Nie na tym polega jednak apolityczność wymiaru sprawiedliwości, że w politycznych sprawach zasłania się kazuistycznymi teoriami (np. że Macierewicz nie przekroczył uprawnień, bo nie miał etatu). Od sądów i prokuratury oczekuje się odwagi.

Dlatego w przeciwieństwie do sądów niższej instancji i prokuratury Sąd Najwyższy, który odmówił stwierdzenia, czy Macierewicz był czy nie był urzędnikiem, postąpił odważnie. Orzekł bowiem, że kwestia ta nie ma znaczenia dla sprawy. Można to też rozumieć jako przyganę wobec prokuratury. Ewentualne przekroczenie uprawnień i tak się przedawniło już dwa lata temu i jeśli dziś należy coś zrobić, to sprawdzić, czy w raporcie o likwidacji WSI nie napisano nieprawdy i czy nie ujawniono w nim tajemnic państwowych. Mam nadzieję, że prokuratura i sądy jednoznacznie orzekną wreszcie, jak to z działalnością WSI było.

Likwidacja zakorzenionych głęboko w PRL Wojskowych Służb Informacyjnych była bowiem słuszna, zresztą popierały ją razem PiS i PO. ?O słuszności tej decyzji niech świadczy chociażby ostatnia afera szpiegowska związana z działalnością agentów GRU w Polsce. Ale w demokracji słuszny cel nie uświęca środków. Wiele zaś wskazuje na to, że przy okazji likwidacji WSI popełniono błędy, a sporządzając raport, jego autorzy raczej uprawiali publicystykę (uważał tak zresztą śp. Lech Kaczyński).

Jeśli Macierewicz jest winny, niech zostanie osądzony, jeśli nie – dajmy mu spokój. Należy więc jeszcze raz zbadać, a potem zamknąć tę sprawę. Zwłaszcza że praca prokuratury i sądu oddali pomysł powstania komisji śledczej, która miałaby badać działalność Macierewicza. W sytuacji napiętych stosunków z Rosją oraz intensyfikacji jej działań wywiadowczych i dezinformacyjnych w Polsce nie powinniśmy publicznie roztrząsać tajemnic naszych służb wojskowych. A nie dałoby się tego uniknąć, gdyby zajmowali się tym posłowie.