Michał Szułdrzyński: Prawda jest bolesna

Widzimy dziś, że brak lustracji w Kościele zamroził proces oczyszczania z przestępstw wykorzystywania małoletnich.

Publikacja: 18.05.2023 03:00

Michał Szułdrzyński: Prawda jest bolesna

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Czytaj więcej

Tylko w "Rzeczpospolitej": Zaktualizowana lista księży podejrzanych i skazanych za przestępstwa seksualne w czasach PRL

Lektura wyników wyjątkowej kwerendy, jaką w archiwach państwowychprzeprowadzili Tomasz Krzyżak i Piotr Litka, starając się ocenić skalę wykorzystywania seksualnego nieletnich przez duchownych w okresie PRL, będzie dla wielu osób wstrząsem. Jak zauważył kiedyś o. Adam Żak, nie ma powodu uważać, że realia krzywdzenia dzieci i młodzieży w Polsce miałyby być inne niż np. w Irlandii czy Stanach Zjednoczonych. Jedyne, co się różni, to otoczenie historyczne: Kościół dla komunistycznego państwa był wrogiem, wobec czego przełożeni kościelni nie podchodzili do wszystkich spraw z należytą starannością, obawiając się prowokacji ze strony Służby Bezpieczeństwa, fałszywek i podstawionych świadków, którzy mieli pomóc aparatowi represji walczyć z Kościołem. W żaden sposób to nie tłumaczy tych biskupów, ale pomaga lepiej zrozumieć kontekst tamtych wydarzeń.

Jak niegdyś przestrzegał ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który miał odwagę mówić o tym wtedy, gdy wcale to nie było modne, kwestia nierozliczenia przestępstw seksualnych popełnianych przez osoby duchowne ściśle się wiąże z nierozliczeniem się Kościoła z czasami PRL. Jak opisują Krzyżak i Litka, niektórzy duchowni za zamiecenie ich demoralizujących działań pod dywan zostawali współpracownikami bezpieki. Dziś widzimy, że brak lustracji w Kościele zamroził proces oczyszczania z przestępstw wykorzystywania małoletnich.

Czytaj więcej

Grzechy polskiego Kościoła. Potrzebny rachunek sumienia

Tym, co jeszcze uderza w lekturze tekstów (w dzisiejszej „Rzeczpospolitej”, ale też w najbliższym „Plusie Minusie”), jest niemal zupełna obojętność na los skrzywdzonych. Nie ma śladów pomocy ofiarom. Nie interesowała się tym bezpieka, której celem była walka z Kościołem i szukanie na niego haków. Ale nie interesowała się też większość przełożonych w Kościele, dla których najważniejsza była obrona instytucji, ochrona dobrego imienia, nie zaś los wykorzystanych dzieci i młodzieży, które w Kościele szukały Boga, dobra i prawdy, a zamiast tego spotkała ich seksualna przemoc. A potem na lata zapadała głucha cisza.

Dziś wiemy dobrze, jak dramatyczne szkody wyrządza w psychice dziecka takie przestępstwo. Jak potrafi zrujnować niekiedy całe życie. Świadomość, że takich ofiar były setki, a nawet tysiące, to dziś wielkie wyzwanie tak dla Kościoła hierarchicznego, jak i dla wszystkich ludzi wierzących.

Nasze materiały w pewnym sensie należy traktować jako wypełnienie wezwania biskupów, którzy przy okazji dyskusji o Janie Pawle II apelowali o pogłębione badania historyczne. Ustalenia Krzyżaka i Litki są pierwszą próbą oszacowania skali tego zjawiska w czasach PRL. Niestety, nie mam żadnych podstaw do tego, by sądzić, że po upadku komunizmu sytuacja się zmieniła. Zmiana świadomości nastąpiła dopiero relatywnie niedawno. Zmiany w Kościele zaczął przeprowadzać Jan Paweł II, ale liderami stali się tu papież Benedykt, potem Franciszek, a w Polsce takie osoby jak prymas abp Wojciech Polak.

Część duchownych zapewne uzna, że nasza publikacja to atak na Kościół. Nie, to tylko próba dotarcia do prawdy. A ta prawda jest bolesna. Trzeba się z nią skonfrontować. A przede wszystkim spróbować dziś dotrzeć do tych, którzy byli skrzywdzeni przez duchownych i w tych przypadkach, gdy to jeszcze możliwe, przyjść im z pomocą. Na zadośćuczynienie nie jest jeszcze za późno.

Lektura wyników wyjątkowej kwerendy, jaką w archiwach państwowychprzeprowadzili Tomasz Krzyżak i Piotr Litka, starając się ocenić skalę wykorzystywania seksualnego nieletnich przez duchownych w okresie PRL, będzie dla wielu osób wstrząsem. Jak zauważył kiedyś o. Adam Żak, nie ma powodu uważać, że realia krzywdzenia dzieci i młodzieży w Polsce miałyby być inne niż np. w Irlandii czy Stanach Zjednoczonych. Jedyne, co się różni, to otoczenie historyczne: Kościół dla komunistycznego państwa był wrogiem, wobec czego przełożeni kościelni nie podchodzili do wszystkich spraw z należytą starannością, obawiając się prowokacji ze strony Służby Bezpieczeństwa, fałszywek i podstawionych świadków, którzy mieli pomóc aparatowi represji walczyć z Kościołem. W żaden sposób to nie tłumaczy tych biskupów, ale pomaga lepiej zrozumieć kontekst tamtych wydarzeń.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Czego chcemy od Europy?