Hasło IV RP przyjmowane było niechętnie przez znaczną część elit. Osobliwie związanych z politycznym środowiskiem UW i SLD. To zrozumiałe, bo kojarzyło się z krytyką systemu ukształtowanego przede wszystkim przez te dwa ugrupowania. Wyróżnikiem tej krytyki był zresztą radykalizm akcentujący potrzebę głębokiej przebudowy (odrzucenia jeśli ktoś woli) systemu III RP. Postulaty nie były jednak jednolite.
Nadzieja na wspólne rządy
Politycy skupieni w PO i ich sympatycy domagali się radykalnego rozszerzenia rynku, sugerując, że w ten sposób przezwyciężone zostaną patologie dotychczasowego systemu. Politycy PiS rekomendowali Solidarną Polskę, akcentując rozszerzenie (ale i zasadniczą zmianę) obecności państwa. Miało to – między innymi – pozwolić na ustanowienie skutecznej ochrony socjalnej i wzmocnienie zakresu interwencji państwa w gospodarce.
Mimo poważnych różnic między obu partiami ich diagnoza była dość jednolita i podnosiła kilka powiązanych ze sobą kwestii: alienację elit (które podejmują decyzje zza parawanu procedur demokratycznych), niesprawność instytucji państwa, zły stan systemu sprawiedliwości, nierówność szans i ograniczenie etycznej legitymacji nowego systemu (choćby ze względu na uwikłanie znacznej części elit w system komunistyczny). To z tej przyczyny wielu oczekiwało, że PO i PiS będą wspólnie rządzić po wyborach w 2005 roku.
Postulaty obejmowane hasłem IV RP (postrzegane jako postulaty naprawy) uzyskały szeroką społeczną akceptację w końcowym okresie sprawowania władzy przez SLD (2004 – 2005), gdy pod rządami Leszka Millera nasilenie patologii osiągnęło ekstremalny poziom. Dla ogromnej większości ludzi stało się jasne, że środowiska postkomunistyczne, rządząc pod sztandarem lewicy, zajmują się przede wszystkim ochroną swojej nomenklatury.
Ta okoliczność, a również fakt, że postulat IV RP został wysunięty zarówno przez PiS, jak i PO (gdzie odnalazła się jednak część środowiska dawnej UW), przesądzała, że atak na idee IV RP nie był początkowo bezwzględny. Tylko nieliczni (np. Waldemar Kuczyński – pangloss nowej Polski czy Marcin Król – zwolennik dyktatury Kwaśniewskiego) byli wówczas skłonni system III RP przedstawiać jako najlepszy z realnie możliwych.