Poruszył mnie felieton Katarzyny „Kataryny” Sadło zatytułowany „Naród zwykłych ludzi” („Plus Minus”, 29–30 kwietnia 2023). Wymaga on komentarza.
Pominę głęboką i nieskrywaną niechęć Kataryny do osoby Barbary Engelking („jest tak antypatyczną i pozbawioną wrażliwości postacią, że gdyby istniała tylko na Twitterze, ktoś mógłby uznać ją za fikcyjne konto stworzone przez kogoś, komu bardzo zależy na pielęgnowaniu wzajemnej wrogości między dwoma ciężko doświadczonymi wojną narodami”). W jej tekście jest jednak coś więcej niż osobista niechęć. Mam wrażenie, że ujawnia się tam ohyda wstydliwego skrywania trudnej prawdy o antysemityzmie w Polsce przedwojennej, wojennej i powojennej, a także – co ohydy tej postawy nie zmniejsza przez brak Żydów w Polsce – i współczesnej.
Czytaj więcej
Barbara Engelking: „Żydzi się nieprawdopodobnie rozczarowali co do Polaków w czasie wojny. Polacy mieli potencjał, by stać się sojusznikami Żydów i można było mieć nadzieję, że będą się inaczej zachowywać, że będą neutralni, że będą życzliwi, że nie będą do tego stopnia wykorzystywać sytuacji i nie będzie tak rozpowszechnionego szmalcownictwa. Wydaje mi się, że to rozczarowanie odgrywa pewną rolę, że Polacy po prostu zawiedli”.
Rodzimy antysemityzm
Katarzyna Sadło fakty nazywa tezami i domaga się, by „nawet o trudnych sprawach [...] mówić z delikatnością i poszanowaniem wrażliwości obu stron”. Na Boga, z jaką delikatnością można mówić o policjancie-szmalcowniku, który wydał Ulmów, z jakim poszanowaniem dla setek, a może tysięcy jemu podobnych szubrawców, którzy przecież nie spadli z nieba, nie zostali podrzuceni przez hitlerowców, tylko wyrośli z zatrutej antysemityzmem rodzimej, polskiej gleby!
Zaś jeśli Przemysław Czarnek się odwinie, jak pisze Kataryna, jako że „minister edukacji już zapowiedział, że zrewiduje swoje decyzje finansowe wobec zatrudniającej Engelking instytucji naukowej, bo masowo »dzwonią do niego Polacy, którzy nie życzą sobie być obrażani«”, to winna będzie prof. Engelking? Toż to jest argument usprawiedliwiający gwałciciela, bo ofiara nosiła sukienkę!