Kilka dni temu ujawniliśmy w „Rzeczpospolitej”, że w niemieckim muzeum Schmuckmuseum w Pforzheim znajduje się skradziony przez niemieckich żołnierzy w 1939 r. pierścień z diamentem króla Zygmunta I Starego, który stanowił element tzw. królewskiej szkatuły Izabeli Czartoryskiej.
Pisaliśmy też o problemach ze zwrotem do Muzeum Narodowego w Warszawie akwareli Wassilego Kandinskiego, która została skradziona w latach 80. XX wieku. W Staatsbibliothek zu Berlin jest rękopis hymnu „Gaude Mater Polonia” oraz rękopisy pochodzące z Biblioteki Ordynacji Zamojskiej. Z kolei badacz strat wojennych dr Robert Kudelski odkrył pięć obrazów z przedwojennej kolekcji Śląskiego Muzeum Sztuk Pięknych we Wrocławiu w berlińskich publicznych muzeach. A ponadto nasi badacze są na tropie kolekcji Sierakowskich z Waplewa, zrabowanej po zabójstwie jej właścicieli w 1939 r.
Zwrot skradzionej Polsce sztuki od Niemców jak walka z wiatrakami
Dość wspomnieć, że od 1948 roku staramy się o zwrot 74 dokumentów pergaminowych zrabowanych w czasie wojny z Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie, które trafiły do Tajnego Archiwum Państwowego Fundacji Pruskiego Dziedzictwa Kulturowego. Wśród nich jest oryginalny egzemplarz traktatu pokojowego zawartego nad jeziorem Mełno w 1422 r. pomiędzy Królestwem Polski, Wielkim Księstwem Litewskim a zakonem krzyżackim.
Ministerstwo Kultury podejmuje działania o ich zwrot, ale efekty są mizerne. Z szacunków ekspertów wynika, że polskie straty dóbr kultury obejmują ok. 516 tys. dzieł sztuki. Tymczasem baza strat prowadzona przez MKiDN zawiera informacje o ok. 66 tys. obiektach. Tyle że opisy często są niepełne, brakuje zdjęć wielu obiektów.
Ministerstwo Kultury podejmuje działania o ich zwrot, ale efekty są mizerne. Z szacunków ekspertów wynika, że polskie straty dóbr kultury obejmują ok. 516 tys. dzieł sztuki. Tymczasem baza strat prowadzona przez MKiDN zawiera informacje o ok. 66 tys. obiektach. Tyle że opisy często są niepełne, brakuje zdjęć wielu obiektów. To utrudnia udowodnienie polskiego pochodzenia dzieł wystawianych np. na aukcjach. Dlatego Ministerstwo Kultury powinno stworzyć narzędzie oparte na sztucznej inteligencji, które będzie porównywało dostępne katalogi ze stratami. To mogłoby poszerzyć ministerialną bazę.