Jobbiku nie będzie, ale...

Coś się dzieje, jeśli tak łatwo jest zgromadzić kilkadziesiąt tysięcy ludzi, w dużej mierze młodych, wokół haseł patriotycznych i antyestablishmentowych – pisze publicysta „Rzeczpospolitej"

Publikacja: 18.11.2012 17:38

Jobbiku nie będzie, ale...

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Czy jest miejsce na nową radykalną organizację polityczną po prawej stronie? Czy może powstać polski Jobbik wzorowany na węgierskim ostro nacjonalistycznym ruchu, wspieranym przez paramilitarną organizację?

Takie sugestie padły po spektakularnym, kilkudziesięciotysięcznym marszu zorganizowanym w Święto Niepodległości przez środowiska narodowe. Spekulacje wzięły się stąd, że pod koniec imprezy niektórzy działacze narodowi wzywali do tworzenia ruchu społecznego. Moim zdaniem szans na powstanie polskiego Jobbiku nie ma. Jest natomiast rosnąca grupa młodych ludzi, którzy nie są wcale radykalni, ale coraz bardziej nie akceptują obecnych porządków. To grupa, która nie ma dziś politycznej reprezentacji, a może w przyszłości rozsadzić polską scenę polityczną.

Analogie z radykalnym ugrupowaniem, które ma dość mocną pozycję na Węgrzech, są nietrafione. W Polsce nie ma aż tak silnych emocji dotyczących historii jak nad Dunajem. Tam ciągle silna jest trauma po utracie wielkiego państwa węgierskiego – miliony Węgrów żyją poza obecnymi granicami kraju. Poza tym ubóstwo i inne problemy społeczne przybierają na Węgrzech większe rozmiary niż w Polsce.

Nie ma u nas poważnych konfliktów spowodowanych obecnością Romów. Antysemityzm, choć gdzieniegdzie obecny, jest już szczęśliwie zjawiskiem marginalnym. Nie wydaje się, by istniał podatny grunt dla radykalnej organizacji, która tworzy swoje paramilitarne ramię, odwołuje się do rasistowskiej retoryki, omija PiS z prawej strony i zdobywa kilkanaście procent głosów poparcia, jaka funkcjonuje na Węgrzech w przypadku Jobbiku.

Tłum, który przybył 11 listopada na manifestację, był zdecydowany w sprzeciwie wobec bieżącej politycznej rzeczywistości. Ale w swej znakomitej większości był tłumem spokojnych ludzi, dalekich od głoszenia haseł bliskich dawnemu ONR.

Państwo nie nasze

Zresztą, jak wynika ze słów organizatorów, nie ma poważnych planów budowania takiej organizacji. Krzysztof Bosak, jeden z nich, stanowczo zaprzeczył w swoim blogu w Salonie24, jakoby były plany powołania polskiej wersji Jobbiku. Oczywiście nie można wykluczyć, że ktoś taką próbę podejmie, ale ma ona raczej małe szanse na sukces, jeśli miałoby to przyjąć radykalną formę.

Spekulacje na temat rosnącego potencjału społecznego i politycznego, który objawił się między innymi przy okazji Marszu Niepodległości, mają jednak swoje podstawy. Coś się bowiem dzieje, jeśli tak łatwo jest zgromadzić kilkadziesiąt tysięcy ludzi, w dużej mierze młodych, wokół haseł patriotycznych i antyestablishmentowych. Tej manifestacji nie organizował PiS ani żadna inna partia, ale wywołała ona żywiołową reakcję, z pewnością przekraczającą popularność organizacji narodowych w Polsce. Na tej manifestacji objawił się rosnący bunt wobec rzeczywistości, który jeszcze nie został politycznie zagospodarowany.

To nie jest tylko niechęć do rządu, establishmentowej Platformy i jej przywódcy. To niezgoda z jednej strony na coraz bardziej oligarchizujący się układ polityczno-medialno-biznesowy, który widać coraz wyraźniej, a z drugiej – bunt przeciw blokadzie własnego, osobistego rozwoju. To poczucie, że państwo nie jest nasze, że rząd, który państwem zawiaduje, nie dba o nas. To olbrzymia dysproporcja między atrakcyjnymi zapewnieniami premiera o wspieraniu przedsiębiorczości, wyzwalaniu energii i otwieraniu drzwi młodym ludziom a brutalnym zderzaniem się z rzeczywistością. Młode uszy wychwytują fałsz bardzo szybko.

Unia – stara ciotka

Jacy są ci młodzi, buntujący się obywatele, którzy manifestują przywiązanie do ojczyzny? Piotr Ciacek prowadzący badania nad zachowaniami społecznymi mówi, że ci ludzie nie są już tak zafascynowani Zachodem jak starsze pokolenia. Wychowali się w wolnej Polsce, jeżdżą po Europie i wcale nie robi ona na nich wrażenia. – Oni szukają własnej identyfikacji. Są antyglobalistyczni i nie wierzą w wartość unifikacji i narodowego rozmycia, jakie oferuje im Unia Europejska. Unia oznacza dla nich urawniłowkę. A oni są dumni, mają potrzebę sukcesu i chcą się wyróżniać. Unia dla nich jest jak stara, nieatrakcyjna ciotka, która wymyśla rozmaite dziwactwa. A oni są prężni i chcą iść do przodu – mówi.

Rosnącą dumę narodową widać było podczas Euro 2012. Widać ją – w inny sposób – na stadionach ligowych. Ale też obecna jest ona w trakcie rocznic wybuchu powstania warszawskiego czy na przykład Święta Niepodległości. Kibice klubowi organizują własne obchody świąt narodowych, spotykają się z kombatantami, w historii szukają swoich wzorców. Potwierdzają to badacze. – Młodzi ludzie – twierdzi Ciacek – widzą absurdy biurokracji europejskiej, nie podoba im się rozmydlanie narodu. Są antyunijni, antybiurokratyczni, ale też często antyokrągłostołowi. Jednocześnie badacz ten dostrzega brak postaw prosocjalnych. To wolnorynkowcy, którzy rozumieją, jak działa gospodarka. Chcą zakładać swoje firmy, tylko nie mogą zrozumieć, dlaczego banki nie chcą dawać im kredytów, a państwo im nie ułatwia startu – dodaje. Co ciekawe, lewica nie ma tym młodym osobom nic do zaoferowania. Lewicowa retoryka nie wyciąga tłumów na ulice, a prawicowa – tak. – Oni wcale nie są radykalni, oni szukają czegoś pozytywnego i odwołują się do wartości pozytywnych – do tradycji narodowej. To nie jest tylko negacja – twierdzi Ciacek.

Zdaniem Tomasza Karonia, analityka trendów społecznych i rynkowych, myślenie polityczne przesunęło się dziś w prawo. Centrum sytuuje się po prawej stronie, a nie w środku. – To zaczęło się od otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego. Jedynym autentycznym językiem protestu stał się język prawicowy – mówi Karoń. Wystarczy przywołać protesty przeciwko ACTA, podczas których młodzi ludzie masowo używali na przykład symbolu Polski Walczącej. Zdaniem Karonia mamy też do czynienia z innym zjawiskiem: – Do niedawna nie wypadało krytykować Platformy i Donalda Tuska. W ciągu ostatniego roku to się bardzo zmieniło. Ludzie przestali się obawiać nie tylko mówić, ale i manifestować swojej niechęci do obecnej ekipy rządowej. To przestało być obciachem.

Centrowy Lepper

Czy ten narastający bunt znajdzie swoje polityczne ujście? Jego część zapewne zagospodarowuje Prawo i Sprawiedliwość, w mniejszym stopniu – lewicowe formacje, czyli SLD i Ruch Palikota. Wydaje się, że młodzi buntownicy nie mają tak naprawdę dziś swojej reprezentacji. Nie widać też nikogo, kto byłby zdolny przedstawić im spójną i atrakcyjną ofertę polityczną, mając przy tym wystarczająco dużo charyzmy, by pociągnąć za sobą tłumy. Ale nie zdziwiłbym się, gdyby nagle pojawił się ktoś, kto odpowie na to zapotrzebowanie i zrewolucjonizuje polską scenę polityczną. Kiedyś taką postacią, która niespodziewanie weszła znikąd do polityki, był Andrzej Lepper. On znalazł wspólny język z bardzo dużą częścią niezadowolonego społeczeństwa. To był oczywiście inny elektorat niż młodzi uczestnicy Marszu Niepodległości. Ale podobny mechanizm może zagrać i teraz. Warto jednak, by oferta przyszła z centrum, a nie z jakiejś radykalnej opcji.

Czy jest miejsce na nową radykalną organizację polityczną po prawej stronie? Czy może powstać polski Jobbik wzorowany na węgierskim ostro nacjonalistycznym ruchu, wspieranym przez paramilitarną organizację?

Takie sugestie padły po spektakularnym, kilkudziesięciotysięcznym marszu zorganizowanym w Święto Niepodległości przez środowiska narodowe. Spekulacje wzięły się stąd, że pod koniec imprezy niektórzy działacze narodowi wzywali do tworzenia ruchu społecznego. Moim zdaniem szans na powstanie polskiego Jobbiku nie ma. Jest natomiast rosnąca grupa młodych ludzi, którzy nie są wcale radykalni, ale coraz bardziej nie akceptują obecnych porządków. To grupa, która nie ma dziś politycznej reprezentacji, a może w przyszłości rozsadzić polską scenę polityczną.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?