Ustawa, która ma odblokować KPO, została przedstawiona blisko miesiąc temu. Ale po sygnale ze strony prezydenta rząd zdecydował się zastopować prace. Teraz – już w najbliższą środę – ma się odbyć pierwsze czytanie projektu. To będzie realnie pierwszy nowy fakt polityczny wokół całej sytuacji od chwili, gdy przez Sejm przeszła ustawa prezydencka w ubiegłym roku. Premier Morawiecki i jego sojusznicy liczą na to, że sprawa w ten sposób nabierze politycznego impetu. A czytanie projektu stanie się odpowiednikiem zdobycia przyczółka na plaży przez wojska desantowe, skąd można prowadzić dalsze operacje – aż do ostatecznego sukcesu.
Warto przypomnieć, że pierwotny plan zakładał szybkie prace w Sejmie i wysłanie ustawy do Senatu jeszcze przed Bożym Narodzeniem, a KPO miało być tematem przy świątecznych stołach. Tak się jednak nie stało ze względu na stanowisko prezydenta. Jeśli prace w Sejmie rzeczywiście się w tym tygodniu rozpoczną (a historia parlamentaryzmu od 2015 roku pokazała, że nie można być niczego pewnym aż do samego końca), to będzie to początkiem realizacji grudniowego planu PiS. Jednak nie ma też mowy o błyskawicznym procesie legislacyjnym, który zamiast tego będzie najpewniej rozłożony na cały styczeń.
Najbardziej nieprzenikniona dla opinii publicznej, ale i częściowo dla samego PiS, jest postawa Pałacu Prezydenckiego. Od wyborów w 2020 roku PiS jest coraz częściej zaskakiwany decyzjami prezydenta. Tak jak ostatnio z lex Czarnek 2.0 czy z samą ustawą sądową. Andrzej Duda stawia sprawę następująco: decyzja prezydenta dopiero po zakończeniu procesu legislacyjnego – o ile ustawa ma większość. Wykorzystuje to Solidarna Polska, która zaczęła ostatnio sygnalizować, że swoje stanowisko dla projektu uzależnia w jakimś sensie od zdania prezydenta. Doradcy Dudy odpowiedzieli, że takiego podejścia nie rozumieją.
Czytaj więcej
Prezes PiS wyszedł ze szpitala i w styczniu ma wrócić do objazdu kraju. Jednak na pierwszym noworocznym posiedzeniu w Sejmie może go jeszcze zabraknąć.
PiS ma przed sobą trudne zadanie. Jeśli będą nowe, silniejsze sygnały o wątpliwościach prezydenta, tym większe będą wątpliwości w samym klubie, czy warto będzie nad ustawą pracować dalej. A to podważa w jakimś sensie sam argument prezydenta, że ustawa musi mieć najpierw większość. Nie dziwi teraz postawa Zbigniewa Ziobry, który chce, by politycznym „hamulcowym” KPO został mimo wszystko ktoś inny niż on sam. Czyli właśnie prezydent Duda. Ziobro chciałby w tej sprawie umyć ręce, a jednocześnie uderzać w PiS i premiera Morawieckiego znanymi do tej pory argumentami o suwerenności. Jeśli PiS – poprzez rozmowy w kuluarach – przejdzie przez to ucho igielne i jednocześnie rozproszy obawy Pałacu poprzez niewielkie poprawki, a z drugiej strony porozumienie z KE zostanie utrzymane, to pozostanie jeszcze pytanie o postawę opozycji. – Czy opozycja będzie przeciwko funduszom z KPO? – pyta retorycznie jeden z naszych rozmówców.