodtytul]
Takim okrzykiem najczęściej kończą ważne przemówienia prezydenci francuscy. Czemu przez minione 20 lat żadne przemówienie polskich prezydentów nie zostało zakończone okrzykiem: niech żyje Polska!?
Otóż kiedy prezydent Francji kończy swą orację wspomnianym wykrzyknikiem, nad Sekwaną istnieje absolutna pewność, że prezydentowi może chodzić wyłącznie o Francję generała de Gaulle’a, a nie marszałka Petaina. Tymczasem nad Wisłą do głowy może przyjść zasadnicza wątpliwość: jaka Polska? Polska generała Nila-Fieldorfa czy generała Kiszczaka? Prezydent Sarkozy ma dużo bardziej komfortową sytuację, niż mieli kolejni prezydenci Polski, gdyż Francuzi w swoim czasie wyraźnie określili pozytywny wzorzec zachowań i radykalnie zdeprecjonowali inny.