Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu w pełnym składzie tzw. Wielkiej Izby uznał, że obecność krzyża w szkole nie jest złamaniem praw rodziców do wychowania dzieci według ich przekonań ani prawa dziecka do wolności religijnej. Według sędziów obowiązku obecności krzyża w salach szkolnych nie można traktować jako indoktrynacji ze strony państwa.
Nie oznacza to jednak, że krzyż jest już na terenie Starego Kontynentu bezpieczny i nie grożą mu kolejne problemy. Paradoksalnie tak radykalnie odmienny od poprzedniego wyrok strasburskiego Trybunału w kwestii krzyża utrwala możliwość pozbawiania krzyża jego najważniejszej treści.
Naturalny i oczywisty totem
Przypomnijmy, że znak, w sprawie którego wypowiadał się Trybunał, to nie przypadkowe skrzyżowanie dwóch kresek, lecz konkretny symbol niosący jednoznaczny przekaz. Chodzi o krzyż, na którym umarł Jezus Chrystus. To fakt zbawczej śmierci Chrystusa na krzyżu sprawia, że ten znak nie jest obojętnym elementem graficznym, lecz ma powszechnie rozpoznawalne znaczenie.
Ponieważ krzyż nie jest symbolem obojętnym, znajduje się on nieustannie w sytuacji zagrożenia instrumentalizacją i nadużycia jego faktycznego znaczenia. Współcześnie czyha na niego niebezpieczeństwo bardzo skrajnych podejść.
Z jednej strony krzyż zagrożony jest traktowaniem jak plemienny totem, a bardziej jeszcze jako znak zawłaszczania przestrzeni. Używanie krzyża chrześcijańskiego jako znaku do oznaczania „swojego terenu" nie jest w dziejach świata niczym nowym. Co więcej, było przez wieki uważane za coś naturalnego i oczywistego, trudno więc wielu (nie tylko w Polsce) zrozumieć, dlaczego dzisiaj taka praktyka miałaby być czymś niewłaściwym i szkodliwym.