1. Nie ma demokracji bez wolności słowa i powszechnego dostępu do rzetelnej informacji.
Problem nie w tym że dziś w Polsce nie ma tej informacji – jak ktoś chce to znajdzie w internecie, czy na ogół niszowych mediach. Problem jest w skali, masie i sile manipulacji, w której uczestniczy większość największych i najbogatszych mediów, stwarzając jednocześnie pozory pluralizmu i bezstronności. W programach informacyjnych i publicystycznych treści krytykujące władzę mogą pojawiać się jedynie w zminimalizowanej formie i odpowiednim komentarzem neutralizującym siłę przekazu lub podważającym jego wiarygodność. Mało tego, treści niewygodne dla władzy nie mogą się już nawet pojawiać w opłaconych żywą gotówką reklamach (sama doświadczyłam wymuszenia zmiany treści reklamy pokazującej fragment filmu Solidarni 2010 oraz cenzury reklamy Gazety Polskiej Codziennie). Tu też teoretycznie konkurencyjne telewizje wykazują niezwykłą spójność w cenzurze.
Spójna dystrybucja nieprawdy i spójne przemilczenie - wprowadza ludzi w błąd. Pamiętam oburzenie młodego chłopaka, który kilka lat temu głosował na PO, a teraz oburzony mówi do kamery: „Jak można było nazwać Lecha Kaczyńskiego śmiesznym małym człowiekiem. Przecież on nie dopuścił do inwazji Rosji na Gruzję. Ja sobie odtworzyłem jego przemówienie w Gruzji i nie mogłem uwierzyć skali kłamstwa na jego temat". No właśnie – spójność tego kłamstwa jest twardym dowodem na brak wolności słowa w Polsce. Rzetelność i pluralizm głównych mediów to puste słowa na pokaz. Przykład spójnego przemilczenia z ostatnich dni: niemal całkowite embargo informacji wiodących mediów elektronicznych i prasowych na książkę Sławomira Cenckiewicza „Długie ramię Moskwy". W zależności od poglądów można spierać się emocjonalnie na jej temat, ale nie można zaprzeczyć popartym dokumentami faktom. Cenckiewicz dostarcza bezcenną, opartą o źródła, wiedzę o współczesnej Polsce. A tu? Cisza. Jak za Gomółki i Jaruzelskiego. Czarna lista autorów, o których nie można mówić. Dziś w Polsce istnieje – tak jak w systemach mafijnych, bądź właśnie odmianach reżimu – niepisany często kodeks. Każdy doskonale go wyczuwa i stosuje się do niego, bo wie, czym grozi naruszenie kodeksu. Wszyscy nieposłuszni muszą być przykładnie ukarani, ośmieszeni i wyeliminowani z głównego nurtu życia publicznego. Bo to ma znaczenie prewencyjne. Nie ma więc miejsca w mediach na rozliczenie premiera z obietnic, jest natomiast jakaś wyjątkowa życzliwość co do jego kłamstw. Jest ukrywanie wpadek prezydenta Komorowskiego, tym bardziej widoczne, że następuje po latach nadymania do niebotycznych rozmiarów lub wręcz kreowania manipulacją wpadek prezydenta Kaczyńskiego (Słynna manipulacja Agory wydającej Gazetę Wyborczą, która opublikowała zdjęcie prezydenta Lecha Kaczyńskiego trzymającego do góry nogami szalik z napisem Polska. Jak się później okazało „dziennikarze" pokazali fazę ruchu, kiedy prezydent rozwijał szalik. Obrócił go dobrą stroną. Jednak Gazeta – przytoczę najłagodniejszy jej obiegowy przydomek - „Wybiórcza" utrwaliła w głowach ludzi obraz ośmieszający prezydenta).
Patriotyzm to nie tylko ideały, ale pragmatyka. Patriotyzm to niższa cena gazu. To dbanie o własny, wspólnotowy interes
Propaganda mediów w Polsce jest niezwykle agresywna. Nie miejsce tutaj ją udowadniać w szczegółach. Jak ktoś chce się zainteresować może sięgnąć po dostępne analizy specjalistów obfitujące w setki przykładów. Uprzedzam tezę o tym, że prywatnym mediom wszystko wolno, bo są prywatne. Media prywatne obowiązuje tak samo rzetelność i etyka. Czyje interesy reprezentują TVN i Polsat? Niczyje? Tak zwany nikt – Jan Kowalski – przecież nie otworzy w Polsce telewizji, bo oprócz koncesji potrzebowałby gigantycznych pieniędzy. Odsyłam do kulis narodzin wielkich elektronicznych mediów w Polsce. Za jakie pieniądze powstały. Do zeznań pod przysięgą Grzegorza Żemka w procesie FOZZ o założeniu za pieniądze służb przez Janusza Wejcherta spółki ITI, która dała początek telewizji TVN. Za czyje pieniądze powstał Polsat opisuje z kolei praca naukowa „Transformacja podszyta przemocą" Wydawnictwa Naukowego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Właściwie powinnam przeprosić za porównanie tych dwóch telewizji, bo Polsat w dzisiejszym zestawieniu wychodzi niemal na obrońcę wolnego słowa. Gazeta Wyborcza dla wielu ludzi jest skrajnym organem politycznego zaangażowania, bezpardonowej walki, w której manipulacja jest normą doprowadzoną do perfekcji. Odsyłam wszystkich do książki Rafała Ziemkiewicza „Michnikowszczyzna". I po tej lekturze zapraszam do polemiki na argumenty.