W butach Kaczyńskiego

Prezydent Bronisław Komorowski nie zadowolił się pilnowaniem żyrandola i stara się wykorzystać wszystkie dostępne mu narzędzia - pisze publicysta „Rzeczpospolitej”

Publikacja: 24.05.2012 21:02

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Ostatnie miesiące przyniosły znaczne ożywienie aktywności prezydenta Bronisława Komorowskiego w polityce międzynarodowej. Konstytucja czyni prezydenta głową państwa, lecz nie daje mu prócz możliwości szkodzenia rządowi poważniejszych instrumentów działania w polityce wewnętrznej. Komorowski może oczywiście dystansować się od niektórych posunięć rządu, lecz nie może wprost wypowiedzieć wojny Platformie Obywatelskiej. Dlatego pozostaje mu sfera symboli oraz polityka międzynarodowa. W obu jest ostatnio bardzo aktywny. Zajmując się polityką symboliczną i zagraniczną, mniej lub bardziej świadomie wchodzi w buty Lecha Kaczyńskiego. Co więcej, podobieństwo do swego poprzednika jest nie tylko w formie, ale i w treści. Ma nie tylko podobne pola zainteresowań, ale realizuje na nich dość podobną politykę.

Przeciw bojkotowi

Przykładów nie trzeba długo szukać. Ostatni miesiąc upłynął Komorowskiemu na usilnych zabiegach o utrzymanie proeuropejskiego kursu Ukrainy. Wbrew wielu politykom europejskim nie popierał bojkotu szczytu państw środkowoeuropejskich w Jałcie, chcąc tam właśnie upomnieć się o więzioną byłą premier Julię Tymoszenko. Gdy szczyt odwołano, zaapelował do władz Ukrainy o zmianę przepisów, na podstawie których skazano Tymoszenko. Prezydent ostro też protestował przeciw politycznemu bojkotowi mistrzostw piłkarskich, uznając, że popsują one nie tylko polską część imprezy, ale mogą doprowadzić do odwrócenia się Ukrainy od Europy. Paradoksalnie w tej drugiej sprawie był bliższy Lechowi Kaczyńskiemu, który w Euro 2012 widział właśnie europejską szansę dla Kijowa, niż jego własny brat. Lider PiS wraz z elitami niemieckimi i europejskimi dołączył się do głosów o politycznym bojkocie rozgrywek odbywanych na Ukrainie.

Jeszcze przed kilkoma dniami w Chicago, podczas szczytu NATO, Komorowski spotykał się i z Angelą Merkel, i z Wiktorem Janukowyczem, by przekonywać do utrzymania europejskiego kursu władz w Kijowie.

I to ostatni szczyt sojuszu północnoatlantyckiego przypieczętował również w innych dziedzinach pójście przez Komorowskiego drogą Kaczyńskiego. Wbrew pewnemu sceptycyzmowi ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego co do tego projektu prezydent mocno obstawał za budową natowskiego systemu obrony antyrakietowej. Gdy Sikorski na Twitterze szydził z polityków PiS, którzy upierali się przy konieczności budowy tarczy, Komorowski mówił dziennikarzom w Chicago: "Zgodnie z polskimi oczekiwaniami" - udało się uzyskać zapisy dotyczące przyszłości obrony przeciwrakietowej.

Wobec Gruzji i Litwy

W tej samej wypowiedzi, podkreślając polskie sukcesy podczas spotkania przywódców państw Sojuszu, zapewniał, że dzięki staraniom Warszawy udało się utrzymać politykę "otwartych drzwi" wobec członkostwa Gruzji w NATO, by ułatwić temu państwu "posuwanie się po jej niełatwej drodze ku strukturom paktu".

Przyjaźń z Gruzją była chyba najbardziej charakterystycznym rysem polityki wschodniej Lecha Kaczyńskiego. Tragicznie zmarły prezydent uważał, że w polskim interesie leży utrzymywanie bliskich stosunków z państwami, które chcą się wyrwać spod dominacji Kremla. Im słabsze imperium rosyjskie  - rozumował Kaczyński  - tym bezpieczniejsza Polska. Dlatego też cztery lata temu, podczas wojny gruzińsko-rosyjskiej zorganizował ryzykowną eskapadę kilku środkowoeuropejskich przywódców, by wesprzeć gruzińskiego przywódcę Michaela Saakaszwilego. Wszyscy pamiętają ostrzelanie przez nieznanych sprawców przy rosyjskich posterunkach wojskowych konwoju z Saakaszwilim i Kaczyńskim. Znamienne jest, że Bronisław Komorowski, który szydził z tamtego incydentu i całej wizyty Kaczyńskiego, dziś z dumą ogłasza, że cel jego poprzednika  - umożliwienie objęcia Gruzji ochroną NATO - jest przez niego kontynuowany.

Analogicznie ma się sytuacja z innym państwem, które wyrwało się z rosyjskiej strefy wpływów  - Litwą. Choć relacje między naszymi państwami, głównie z winy Litwy, są bardzo napięte  - prezydent nie chce uczestniczyć w eskalacji tego konfliktu. Gdy prezydent Dalia Grybauskaite zignorowała szczyt państw bałtyckich w Warszawie, czyniąc tym jawny afront i Polsce, i Komorowskiemu, Komorowski udawał, że nic się nie stało i zapewniał o woli dialogu. Powtórzyła się tym samym sytuacja sprzed dwóch lat, gdy Lech Kaczyński jako prezydent  - w swej ostatniej przed katastrofą smoleńską wizycie  - wolał znieść upokorzenie, jakim było przyjęcie przez Litwę kolejnej ustawy wymierzonej w polską mniejszość, niż obrazić się i ryzykować odepchnięcie Litwy od Polski. I znów, słuchając wypowiedzi Radosława Sikorskiego i Bronisława Komorowskiego, widać  - jak za czasów poprzedniego prezydenta  - że w trudnych relacjach z Litwą prezydent odgrywa rolę dobrego policjanta, a rząd tego złego.

Kierunek europejski

Komorowski robi się też bardziej aktywny na polu polityki europejskiej. Choć ona jest zarezerwowana głównie dla rządu, ze względu na budowę unijnych struktur, prezydent nie waha się wykorzystywać błędów czy wpadek rządu Donalda Tuska do budowania swej międzynarodowej pozycji. Po tym, jak w kampanii wyborczej Donald Tusk nie przyjął Francois Hollande'a, a zrobił to Bronisław Komorowski, relacje polskiego i francuskiego prezydenta układają się znakomicie. Tuż po wyborze Komorowski dzwonił do niego z gratulacjami, spotkali się też na szczycie w Chicago, gdzie polski prezydent zaprosił Hollande'a do złożenia wizyty w Warszawie.

Charakterystyczne jest, że wszystkie państwa, o których mowa, to państwa o ustroju prezydenckim  - Francja, ale i zdecydowana większość państw byłego Związku Radzieckiego, to państwa z silnymi prezydenturami. I chociaż ustrojowa rola prezydenta jest w Polsce znacznie słabsza, podobnie jak Kaczyński, Komorowski wykorzystuje dane mu przez ustawę zasadniczą instrumenty do aktywnej polityki. Co więcej, po dwóch latach można stwierdzić, że  - mimo początkowej próby radykalnego ocieplenia relacji z Moskwą, która przyniosła jednak umiarkowane rezultaty  - Komorowski kontynuuje główne założenia polityki wschodniej swego poprzednika. Gwoli ścisłości trzeba też dodać, że te kierunki, choć usystematyzowane i pogłębione, nadał polskiej polityce wschodniej Aleksander Kwaśniewski. To on, szczególnie w drugiej kadencji, mocno zaangażował się w procesy demokratyzacji i zbliżenia do Zachodu państw byłego ZSRR, przede wszystkim odegrał istotną rolę podczas pomarańczowej rewolucji na Ukrainie.

Jak widać, pilnowanie spraw wschodnich staje się już pewną tradycją dla polskich prezydentów.

Ale Komorowski wykorzystuje swe konstytucyjne przywileje również na innych polach. Skoro jako głowa państwa jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, mocno angażuje się w sprawy bezpieczeństwa, obrony narodowej czy strategii. Z jego inicjatywy powstał Strategiczny Przegląd Bezpieczeństwa Narodowego, w którym wytknięto różne słabości polskiego planowania w wielu dziedzinach. Lech Kaczyński  - nie tylko z powodu zainteresowania budową tarczy antyrakietowej, lecz również aktywności kierowanego przez Aleksandra Szczygło Biura Bezpieczeństwa Narodowego, mocno angażował się w sprawy obronności. Nie jest też przypadkiem, że jednym z najbliższych współpracowników obecnego prezydenta jest następny szef BBN, gen. Stanisław Koziej.

Przekraczanie podziałów

Jednym z najsilniejszych rysów prezydentury Kaczyńskiego było przywracanie pamięci historycznej, odznaczanie zapomnianych bohaterów okresu solidarności. Kaczyński jednak przy okazji przyznawania odznaczeń wychodził poza środowiskowe podziały, potrafił w 40. rocznicę Marca'68 przyznać ordery środowisku, z którym znajdował się w konflikcie politycznym  - byłym "komandosom". Choć środowisko Bronisława Komorowskiego jest inne niż Kaczyńskiego, nie porzucił on tego dobrego zwyczaju. Przykładów nie trzeba długo szukać. 11 listopada odznaczył Orderem Orła Białego ważnego polityka PiS, a wcześniej legendę opozycji Zbigniewa Romaszewskiego. Zaangażowanie na rzecz PiS nie przeszkodziło Komorowskiemu przyznać Orła Białego wybitnemu kompozytorowi Wojciechowi Kilarowi. Odznaczenia wręczył również osobom z zupełnie innych środowisk politycznych, np. Janowi Ołdakowskiemu.

Gdy Donald Tusk rezygnował z prezydentury, wypowiedział słowa, które na trwałe zapisały się w politycznej polszczyźnie: prezydent nie ma władzy, ma za to żyrandol. Jak jednak widać, Bronisław Komorowski nie zadowolił się pilnowaniem żyrandola i stara się wykorzystać wszystkie dostępne mu narzędzia. Po dwóch latach widać, jak wiele nauczył się w tym od swych poprzedników. I pewnie dlatego tak wiele przedsięwzięć swych poprzedników, z Lechem Kaczyńskim na czele, kontynuuje.

Ostatnie miesiące przyniosły znaczne ożywienie aktywności prezydenta Bronisława Komorowskiego w polityce międzynarodowej. Konstytucja czyni prezydenta głową państwa, lecz nie daje mu prócz możliwości szkodzenia rządowi poważniejszych instrumentów działania w polityce wewnętrznej. Komorowski może oczywiście dystansować się od niektórych posunięć rządu, lecz nie może wprost wypowiedzieć wojny Platformie Obywatelskiej. Dlatego pozostaje mu sfera symboli oraz polityka międzynarodowa. W obu jest ostatnio bardzo aktywny. Zajmując się polityką symboliczną i zagraniczną, mniej lub bardziej świadomie wchodzi w buty Lecha Kaczyńskiego. Co więcej, podobieństwo do swego poprzednika jest nie tylko w formie, ale i w treści. Ma nie tylko podobne pola zainteresowań, ale realizuje na nich dość podobną politykę.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?