Nowa sytuacja geopolityczna, nowy charakter zagrożeń stawiają przed systemem bezpieczeństwa państwa coraz większe wymagania. W ramach tego systemu niezwykle ważną rolę odgrywa Biuro Ochrony Rządu, formacja o specjalnych zadaniach odpowiadająca za bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie oraz obiektów i urządzeń o szczególnym dla państwa znaczeniu.
Ochrona zapewniana przez tę służbę ma charakter wielopłaszczyznowy, a jej zasadniczym celem jest całkowita neutralizacja zagrożeń, zarówno rzeczywistych, jak i potencjalnych. Nie ma zatem wątpliwości, że instytucja o tak skonstruowanym przez racjonalnego prawodawcę przedmiocie działania winna być faktycznym gwarantem bezpiecznego, ciągłego i stabilnego kierowania państwem.
Katastrofalne zaniedbania
Biuro Ochrony Rządu wymaga głębokiego przemodelowania. Obecny stan biura nie gwarantuje bowiem efektywnej realizacji zadań, o czym świadczą rażące, wręcz katastrofalne „zaniedbania" (eufemistycznie rzecz ujmując) w przygotowaniu wizyty prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej profesora Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w 2010 r.
Nieprawidłowości wystąpiły również w przygotowaniu wizyty prezydenta Bronisława Komorowskiego na Ukrainie w 2013 r., gdzie w bezpośrednie otoczenie głowy państwa dopuszczono osobę agresywną, która naruszyła jego nietykalność cielesną. W tym przypadku reakcja ochrony osobistej była karygodnie opóźniona, a udział sił wspomagających w zabezpieczeniu wizyty okazał się niewystarczający. Tym samym stworzono realne zagrożenie dla prezydenta (jajko z łatwością mogło być zastąpione przedmiotem niebezpiecznym).
Takich zdarzeń, choć nienagłośnionych medialnie, prawdopodobnie jest więcej, a to, uwzględniając eskalację zagrożeń (ze strony Rosji czy siejącego terror Państwa Islamskiego), musi prowadzić do jak najszybszych zmian. Działania powierzchowne – które głośno zapowiadał niegdyś były szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz – są niewystarczające. Tym bardziej że są one jedynie symulowane, bo przecież w pewnej „tłustej" rozmowie minister Sienkiewicz raczył przyznać, że w sprawie BOR nic nie może zrobić, gdyż rozzłości „wielkich" państwa rządzonego przez koalicje PO–PSL. Potwierdził jednocześnie, że jego rola, jako nadzorującego tę formację, jest iluzoryczna. Można się nawet pokusić o tezę, że jest zbędna.