Ostatnie miesiące przyniosły znaczne ożywienie aktywności prezydenta Bronisława Komorowskiego w polityce międzynarodowej. Konstytucja czyni prezydenta głową państwa, lecz nie daje mu prócz możliwości szkodzenia rządowi poważniejszych instrumentów działania w polityce wewnętrznej. Komorowski może oczywiście dystansować się od niektórych posunięć rządu, lecz nie może wprost wypowiedzieć wojny Platformie Obywatelskiej. Dlatego pozostaje mu sfera symboli oraz polityka międzynarodowa. W obu jest ostatnio bardzo aktywny. Zajmując się polityką symboliczną i zagraniczną, mniej lub bardziej świadomie wchodzi w buty Lecha Kaczyńskiego. Co więcej, podobieństwo do swego poprzednika jest nie tylko w formie, ale i w treści. Ma nie tylko podobne pola zainteresowań, ale realizuje na nich dość podobną politykę.
Przeciw bojkotowi
Przykładów nie trzeba długo szukać. Ostatni miesiąc upłynął Komorowskiemu na usilnych zabiegach o utrzymanie proeuropejskiego kursu Ukrainy. Wbrew wielu politykom europejskim nie popierał bojkotu szczytu państw środkowoeuropejskich w Jałcie, chcąc tam właśnie upomnieć się o więzioną byłą premier Julię Tymoszenko. Gdy szczyt odwołano, zaapelował do władz Ukrainy o zmianę przepisów, na podstawie których skazano Tymoszenko. Prezydent ostro też protestował przeciw politycznemu bojkotowi mistrzostw piłkarskich, uznając, że popsują one nie tylko polską część imprezy, ale mogą doprowadzić do odwrócenia się Ukrainy od Europy. Paradoksalnie w tej drugiej sprawie był bliższy Lechowi Kaczyńskiemu, który w Euro 2012 widział właśnie europejską szansę dla Kijowa, niż jego własny brat. Lider PiS wraz z elitami niemieckimi i europejskimi dołączył się do głosów o politycznym bojkocie rozgrywek odbywanych na Ukrainie.
Jeszcze przed kilkoma dniami w Chicago, podczas szczytu NATO, Komorowski spotykał się i z Angelą Merkel, i z Wiktorem Janukowyczem, by przekonywać do utrzymania europejskiego kursu władz w Kijowie.
I to ostatni szczyt sojuszu północnoatlantyckiego przypieczętował również w innych dziedzinach pójście przez Komorowskiego drogą Kaczyńskiego. Wbrew pewnemu sceptycyzmowi ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego co do tego projektu prezydent mocno obstawał za budową natowskiego systemu obrony antyrakietowej. Gdy Sikorski na Twitterze szydził z polityków PiS, którzy upierali się przy konieczności budowy tarczy, Komorowski mówił dziennikarzom w Chicago: "Zgodnie z polskimi oczekiwaniami" - udało się uzyskać zapisy dotyczące przyszłości obrony przeciwrakietowej.
Wobec Gruzji i Litwy
W tej samej wypowiedzi, podkreślając polskie sukcesy podczas spotkania przywódców państw Sojuszu, zapewniał, że dzięki staraniom Warszawy udało się utrzymać politykę "otwartych drzwi" wobec członkostwa Gruzji w NATO, by ułatwić temu państwu "posuwanie się po jej niełatwej drodze ku strukturom paktu".