Po nieco absurdalnym wstępie, czas na porcję niemniej absurdalnych, ale prawdziwych danych. Na Księżycu umieściliśmy do tej pory następujące rzeczy: 12 par butów, 2 piłki golfowe, kamery telewizyjne, kilka młotków i łopat, plecaki, koce, ręczniki, 96 paczek z odchodami kosmonautów oraz – największe gabarytowo – 70 pojazdów kosmicznych, jak łaziki, lądowniki, rozbite satelity i różne inne maszyny. Razem wychodzi sporo ponad 180 tys. ton śmieci. A na Księżycu nie ma co spodziewać się segregowania odpadów i wywózki gabarytów co, powiedzmy, czwartek. Jak zostało, tak zostanie. Chyba, że przylecą kosmici i z niewiadomych przyczyn strasznie zainteresują się akurat naszymi odpadkami.
Śmieci na Księżycu
Jeżeli tak by się stało, w ręcę zielonych ludzików trafiłaby też tabliczka z napisem „przybywamy w pokoju w imieniu całej ludzkości". Zawieźli ją na Księżyc Buzz Aldrin i Neil Armstrong podczas historycznego lądowania w 1969 roku. Czasy się zmieniają i zamiast pacyfistycznych haseł w kosmos wysyła się wiele innych rzeczy. Japończycy przykładowo wysłali niedawno na orbitę znany w kraju jogurt, Yakult, a na 2015 rok planują umieszczenie na Księżycu... kultowego w Japonii napoju Pocari Sweat. Nazwa jest fatalna, ale Japończycy pasjami zaopatrują się w to izotoniczne picie. Na październik następnego roku planowana jest prywatna misja w kosmos, która przy pomocy rakiety Falcon 9 pozostawi na Księżycu Pocari w specjalnym pojemniku.
Ma to być pierwsze umieszczenie w przestrzeni kosmicznej produktu ze względów marketingowych. Pewnie Red Bull żałuje, że jego śmiałek nie dał się przekonać, by wyskoczyć ze spadochronu z powierzchni Księżyca, a nie tam z jakichś marnych 39 kilometrów, z których do Ziemi doleciał w 2012 Felix Baumgartner. Ale marketing jest nieubłagany.
Przełomowa misja