Jaki giez ugryzł Litwinów. Felieton Andrzeja Talagi

Bracia Litwini, co z wami będzie, kiedy rozdrażniona waszym postępowaniem Polska odwróci się plecami? To nie Polska jest państwem, które może wam wolność odebrać – pisze publicysta.

Publikacja: 23.10.2014 23:00

Premier Ewa Kopacz i prezydent Litwy Dalia Grybauskaite

Premier Ewa Kopacz i prezydent Litwy Dalia Grybauskaite

Foto: AFP

Litwa to państwo, które nie będzie w stanie samo się obronić. Musi polegać na sojusznikach, najlepiej takich, dla których jej przetrwanie jest strategicznym interesem. Istnieje tylko jeden kraj na ziemi, który spełnia to kryterium i zarazem może udzielić mu realnego wsparcia – Polska. Tymczasem Litwini konsekwentnie podminowują relacje między naszymi państwami, wykazując tym samym tendencje do geopolitycznego samobójstwa.

Nic w tej sprawie nie zmienił konflikt na Ukrainie i poczucie zagrożenia ze strony Rosji. Nadal to Polska jest wskazywana jako źródło chłodu we wzajemnych relacjach, ponieważ domaga się, głównie słowami i czynami byłego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, przestrzegania praw polskiej mniejszości. Wilno uznało je zresztą wraz z przyjęciem rozwiązań unijnych w tym zakresie.

Cierpnie skóra

Wykład żalów wobec Polski dał ostatnio na łamach „Rzeczpospolitej" litewski dziennikarz Eldoradas Butrimas. Nie zdumiewa w nich wymierzona w polską politykę argumentacja. Niech tam – nie wszyscy muszą nas lubić, a publicysta ma święte prawo do krytyki. Poraża intelektualna obojętność na to, jakim potencjałem dysponuje Litwa, co się z nią stanie, gdy pozostanie bez czołowego sojusznika w konfrontacji z Rosją.

Przytoczmy kilka z żalów, gdyż dobrze obrazują litewski sposób myślenia o Polsce, a także stan przedsamobójczy tamtejszych elit. Tak oto minister Sikorski nie odwiedził ani razu Centrum Kultury Litewskiej w Warszawie, co było wyrazem jego nonszalancji wobec Litwinów. Dalej – nie można porównywać przestrzegania praw mniejszości litewskiej przez Polskę do nieprzestrzegania praw Polaków na Litwie przez rządy litewskie, ponieważ Litwinów jest w Polsce bardzo mało, a Polaków na Litwie bardzo dużo. Wreszcie – politycy litewscy muszą brać pod uwagę nastroje społeczne, chcą wszak być wybierani, nie mogą więc wprowadzić praw przysługujących mniejszości polskiej, choćby nawet chcieli, co trzeba zrozumieć.

Pewnie jakieś racje w tym są, ale kiedy zestawi się owe żale z sytuacją geopolityczną Litwy, cierpnie skóra.

Za naszą północno-wschodnią granicą mamy państwo, które przeznacza na armię mniej niż 1 proc. PKB, czyli ok. 400 mln dol. rocznie (dane sprzed trzech lat, teraz jest jeszcze gorzej), choć były czasy, gdy wydawało 1,89 proc (2003 r.). Dla porównania: Rosja chce w 2015 r. wyłożyć na ten cel ok. 90 mld dol. Państwo, które nie posiada w ogóle lotnictwa bojowego i musi polegać na rotacyjnej osłonie samolotów NATO, w tym polskich myśliwców MIG-29.

Nasi piloci zawsze podrywali maszyny, gdy rosyjskie samoloty niebezpiecznie zbliżały się do litewskich granic, poderwą je także, kiedy nie będzie to zwykła prowokacja, ale prawdziwy atak. Być może zginą w tej walce, ale nie zastąpią ich litewscy koledzy, bo... nie mają na czym latać.

Litwa znajduje się w opłakanym położeniu geostrategicznym. Gdyby zaistniała kiedyś potrzeba udzielenia jej wsparcia przez kontyngent NATO, może on tego dokonać dwiema drogami: morską (będzie to możliwe tylko po wyeliminowaniu rosyjskiej floty bałtyckiej, co nie jest takie proste) albo lądową przez Polskę. Tymczasem mamy tylko 104 kilometry wspólnej granicy, to wąski pas ziemi wciśnięty między Białoruś a rosyjską eksklawę Królewca. Wystarczy kilka godzin marszu kolumn zmotoryzowanych, by odciąć Litwę od Polski.

Nawet pod względem bezpieczeństwa energetycznego los Litwy zależy od Polski. Pływający gazoport w Kłajpedzie, który zostanie wkrótce uruchomiony, jest dobrym rozwiązaniem, dopóki nikt go nie zechce zablokować lub zniszczyć. Bezpieczniejsze i nierosyjskie szlaki transportu węglowodorów mogą biec tylko przez polskie terytorium.

W powyższym wywodzie nie ma cienia polskiej arogancji i poczucia wyższości, bo niby czemu mielibyśmy żywić wobec Litwinów takie uczucia? Po prostu nagie fakty.

Wstrząsnąć Litwinami

Rzecz nie w tym, by brać się za bary z Litwinami na racje polityczne, historyczne i kulturowe, ale by nimi wstrząsnąć. Bracia, co z wami będzie, kiedy rozdrażniona waszym postępowaniem Polska odwróci się plecami? A przecież może, bo jesteśmy tylko ludźmi. Warto? Tylko po to, byście pokazali podwileńskim Polakom, kto tu rządzi? Rządzi Litwa, nikt nie neguje. Tylko jak długo? I nie Polska jest tym państwem, które może wam wolność odebrać.

Autor był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej". Obecnie jest dyrektorem ds. strategii w Warsaw Enterprise Institute ?oraz dyrektorem ds. komunikacji ?w Sikorsky Aircraft/PZL Mielec

Pisał w opiniach

Eldoradas Butrimas
Litwini czują się poniżani
9 października 2014

Litwa to państwo, które nie będzie w stanie samo się obronić. Musi polegać na sojusznikach, najlepiej takich, dla których jej przetrwanie jest strategicznym interesem. Istnieje tylko jeden kraj na ziemi, który spełnia to kryterium i zarazem może udzielić mu realnego wsparcia – Polska. Tymczasem Litwini konsekwentnie podminowują relacje między naszymi państwami, wykazując tym samym tendencje do geopolitycznego samobójstwa.

Nic w tej sprawie nie zmienił konflikt na Ukrainie i poczucie zagrożenia ze strony Rosji. Nadal to Polska jest wskazywana jako źródło chłodu we wzajemnych relacjach, ponieważ domaga się, głównie słowami i czynami byłego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, przestrzegania praw polskiej mniejszości. Wilno uznało je zresztą wraz z przyjęciem rozwiązań unijnych w tym zakresie.

Pozostało 82% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Greenpeace: Czy Ameryka zmieni się w stację paliw?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Rynek woli Donalda Trumpa. Demokratyczne elity Kamalę Harris
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Polska musi być silniejsza. Bez względu na to, kto wygra w USA
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Elon Musk poparł Donalda Trumpa, bo jego syn padł ofiarą „lewackiej ideologii”
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
analizy
Jędrzej Bielecki: Donald Trump czy Kamala Harris? Cywilizacyjny wybór Ameryki