Gdy spojrzeć na Polskę z punktu widzenia najstarszej demokracji świata, z jednej strony uderza brak procedur, z drugiej – nagminne lekceważenie dobrych obyczajów. Chodzi o sprawnie działający system oparty na wypracowanych przez wieki wzorcach cywilizacyjno-prawnych regulujących życie państwa, ale także o standardy moralne, które decydują o tzw. ludzkiej przyzwoitości elit politycznych oraz obywateli. Są to: uczciwość i odpowiedzialność, poczucie przyzwoitości oraz równość wobec prawa, prawda jako jedyne kryterium oceny oraz interes społeczny jako główne zadanie polityka.
W ostatnim czasie Westminster przeżył cztery skandale – dwa korupcyjne i dwa obyczajowe. Dla ich wątpliwych bohaterów wszystkie zakończyły się poważnymi kłopotami. W Polsce afery korupcyjne do dziś nie zostały rozliczone.
Nie ma tolerancji dla korupcji
Otóż dokładnie rok temu w wyniku „sting operations", czyli prowokacji ?– która w przypadku osób publicznych w Wielkiej Brytanii jest dopuszczalnym środkiem walki z korupcją - zakończyła się polityczna kariera posła konserwatystów Patricka Mercera. Okazało się, że zgodził się on – oczywiście nie za darmo – lobbować na rzecz republiki Fidżi.
Dziennikarz programu BBC Panorama, podając się za przedstawiciela fikcyjnej firmy Alistair Andrews Communications, skontaktował się z Mercerem i poprosił o pomoc w ponownym przyjęciu Fidżi do Commonwealthu, z którego kraj został usunięty po próbie zamachu wojskowego w 2006 roku. Parlamentarzysta podpisał kontrakt na doradztwo na 4 tys. funtów, a w zamian obiecał zadać w Izbie Gmin kilka pytań związanych z aktualnymi problemami tej małej republiki na Pacyfiku. Po ujawnieniu korupcji Patrick Mercer najpierw zrzekł się prestiżowej funkcji whipa (jednoosobowa komisja partii ds. etyki), a następnie został wezwany przed Parlamentarną Komisję ds. Standardów, gdzie złożył oświadczenie, że w 2015 roku nie będzie kandydował w wyborach powszechnych.
Brak tolerancji dla skorumpowanych polityków jest w Wielkiej Brytanii tak duży, że część kolegów partyjnych namawiała go do wystąpienia z partii i pożegnania się z Izbą Gmin. Nie pomogło nawet to, że w swoim okręgu wyborczym Newark jest on popularny i że po piętach depce tam torysom Niepodległa Partia Zjednoczonego Królestwa. Presja była tak silna, że ostatecznie Patrick Mercer odszedł z Partii Konserwatywnej, a w kwietniu tego roku ogłosił, że w ogóle rezygnuje z polityki.