Projekt ustawy „o statusie osoby najbliższej i umowie o wspólnym pożyciu” spowodował na prawicy wzmożenie typowe u niej dla tematów światopoglądowych, choć moim zdaniem wcale nie dotyczy spraw światopoglądowych – chyba że za światopogląd uznać samą dopuszczalność istnienia między ludźmi związków romantycznych innych niż heteroseksualne. Wydawało mi się, że ten etap godzenia się z faktami nasza prawica ma już dawno za sobą, ale widać jednak nie, i ciągle uważa, że orientacja seksualna to wybór, z którego można po prostu zrezygnować, a ci, którzy zrezygnować nie chcą, robią to na złość Bogu i społeczeństwu. Można oczywiście w nieskończoność zaklinać rzeczywistość, jeśli ktoś lubi jałowe spory, ale może nawet dla prawicy przyszedł czas się z nią pogodzić i przejść do dużo bardziej produktywnych zajęć, jak uwzględnienie jej w systemie prawnym na poziomie najbardziej minimalnym, czyli takim, do jakiego ogranicza się projekt będący trudnym dla obu stron kompromisem między konserwatywnymi ludowcami a postępową lewicą.