Państwo nie nasze
Zresztą, jak wynika ze słów organizatorów, nie ma poważnych planów budowania takiej organizacji. Krzysztof Bosak, jeden z nich, stanowczo zaprzeczył w swoim blogu w Salonie24, jakoby były plany powołania polskiej wersji Jobbiku. Oczywiście nie można wykluczyć, że ktoś taką próbę podejmie, ale ma ona raczej małe szanse na sukces, jeśli miałoby to przyjąć radykalną formę.
Spekulacje na temat rosnącego potencjału społecznego i politycznego, który objawił się między innymi przy okazji Marszu Niepodległości, mają jednak swoje podstawy. Coś się bowiem dzieje, jeśli tak łatwo jest zgromadzić kilkadziesiąt tysięcy ludzi, w dużej mierze młodych, wokół haseł patriotycznych i antyestablishmentowych. Tej manifestacji nie organizował PiS ani żadna inna partia, ale wywołała ona żywiołową reakcję, z pewnością przekraczającą popularność organizacji narodowych w Polsce. Na tej manifestacji objawił się rosnący bunt wobec rzeczywistości, który jeszcze nie został politycznie zagospodarowany.
To nie jest tylko niechęć do rządu, establishmentowej Platformy i jej przywódcy. To niezgoda z jednej strony na coraz bardziej oligarchizujący się układ polityczno-medialno-biznesowy, który widać coraz wyraźniej, a z drugiej – bunt przeciw blokadzie własnego, osobistego rozwoju. To poczucie, że państwo nie jest nasze, że rząd, który państwem zawiaduje, nie dba o nas. To olbrzymia dysproporcja między atrakcyjnymi zapewnieniami premiera o wspieraniu przedsiębiorczości, wyzwalaniu energii i otwieraniu drzwi młodym ludziom a brutalnym zderzaniem się z rzeczywistością. Młode uszy wychwytują fałsz bardzo szybko.
Unia – stara ciotka
Jacy są ci młodzi, buntujący się obywatele, którzy manifestują przywiązanie do ojczyzny? Piotr Ciacek prowadzący badania nad zachowaniami społecznymi mówi, że ci ludzie nie są już tak zafascynowani Zachodem jak starsze pokolenia. Wychowali się w wolnej Polsce, jeżdżą po Europie i wcale nie robi ona na nich wrażenia. – Oni szukają własnej identyfikacji. Są antyglobalistyczni i nie wierzą w wartość unifikacji i narodowego rozmycia, jakie oferuje im Unia Europejska. Unia oznacza dla nich urawniłowkę. A oni są dumni, mają potrzebę sukcesu i chcą się wyróżniać. Unia dla nich jest jak stara, nieatrakcyjna ciotka, która wymyśla rozmaite dziwactwa. A oni są prężni i chcą iść do przodu – mówi.
Rosnącą dumę narodową widać było podczas Euro 2012. Widać ją – w inny sposób – na stadionach ligowych. Ale też obecna jest ona w trakcie rocznic wybuchu powstania warszawskiego czy na przykład Święta Niepodległości. Kibice klubowi organizują własne obchody świąt narodowych, spotykają się z kombatantami, w historii szukają swoich wzorców. Potwierdzają to badacze. – Młodzi ludzie – twierdzi Ciacek – widzą absurdy biurokracji europejskiej, nie podoba im się rozmydlanie narodu. Są antyunijni, antybiurokratyczni, ale też często antyokrągłostołowi. Jednocześnie badacz ten dostrzega brak postaw prosocjalnych. To wolnorynkowcy, którzy rozumieją, jak działa gospodarka. Chcą zakładać swoje firmy, tylko nie mogą zrozumieć, dlaczego banki nie chcą dawać im kredytów, a państwo im nie ułatwia startu – dodaje. Co ciekawe, lewica nie ma tym młodym osobom nic do zaoferowania. Lewicowa retoryka nie wyciąga tłumów na ulice, a prawicowa – tak. – Oni wcale nie są radykalni, oni szukają czegoś pozytywnego i odwołują się do wartości pozytywnych – do tradycji narodowej. To nie jest tylko negacja – twierdzi Ciacek.
Zdaniem Tomasza Karonia, analityka trendów społecznych i rynkowych, myślenie polityczne przesunęło się dziś w prawo. Centrum sytuuje się po prawej stronie, a nie w środku. – To zaczęło się od otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego. Jedynym autentycznym językiem protestu stał się język prawicowy – mówi Karoń. Wystarczy przywołać protesty przeciwko ACTA, podczas których młodzi ludzie masowo używali na przykład symbolu Polski Walczącej. Zdaniem Karonia mamy też do czynienia z innym zjawiskiem: – Do niedawna nie wypadało krytykować Platformy i Donalda Tuska. W ciągu ostatniego roku to się bardzo zmieniło. Ludzie przestali się obawiać nie tylko mówić, ale i manifestować swojej niechęci do obecnej ekipy rządowej. To przestało być obciachem.