Polityka prorodzinna: Karta dużej rodziny

W społeczeństwie uznającym rodzinę za źródło szczęścia nie wykształciła się polityka tę wartość realizująca – twierdzą publicyści

Publikacja: 26.09.2011 00:55

Polityka prorodzinna: Karta dużej rodziny

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch Danuta Matloch

Red

Niedawno opublikowany przez KPRM raport „Młodzi 2011" potwierdza trwające od lat prorodzinne nastawienie Polaków. Młodzi Polacy jako najważniejsze wartości wskazują zdrowie i rodzinę – przed miłością, bezpieczeństwem, przyjaźnią i daleko przed pracą, pieniędzmi, sukcesem i seksem. U progu dorosłego życia deklarują, że chcieliby mieć dwoje lub troje dzieci (przeciętnie 2,45).

Zderzenie z rzeczywistością koryguje te plany, średnio mają o jedno dziecko mniej. Barierą powstrzymującą przed decyzją o dziecku jest obawa przed kosztami utrzymania i wychowania oraz lęk przed osunięciem się w obszar biedy. Pauperyzacja rodzin, które wychowują dzieci, jest w dużej mierze efektem braku spójnej, przemyślanej polityki rodzinnej.

Polska należy do państw w Europie przeznaczających na potrzeby rodzin najmniejszy procent PKB. Europejski raport z czerwca 2009 r. wskazuje na polskie dzieci jako najuboższe – 26 proc. zagrożonych ubóstwem. Są one aż osiem razy uboższe od niemieckich w relacji do średniego poziomu zamożności w swoim kraju!

Koniec boomu

Dane demograficzne są nieubłagane. Pierwszy raz ujemny przyrost naturalny w Polsce wystąpił w 2002 r., kiedy współczynnik dzietności spadł do 1,2. Od 2006 r. odnotowano wzrost liczby dzieci przypadających na kobietę – do 1,37. Ten boom urodzeniowy związany był z wejściem w wiek rozrodczy roczników wyżu. Tak miało być do 2013 r.

Opublikowane kilka dni temu przez GUS dane obaliły te nadzieje. Niespodziewanie liczba urodzeń znów jest niższa niż zgonów. Według prognozy ONZ w 2050 r. Polaków będzie o 20 proc. mniej (30,4 mln). Eksperci ostrzegają, że w krótkim czasie możemy stać się jednym z najstarszych wiekowo narodów Europy. Pokolenie mniej liczne o 40 proc. będzie musiało utrzymać swoich rodziców. Obecnie na jednego emeryta przypada trzech ubezpieczonych. Szacuje się, że już od 2038 r. na jednego emeryta będzie przypadało mniej niż dwóch ubezpieczonych, a w 2060 r. na trzech emerytów – tylko czterech ubezpieczonych.

Jeśli nie poprawimy wskaźników demograficznych, skazujemy się na niższe świadczenia emerytalne. Ten mechanizm jest wpisany w system. Innym wyjściem jest zwiększanie długu publicznego, ale to prowadzić będzie do casusu Grecji. Ratunkiem jest sensownie realizowana polityka rodzinna. Do tego wniosku wiele krajów europejskich doszło kilkadziesiąt lat temu.

Czym jest polityka rodzinna?

Definiowana jest jako „całokształt norm prawnych, działań i środków przeznaczanych przez państwo w celu stworzenia odpowiednich warunków życia dla rodziny, jej powstawania, prawidłowego funkcjonowania i pełnienia przez nią wszystkich ważnych społecznie ról" (A. Kuzynowski, „Rodzina w polityce społecznej państwa", Warszawa, 1991). Jej celem jest stworzenie preferencji dla rodzin, rekompensując ich wysiłek związany z wychowaniem przyszłych obywateli. Dokonuje się to w formie ulg podatkowych, zasiłków rodzinnych, wzmocnienia instytucji wspierających rodzinę. Polityka rodzinna ma na celu rozwój rodziny bez względu na jej status materialny. Należy odróżnić ją od polityki socjalnej, która ma za zadanie wspierać najuboższych, posługując się zasiłkami uzależnionymi od kryterium dochodowego.

Polityka rodzinna nie przynosi natychmiastowych efektów. Prowadzi się ją w długofalowym, narodowym czy też państwowym interesie. Choć kosztuje, jest najlepszą inwestycją w przyszłość.

Najlepszym przykładem jest Francja, która od lat powojennych konsekwentnie rozwija system polityki rodzinnej – kosztowny, ale stabilny i elastyczny. Dzięki temu jako jedyny kraj europejski osiągnęła prostą zastępowalność pokoleń.

W krajach Europy przyjęto różne rozwiązania: są to tylko zasiłki rodzinne (np. Niemcy, Holandia, Grecja), w innych obowiązuje rozbudowany system świadczeń i ulg podatkowych (Francja, Portugalia, Finlandia). Polityka rodzinna stała się normą w rozwiniętych krajach europejskich, a od kilku lat w coraz szerszym zakresie inicjują ją nowe państwa członkowskie UE. O randze, jaką nadaje się polityce rodzinnej, świadczy fakt, że w wielu krajach europejskich zajmuje się nią osobne ministerstwo – Irlandia, Niemcy, Francja, Słowenia, Węgry, Luksemburg, Słowacja, Belgia, Łotwa.

Polska w tym zakresie jest niechlubnym przykładem. Nasza polityka ma charakter głównie socjalny – w latach 90. wprowadzono próg dochodowy uprawniający do zasiłku. Ustalony w 2003 roku na 504 zł, pozostaje na tym samym poziomie, podczas gdy emerytury i renty są waloryzowane. Jest to poziom grubo poniżej minimum socjalnego. Z prawa do korzystania z zasiłku wypada rocznie 400 tys. dzieci.

Podczas gdy w wielu europejskich państwach rodziny mają od lat preferencje podatkowe, w Polsce dopiero w 2007 r. wprowadzono ulgę rodzinną. Obok becikowego, mającego znaczenie symboliczne, ulga ta jest niemal jedynym instrumentem polityki rodzinnej.

Potrzeby systemowej polityki rodzinnej nie wypełniają przyjęte w ostatnich latach dwie ustawy z obszaru istotnego dla rodzin:  nowelizacja ustawy o przemocy w rodzinie oraz ustawa żłobkowa. Ta ostatnia, choć umożliwia tworzenie zróżnicowanych form opieki nad dzieckiem do lat trzech, nie odpowiada na potrzeby rodzin, które chciałyby zajmować się dzieckiem same. Z budżetu wspierane są formy opieki instytucjonalnej, a w żadnym wypadku własna praca opiekuńczo-wychowawcza.

Co zrobić?

Najpierw trzeba zmienić stereotypy myślenia. Liczbę dzieci uznaje się za prywatną sprawę rodziców i jest to do pewnego stopnia słuszne.  Ale biorąc pod uwagę wymiar ekonomiczny, wychowanie jest kosztowną inwestycją rodziny, której owoce zbiera całe społeczeństwo. Rodziny ponoszą większy wysiłek finansowy związany nie tylko z kosztami utrzymania dzieci. Dodatkowo ze swych zarobków odprowadzają więcej do kasy państwa. Im więcej dzieci, tym więcej trzeba kupić i tym większy jest podatek pośredni VAT. Wielodzietnym państwo niemal nie pomaga, ale na nich wręcz zarabia.

Zmiany wymaga sposób myślenia o ulgach dla rodzin. Nie jest to przywilej, lecz zwrot części zapłaconego przez nie VAT. Należy też pomyśleć o zwiększeniu ulgi na kolejne dziecko lub jej uzupełnienie o system kwoty wolnej od podatku na każdego członka rodziny. Należy też zrównać prawa rodzin z osobami samotnie wychowującymi dzieci poprzez możliwość wspólnego rozliczania się z dziećmi itp.

Warto pomyśleć o zmianach w systemie emerytalnym np. poprzez uznanie pracy matki rezygnującej z aktywności zawodowej, by zająć się dziećmi, za równowartościową innej pracy i objęcie jej ubezpieczeniem emerytalnym. Należałoby wydłużyć urlopy macierzyńskie i wychowawcze oraz uniezależnić te świadczenia od wcześniejszego zatrudnienia.

Korzystne byłoby wprowadzenie bonu wychowawczego. Chodzi o przyznanie rodzicom prawa wyboru między żłobkiem/przedszkolem a zorganizowaniem dziecku opieki w domu według zasady „pieniądze idą za dzieckiem".

Rola samorządu

Samorząd, miasto, gmina dysponują szeregiem instrumentów, za pomocą których mogą życie rodzin czynić łatwiejszym. Na szczególną uwagę zasługuje instrument polityki rodzinnej zwany Kartą dużej rodziny. Pierwsza taka Karta została wprowadzona we Francji w 1921 r. i dotyczyła zniżek kolejowych, a potem  kultury, rozrywki i sportu. Karty dużej rodziny mają różny charakter: są ogólnokrajowe, jak np. we Francji, Luksemburgu czy Belgii, regionalne jak w Austrii bądź miejskie jak we Włoszech.

W Polsce z pierwszą Kartą debiutował w 2005 r. Wrocław. Następny był Grodzisk Mazowiecki, wprowadzając w 2008 r. Kartę dużej rodziny udostępniającą  rodzinom z czworgiem dzieci darmową komunikację oraz tańszy dostęp do obiektów sportu i kultury. Innego typu Kartę wprowadziły Tychy, promując prywatny biznes, udzielający zniżek dużym rodzinom. Wkrótce potem Kartę dużej rodziny wprowadził Sandomierz i Łowicz, a z początkiem tego roku Gdańsk. Najczęściej inicjatorami Kart są rodziny zrzeszone w ogólnopolskim Związku Dużych Rodzin „Trzy plus".

Wobec niewielkiego wsparcia ze strony państwa Karty dużej rodziny mogą stać się istotnym elementem polityki samorządu, wpływając na poprawę życia rodzin, kształtowanie jej pozytywnego obrazu i przekonania, że „duża rodzina to powód do dumy".

Joanna Puzyna-Krupska jest prezesem Związku Dużych Rodzin „Trzy plus"

Marcin Przeciszewski jest prezesem i redaktorem naczelnym Katolickiej Agencji Informacyjnej

Niedawno opublikowany przez KPRM raport „Młodzi 2011" potwierdza trwające od lat prorodzinne nastawienie Polaków. Młodzi Polacy jako najważniejsze wartości wskazują zdrowie i rodzinę – przed miłością, bezpieczeństwem, przyjaźnią i daleko przed pracą, pieniędzmi, sukcesem i seksem. U progu dorosłego życia deklarują, że chcieliby mieć dwoje lub troje dzieci (przeciętnie 2,45).

Zderzenie z rzeczywistością koryguje te plany, średnio mają o jedno dziecko mniej. Barierą powstrzymującą przed decyzją o dziecku jest obawa przed kosztami utrzymania i wychowania oraz lęk przed osunięciem się w obszar biedy. Pauperyzacja rodzin, które wychowują dzieci, jest w dużej mierze efektem braku spójnej, przemyślanej polityki rodzinnej.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?