Jestem wyborcą Platformy Obywatelskiej. Głosowałam na tę partię jako nowoczesną siłę mającą zarządzać moim krajem tak, by szanowano nas w europejskiej rodzinie narodów. A wewnątrz kraju, która miała rządzić w zgodzie, prowadząc nas w stronę rozwoju i zamożności.
Dwie plagi: bezrobocie i Kaczyński
Dwie są plagi gnębiące nas, obywateli: bezrobocie i dążenie do realizacji wizji Polski Jarosława Kaczyńskiego. Bezrobocie, najgorsze z nieszczęść społecznych, niszczyciel rodzin, wylęgarnia patologii, w jakiejś mierze jest niezależne od rządzących, ale mają oni wpływ na ratowanie miejsc pracy, na roboty publiczne dające sezonową legalną pracę, ubezpieczenie, prawo do zasiłku. Niestety, w priorytetach rządu bezrobocie na pierwszym miejscu nie stoi.
Jarosław Kaczyński od przegrania wyborów w 2007 roku stale i systematycznie pracuje nad odzyskaniem władzy. Przyspieszenie nastąpiło po katastrofie smoleńskiej, od razu wielkim uderzeniem, wyniesieniem zmarłego brata na Wawel między królów. Urzędującym władzom odmówiono prawa do żałoby.
Nic to, że rząd zrobił tak wiele dla uszanowania zmarłych i otoczył opieką ich rodziny. Oskarżenia trwały, z przerwą na czas kampanii prezydenckiej, kiedy prezes PiS przybrał pozę zatroskanego męża stanu. Od wyboru Bronisława Komorowskiego na urząd prezydenta maszyna podważania legalności tego wyboru i rządzących znowu ruszyła i stale przyspiesza. Od wołania o uczczenie zmarłego prezydenta, poprzez odmowę uczestniczenia w pracach tego państwa, do ostatniego akordu z niedzieli, 10 kwietnia, kiedy z całej Polski zwołano zwolenników z transparentami oskarżającymi prezydenta i premiera o zdradę, a Kaczyński otwarcie wołał o rebelię przeciwko władzom.
Jarosław Kaczyński już nie ukrywa, że popiera ideę smoleńskiego zamachu, a nie katastrofy, i woła na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie o zdradzonych o świcie.