Austra: schizma w Kościele katolickim?

Przewiduję, że Kościół austriacki czeka huczne odłączenie protestujących księży i grupki wiernych, którzy następnie szybko popadną w zapomnienie – pisze filozof i publicysta

Publikacja: 19.09.2011 01:08

Cezary Kościelniak

Cezary Kościelniak

Foto: Fotorzepa, Danuta Matłoch Danuta Matłoch

Red

Die Pfarrer-Initative, oddolna austriacka rewolta proboszczów, wpisuje się w kościelne trendy emancypacyjne w Europie. Inicjatywa pod przewodnictwem ks. Helmuta Schüllera domaga się zniesienia celibatu, akceptacji sakramentalnej rozwiedzionych, rehabilitacji byłych księży, kapłaństwa kobiet oraz całkowitej wolności w planowaniu liturgii słowa. Inicjatywa skupia ponad 300 księży, jest w Austrii głośno komentowana, ks. Schüller to obecnie najbardziej rozpoznawalny kapłan w tym kraju.

Na innej planecie

W przeciwieństwie do niedawnego protestu teologów z całego świata Austriacy bardzo radykalnie stawiają sprawę. Na stronie internetowej inicjatywy w rozpisanym na siedem punktów „Apelu nieposłuszeństwa" dominuje radykalna forma.

Watykan w takich sytuacjach zwykle przyjmował taktykę: idźcie sobie, my przetrwamy, Roma locuta, causa finita. Jest to o tyle skuteczne, że całkowite oderwanie od Rzymu spycha odszczepieńców do grupki nieliczącego się marginesu. Protest teologów, choć bardzo krytyczny, nie zrywał jednak z Rzymem, co jest niezbędne, by dokonać zmiany w Kościele, a nie wylądować na innej planecie, co grozi protestującym w Austrii.

Dla kogo ta schizma

Komentatorzy pytają, czy w katolicyzmie austriackim dojdzie do schizmy? Biorąc pod uwagę mechanikę schizm, gdzie najważniejszymi czynnikami są: doktryna (czyli motyw), silni przywódcy oraz wierni, można mieć wątpliwości. O ile doktryna i motywy są silne, o tyle liderzy nie są już tak wyraziści, zaznaczmy, że nie ma wśród nich żadnego biskupa.

Natomiast z wiernymi jest dramat. Kto był na mszy w Austrii, od razu zrozumie. Podam przykład Tyrolu, nazywanego złośliwie Heilige Staat Tirol. W głównym kościele stolicy tego „świętego" państwa, Innsbrucku, na niedzielnej sumie jest może kilkadziesiąt osób, w większości w podeszłym wieku. A już w urokliwej willowej dzielnicy Hungerburg w niedzielnej mszy bierze udział około 20 wiernych, w dzień powszedni dwóch, trzech. Powstaje zasadne pytanie, kogo miałaby pociągnąć ta schizma?

Załóżmy scenariusz siłowy: zbuntowani księża zabierają biskupowi klucze do świątyni, przy ołtarzu stawiają kobietę lub żonatego księdza, przed mszą ad hoc układają czytania – czy taka rewolucja poderwie nowe fale wiernych? Czy ludzie będą masowo powracać do wiary?

Jeśli nawet jedna czy druga austriacka Oma ze łzami w oczach będzie oklaskiwać te nowości, to jednak nie jest to poparcie, które wygeneruje schizmę. Przewiduję zatem huczne odłączenie protestujących duchownych i grupki wiernych, którzy następnie szybko popadną w zapomnienie.

Bezkapłańska eucharystia?

Austriacki rokosz (to bardziej adekwatne ujęcie niż rewolucja) jest tak naprawdę znakiem rozpaczy, wydaje się, że u jego podstaw leży przekonanie księży, że skoro wiara słabnie, nikt nie chodzi do Kościoła, to dlaczego nie zmienić radykalnie reguł, czym ryzykujemy, wszak świątynie i tak są puste? Kościołowi na Zachodzie trudno się pogodzić z tym, że utracił uprzywilejowaną pozycję, co przecież nie musi oznaczać, że jest z nim gorzej. Po prostu jest inaczej.

Sama inicjatywa jest dość chaotyczna, w „Apelu nieposłuszeństwa" kwestie ważne łączą się z banalnymi. Przykładem jest postulat liberalizacji liturgii słowa – trudno uznać istniejący tu porządek za konfliktowy. Nic nie przeszkadza, by dodatkowe fragmenty Biblii przeczytać na kazaniu.

Kościołowi na Zachodzie trudno pogodzić się z tym, że utracił uprzywilejowaną pozycję, co przecież nie musi oznaczać, że jest z nim gorzej. Po prostu jest inaczej

Inne postulaty wykraczają poza warunki brzegowe nawet liberalnego katolicyzmu, myślę tu o postulacie nr 4: „bezkapłańskiej celebracji eucharystii". Msza „bezkapłańska" demontuje sensowność istnienia samego kapłaństwa.

Pewne postulaty są jednak możliwe do dyskusji, np. kwestia wprowadzenia do obiegu sakramentalnego osób żyjących w drugich związkach. Sam fakt protestu świadczy także o tym, że osobom wykluczonym z przywilejów sakramentalnych zależy na powrocie do wiary, czego nie powinno się lekceważyć. Wreszcie trzeba na nowo dyskutować o większej roli świeckich w Kościele – obecnie jest ona zbyt słaba.

Do proboszcza na kawę

Austriacki rokosz odzwierciedla jednak ogólnokościelny problem komunikacji między biskupami a parafiami. Pokazuje on, że księża nie czują się słuchani.

Sprawa austriacka zwraca uwagę, że podobne problemy mamy w Polsce, co pokazują m.in. wizytacje duszpasterskie. Znam parafie (nie powiem jakie, bo proboszczowie mieliby kłopoty – co jest znakiem tego kryzysu), gdzie wskazania powizytacyjne abstrahują od rzeczywistości. Oceny pracy księży są surowo niesprawiedliwe, a nakładane zobowiązania inwestycyjne często przekraczają dochody parafii. Proboszczowie zwykle reagują na wizytacje nerwowo, starają się je przetrwać.

Raczej nie doczekamy czasów, gdy zamiast sztampowych spotkań biskupi wybieraliby się z radą parafialną do restauracji, wpadali bez zapowiedzi do parafii na msze, spotkania czy po prostu do proboszcza na kawę.

Chyba takich ludzkich relacji zabrakło w Austrii, coś musiało się stać, że sygnatariusze nie chcą dialogu ze swoimi biskupami, wina tego dramatycznego konfliktu leży po obu stronach.

Nie tylko Austria

Na koniec rokosz austriacki pokazuje, że Kościołem nie da się już sterować twardą dyscypliną, jak w czasach potrydenckich czy XIX-wiecznej mobilizacji katolickiej. Nie chodzi tu jedynie o demokratyzację świadomości społecznej, ale także o fakt, że świat oparty na kompetencjach „stanowych" przestał działać, rola księży bardziej skupia się na kwestiach sakramentalnych, inne zaś powinny być szerzej udostępniane wiernym. Jakkolwiek sprawa austriacka by się zakończyła, to opisane tu problemy nie są tylko sprawą Austrii i czekają na rozwiązanie.

Autor jest filozofem, adiunktem w Instytucie Kulturoznawstwa UAM, wykładowcą w Collegium Civitas, współpracownikiem miesięcznika „Znak"

Die Pfarrer-Initative, oddolna austriacka rewolta proboszczów, wpisuje się w kościelne trendy emancypacyjne w Europie. Inicjatywa pod przewodnictwem ks. Helmuta Schüllera domaga się zniesienia celibatu, akceptacji sakramentalnej rozwiedzionych, rehabilitacji byłych księży, kapłaństwa kobiet oraz całkowitej wolności w planowaniu liturgii słowa. Inicjatywa skupia ponad 300 księży, jest w Austrii głośno komentowana, ks. Schüller to obecnie najbardziej rozpoznawalny kapłan w tym kraju.

Na innej planecie

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?