Maskarada historyczna z okazji Święta Niepodległości stała się swoistą tradycją. I nie chodzi tu bynajmniej o jakieś zabawy grup rekonstrukcyjnych przenoszące nas do roku 1918. Na ulicach polskich miast próby reanimacji dawno minionej przeszłości podejmowane są na użytek bieżącej polityki.
Hołd oddany faszyście
Endecy – zarówno „skrajni”, jak i „umiarkowani” – już od dwóch lat organizują Marsz Niepodległości. Przeciwko endekom za każdym razem występowali antyfaszyści z Porozumienia 11 Listopada. Nawiązują oni do działalności namaszczonych w okresie międzywojennym przez Stalina „frontów ludowych” – w Polsce wiodącą rolę na tym polu odgrywała KPP. Z kolei środowiska aspirujące do niepodległościowego dziedzictwa PPS po raz pierwszy w tym roku zainicjowały manifestację pod szyldem „Polska socjalna”.
Bronisław Komorowski jako głowa państwa postanowił stanąć ponad podziałami i uhonorować wszystkie najważniejsze postaci zasłużone w dziele odzyskania polskiej niepodległości, w tym wywołującego spory przywódcę endecji. Ten pomysł nie spodobał się Januszowi Palikotowi, który oświadczył, że prezydent postanowił „oddać hołd faszyście i hitlerowcowi, jakim był Roman Dmowski”.
Platforma realizuje koncepcję rządów na wieczność
Jeszcze nieco ponad dwa lata temu Komorowski i Palikot należeli do jednej i tej samej partii – Platformy Obywatelskiej. Manifestowali także łączącą ich przyjaźń. Czyżby drogi obydwu polityków od tamtego czasu się rozeszły? Jeśli nawet dzisiaj nie są oni już towarzyszami partyjnymi i różnią się, jeśli chodzi o polityczne interesy, to nie z powodu kontrowersji historycznych. Jaki bowiem w tym przypadku ma wpływ stosunek do międzywojennej endecji na decyzje dotyczące bieżących problemów kraju? Weźmy chociażby batalię o ustawę podwyższającą wiek emerytalny. Została ona przyjęta w Sejmie przy znaczącym udziale posłów Ruchu Palikota, a następnie podpisana przez prezydenta.