Die Pfarrer-Initative, oddolna austriacka rewolta proboszczów, wpisuje się w kościelne trendy emancypacyjne w Europie. Inicjatywa pod przewodnictwem ks. Helmuta Schüllera domaga się zniesienia celibatu, akceptacji sakramentalnej rozwiedzionych, rehabilitacji byłych księży, kapłaństwa kobiet oraz całkowitej wolności w planowaniu liturgii słowa. Inicjatywa skupia ponad 300 księży, jest w Austrii głośno komentowana, ks. Schüller to obecnie najbardziej rozpoznawalny kapłan w tym kraju.
Na innej planecie
W przeciwieństwie do niedawnego protestu teologów z całego świata Austriacy bardzo radykalnie stawiają sprawę. Na stronie internetowej inicjatywy w rozpisanym na siedem punktów „Apelu nieposłuszeństwa" dominuje radykalna forma.
Watykan w takich sytuacjach zwykle przyjmował taktykę: idźcie sobie, my przetrwamy, Roma locuta, causa finita. Jest to o tyle skuteczne, że całkowite oderwanie od Rzymu spycha odszczepieńców do grupki nieliczącego się marginesu. Protest teologów, choć bardzo krytyczny, nie zrywał jednak z Rzymem, co jest niezbędne, by dokonać zmiany w Kościele, a nie wylądować na innej planecie, co grozi protestującym w Austrii.
Dla kogo ta schizma
Komentatorzy pytają, czy w katolicyzmie austriackim dojdzie do schizmy? Biorąc pod uwagę mechanikę schizm, gdzie najważniejszymi czynnikami są: doktryna (czyli motyw), silni przywódcy oraz wierni, można mieć wątpliwości. O ile doktryna i motywy są silne, o tyle liderzy nie są już tak wyraziści, zaznaczmy, że nie ma wśród nich żadnego biskupa.
Natomiast z wiernymi jest dramat. Kto był na mszy w Austrii, od razu zrozumie. Podam przykład Tyrolu, nazywanego złośliwie Heilige Staat Tirol. W głównym kościele stolicy tego „świętego" państwa, Innsbrucku, na niedzielnej sumie jest może kilkadziesiąt osób, w większości w podeszłym wieku. A już w urokliwej willowej dzielnicy Hungerburg w niedzielnej mszy bierze udział około 20 wiernych, w dzień powszedni dwóch, trzech. Powstaje zasadne pytanie, kogo miałaby pociągnąć ta schizma?