– Mogliśmy walczyć z wielkimi kryzysami, z COVID-em. Mogliśmy walczyć z różnego rodzaju mniejszymi brakami. Mogliśmy reagować w sposób właściwy, chociaż dzisiaj często bywa przedmiotem bardzo ostrej, niesprawiedliwej i niemądrej krytyki, na wojnę na Ukrainie, później jakoś dawać sobie radę także z inflacją, z putinflacją. Każdy, kto twierdzi, że przyczyny były inne niż właśnie ta wojna, ten po prostu kłamie, a każdy twierdzi, że ta walka była prowadzona niewłaściwie, też kłamie i dzisiejsza niska inflacja jest właśnie tej walki wynikiem, a nie żadnych zabiegów tego pożal się Boże rządu – kontynuował.
– Mamy dzisiaj dwie opcje. Opcję niemiecko-brukselską, ten nowy traktat. Do czego to się sprowadza? Powstaje w gruncie rzeczy jedno państwo, ale państwo hegemonialne. To jest taka koncepcja, która ma, w tym oczywiście wymiarze, który jest w historii możliwym, bo historia nigdy się nie kończy, finalistyczny. To znaczy, że to wszystko, co zaczęło się po drugiej wojny światowej, ma zostać sfinalizowane jako wielkie zwycięstwo Niemiec i powstanie czegoś w rodzaju nowego imperium. Jak my się w tym odnajdziemy? Kto wierzy w to, że jakiś naród niemający własnego ośrodka decyzji politycznych, będzie w stanie załatwiać dobrze swoje interesy, że inni będą te interesy załatwiać, to jest w wielkim błędzie. Ten po prostu nic nie rozumie z historii, nic nie rozumie z mechanizmu życia publicznego – powiedział Kaczyński.
– Nam proponuje się, byśmy się takich instrumentów sami pozbawili. To następuje krok po krok. To nie jest perspektywa dziesięcioleci, to jest perspektywa lat – dodał.
Prezes PiS mówi o demokracji zbrojnej. „Niemcy nam chcą zabrać państwo. USA nie”
– Druga koncepcja została przedstawiona przez Donalda Trumpa na posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych. Ona nie była przedstawiona precyzyjnie, to nie jest coś, co ma charakter jakiegoś traktatu czy nawet jakiegoś porozumienia typu dżentelmeńskiego. Ona ma charakter czegoś bardzo ogólnego, ale jest propozycją niezwykle ważną, bo to jest propozycja zorganizowania państw demokratycznych, tych naprawdę demokratycznych, w wymiarze światowym w ten sposób, by była to swego rodzaju demokracja zbrojna. Każde z tych państw musi wydawać co najmniej 5 proc. PKB na obronę. To jest sporo, chociaż mniej niż wydawały państwa NATO przy końcu lat osiemdziesiątych przed załamaniem się systemu komunistycznego, bo wtedy ta przeciętna była prawie 6 proc. – mówił.
– Sam wysoki poziom wydatków na zbrojenie wcale nie blokuje rozwoju gospodarczego. (...) To propozycja, co tu dużo mówić, jest nową, szerszą i potężniejszą wersją pax Americana, ale czego od nas nie chcą? Nie chcą nam zabrać państwa. Niemcy chcą nam zabrać państwo. Francuzi razem z nimi, nie wiem dlaczego. Biurokracja europejska się aż do tego pali. Amerykanie nie. Jest wyraźne podkreślenie, że to mają być państwa suwerenne – dodał.