Od kilku tygodni jesteśmy pod ciśnieniem dwu wydarzeń: podsłuchów i sprawy Chazana. Obydwie te kwestie są ostrym sygnałem świadczącym o stanie państwa i jego elit – politycznych, medialnych i intelektualnych. To właśnie elity zasadniczo podzieliły się w obydwu tych sprawach zarówno na płaszczyźnie etycznej, jak i politycznej. Doświadczamy pęknięcia znamionującego różnice tak wielkie, że skłaniającego do postawienia pytania, czy wspólnota narodowa może oprzeć się na uzgodnionym fundamencie choćby nielicznych powszechnie podzielanych przekonań.
Spór o wartości
Obrońcy postępowania prof. Bogdana Chazana zachowują się tak jakby bezwzględna ochrona wszelkiej formy życia była wartością, której podporządkować trzeba jakiekolwiek inne wartości. Narzucają retorykę, która stawia znak równości między morderstwem a przerwaniem ciąży – także w przypadku usunięcia płodu skazanego na śmierć. Ci, którzy nie podzielają ich poglądu, są traktowani jako zwolennicy rzezi niewiniątek. Chodzi tu zresztą nie tylko o dopuszczalność przerywania ciąży. Kościół, stając na czele krucjaty, piętnuje również używanie środków antykoncepcyjnych w celu regulacji urodzeń. To żądania tyleż kategoryczne, co nieuwzględniające realiów współczesnego świata.
Obrońcy bezwzględnego zakazu przerywania ciąży całkowicie lekceważą też fakt, że kobieta może bez większego problemu przerwać ciążę, wyjeżdżając za granicę lub korzystając z usług aborcyjnego podziemia – oczywiście pod warunkiem posiadania odpowiedniej kwoty pieniędzy.
Polskie regulacje prawa dotyczące przerywania ciąży są restrykcyjne. Powszechnie w Europie ograniczenia nie idą tak daleko. Prawie wszędzie dopuszcza się przerywanie ciąży „ze wskazania społecznego", czego nie można utożsamiać z przerwaniem ciąży na życzenie. Kościół, krytykując prawo przerywania ciąży w minionych latach, przyczynił się do przesunięcia opinii w tej sprawie. Obecnie chyba większość Polaków jest przeciwna przerywaniu ciąży na życzenie.
To sukces i tak pewnie sądzą również ci, którzy stanowiska Kościoła w tej sprawie nie podzielają. Ale dziś Kościół podejmuje poważną próbę narzucenia swojego doktrynalnego stanowiska wszystkim obywatelom. Hierarchowie nie zawahali się przed wsparciem prof. Chazana, choć przecież jego zachowanie nie tylko nosiło znamiona czynu naruszającego prawo, ale w stosunku do kobiety było po prostu okrutne.