Pamiętają państwo ten wielki przebój grupy Perfect "Chcemy być sobą!"?  Od kilku dni myślę o nim nad "gazety plamą", w "bulu i nadzieji", że nie zmieni się ona w "gazetę plamy". To może tyle o mnie – jak mówił Kaowiec w "Rejsie".

Wybuchł nam skandal dyplomatyczny, jakiego od lat nie widziano. Co gorsza, z udziałem księcia europejskich salonów, jego ekscelencji pana prezesa Rady Ministrów. Otóż Donald Tusk miał lecieć na urlop do... Grecji. Zabawne. Ludzie palą się tam do spalenia na stosie euroentuzjastów, zadyma goni zadymę, a polski premier, jak gdyby nigdy nic, na leżaczek z drugą połówką.

Na szczęście zrezygnował (wszak, by Greka udawać, nie trzeba tam bywać) i ruszył zdobywać eurosalony. Ruszył tak ostro, że z rozpędu do palców samej Angeli Merkel ustami przywarł, jakby ją o rękę prosił. Niemcy krzyk podnieśli, więc Tusk Angeli panzer, pardon, palce, zwrócił, ale awantura rozpętała się wielka: "Dlaczego on TO zrobił"?! Kiedy Palikot, to samo co Tusk Angeli, robił Annie Grodzkiej, nikt się nie bulwersował, że taki nowoczesny, a w rączkę całuje. A tu się premiera czepiają: "A na co?  A dlaczego?".

Jak to dlaczego? Prezydent Komorowski wyraźnie zapowiedział, że do takich sytuacji będzie dochodziło. "Kiedy mnie pytają, dlaczego  Polacy całują kobiety w rękę, odpowiadam: – Bo od czegoś trzeba zacząć" – czy myśmy naprawdę wszystko zapomnieli? Nawet złote myśli głowy państwa?

Kiedy zatem Tusk całuje panią kanclerz, naprawdę nie trzeba niczego wyjaśniać. Mało domyślnym niech to wyśpiewa słowami swojego przeboju Mieczysław Fogg, legenda piosenki, żołnierz AK. "Całuję twoją dłoń, madame, śniąc, że to usta twe. Przed tobą chylę skroń, madame, bo dobry ton tak chce, lecz serce moje śni, madame...".  Śni – dodajmy dziś – że gdyby nie ty, madame, wybory wygralibyśmy mniej spektakularnie, a wtedy Schetyna niszczyłby mnie, a nie ja jego. Jest za co całować.