Barbara Engelking jest tak antypatyczną i pozbawioną wrażliwości postacią, że gdyby istniała tylko na Twitterze, ktoś mógłby uznać ją za fikcyjne konto stworzone przez kogoś, komu bardzo zależy na pielęgnowaniu wzajemnej wrogości między dwoma ciężko doświadczonymi wojną narodami. Trudno bowiem uznać, że kolejne wywiady pani profesor służą edukacji historycznej społeczeństwa czy nawet tylko zrozumiałemu przebijaniu nadmiernie nadętego balonika narodowej dumy. Nawet o trudnych sprawach można mówić z delikatnością i poszanowaniem wrażliwości obu stron. Można, ale Engelking nie uważa, że trzeba. Nawet jeśli jej aktywność jest przeciwskuteczna i wywołuje w najlepszym razie niechęć, a w dużo gorszym – histerię przechodzącą w agresję.