Marketing w kosmosie

Markowe produkty lecą w kosmos. Do kogo są skierowane i czy wymagają reklamy?

Publikacja: 18.05.2014 19:40

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Po nieco absurdalnym wstępie, czas na porcję niemniej absurdalnych, ale prawdziwych danych. Na Księżycu umieściliśmy do tej pory następujące rzeczy: 12 par butów, 2 piłki golfowe, kamery telewizyjne, kilka młotków i łopat, plecaki, koce, ręczniki, 96 paczek z odchodami kosmonautów oraz – największe gabarytowo – 70 pojazdów kosmicznych, jak łaziki, lądowniki, rozbite satelity i różne inne maszyny. Razem wychodzi sporo ponad 180 tys. ton śmieci. A na Księżycu nie ma co spodziewać się segregowania odpadów i wywózki gabarytów co, powiedzmy, czwartek. Jak zostało, tak zostanie. Chyba, że przylecą kosmici i z niewiadomych przyczyn strasznie zainteresują się akurat naszymi odpadkami.

Śmieci na Księżycu

Jeżeli tak by się stało, w ręcę zielonych ludzików trafiłaby też tabliczka z napisem „przybywamy w pokoju w imieniu całej ludzkości". Zawieźli ją na Księżyc Buzz Aldrin i Neil Armstrong podczas historycznego lądowania w 1969 roku. Czasy się zmieniają i zamiast pacyfistycznych haseł w kosmos wysyła się wiele innych rzeczy. Japończycy przykładowo wysłali niedawno na orbitę znany w kraju jogurt, Yakult, a na 2015 rok planują umieszczenie na Księżycu... kultowego w Japonii napoju Pocari Sweat. Nazwa jest fatalna, ale Japończycy pasjami zaopatrują się w to izotoniczne picie. Na październik następnego roku planowana jest prywatna misja w kosmos, która przy pomocy rakiety Falcon 9 pozostawi na Księżycu Pocari w specjalnym pojemniku.

Ma to być pierwsze umieszczenie w przestrzeni kosmicznej produktu ze względów marketingowych. Pewnie Red Bull żałuje, że jego śmiałek nie dał się przekonać, by wyskoczyć ze spadochronu z powierzchni Księżyca, a nie tam z jakichś marnych 39 kilometrów, z których do Ziemi doleciał w 2012 Felix Baumgartner. Ale marketing jest nieubłagany.

Przełomowa misja

Japończycy podbiją Księżyc przy pomocy tytanowego pojemnika. Na zewnątrz umieszczone będzie biało-niebieskie logo napoju, a w środku około 70 różnych przedmiotów. Wśród nich znajdą się ultra-cienkie płytki, także z tytanu, z zapisem wiadomości od 38 tys. dzieci z całego świata. Pocari Sweat przyleci, a właściwie opadnie na powierzchnię Księżyca, w formie sproszkowanej. Lądownik-puszka ma ważyć kilogram i musi znieść przeciążenia związane ze startem, lądowaniem, zmianami temperatur, wysokim promieniowaniem elektromagnetycznym pochodzącym od Słońca i wszystkim niekorzystnym, co czyha na każdego w kosmosie.

Misją pojemnika ma być nie tylko samo majestatyczne opadnięcie na Księżyc. Pocari Sweat ma przydać się przyszłym kolonizatorom, czy chociażby kolejnej fali astronautów, którzy przylecą Księżyc pozwiedzać. W końcu na naszym satelicie NASA znalazła wodę, więc będzie w czym rozpuścić sproszkowane Pocari.

Pod taką nietypową postacią w kosmos leci japońska myśl techniczna, umiłowanie rękodzielniczej i artystycznej tradycji oraz marzenia. W bardzo konkretnej formie, najbardziej znanego japońskiego napoju. Wystarczy tylko przebyć 384 tys. kilometrów, spora suma pieniędzy (firma nie ujawnia, ile kosztuje cała operacja) i cztery dni. Po ich upływie od wystrzelenia z Ziemi japoński napój zdobędzie Księżyc.

Egzoatmosferyczna wojna?

Nie zapominajmy, że w międzyczasie równowaga sił w przestrzeni kosmicznej ulega zmianom. Wprowadzone ostatnio przez Rosję sankcje na USA wymuszą szybki rozwój technologii komercyjnych lotów w kosmos i niedługo być może każdy będzie mógł wynosić na orbitę i gdzie tam mu jeszcze wystarczy funduszy, co tylko będzie sobie życzył. Opublikowany niedawno raport firmy Wikistrat zakłada cztery prawdopodobne scenariusze na drugą połowę XXI wieku. Według nich w przestrzeni kosmicznej możemy być świadkami: walki o zyski, kolejnej zimnej wojny, prób monetyzowania Układu Słonecznego oraz wojny egzoatmosferycznej. Czyli takiej toczącej się poza ziemską atmosferą. To już chyba lepiej, żeby na Księżyc latały śmieci i japońskie napoje.

Po nieco absurdalnym wstępie, czas na porcję niemniej absurdalnych, ale prawdziwych danych. Na Księżycu umieściliśmy do tej pory następujące rzeczy: 12 par butów, 2 piłki golfowe, kamery telewizyjne, kilka młotków i łopat, plecaki, koce, ręczniki, 96 paczek z odchodami kosmonautów oraz – największe gabarytowo – 70 pojazdów kosmicznych, jak łaziki, lądowniki, rozbite satelity i różne inne maszyny. Razem wychodzi sporo ponad 180 tys. ton śmieci. A na Księżycu nie ma co spodziewać się segregowania odpadów i wywózki gabarytów co, powiedzmy, czwartek. Jak zostało, tak zostanie. Chyba, że przylecą kosmici i z niewiadomych przyczyn strasznie zainteresują się akurat naszymi odpadkami.

Pozostało 83% artykułu
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę
Opinie polityczno - społeczne
Rząd Donalda Tuska może być słusznie krytykowany za tempo i zakres rozliczeń
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Katedrą Notre Dame w Kreml