Trójmorze: Do sukcesu wciąż czegoś brakuje

Inicjatywa Trójmorza może odpowiedzieć na potrzeby inwestycji i bezpieczeństwa UE, o ile sama pokona swoje słabości – pisze ekspert ds. polityki europejskiej.

Publikacja: 20.06.2022 19:52

20 czerwca podczas szczytu Trójmorza w Rydze prezydent Andrzej Duda spotkał się z prezydentem Łotwy

20 czerwca podczas szczytu Trójmorza w Rydze prezydent Andrzej Duda spotkał się z prezydentem Łotwy Egilsem Levitsem (w środku) oraz prezydentem Rumunii Klausem Iohannisem (z lewej)

Foto: PAP/Marcin Obara

Po pierwsze, jest to problem „za krótkiej kołderki” w stosunku do rosnących oczekiwań i obietnic, a więc braku finansowania. Po drugie, sposób zarządzania projektem oraz brak informacji w debacie publicznej pomieszany czasem wprost z dezinformacją. A w końcu – po trzecie – deficyt demokratyczny, bo inicjatorzy jakby zapomnieli, że wydając ogromne środki publiczne, powinni dopuścić udział strony społecznej do określania kierunków rozwoju. Bez skutecznych rozwiązań inicjatywa będzie musiała zredukować swoje ambicje do przyjemnych, aczkolwiek elitarnych kolacji.

W dniach 20–21 czerwca w Rydze odbywa się szczyt polityczny i forum biznesu Trójmorza. Miesiąc wcześniej 20–21 maja łotewska prezydencja otworzyła także nowy format inicjatywy – forum społeczeństwa obywatelskiego, którego pomysł wypłynął z raportu „Visegrad Insight” opracowanego przy współpracy kilkudziesięciu ekspertów zajmujących się dobrymi standardami zarządzania i rządzenia w Europie Środkowej. Oprócz tego w Lublinie odbyło się tradycyjne forum samorządowe, a szereg think tanków w Stanach Zjednoczonych i Europie grzało internetowe łącza, ścigając się w próbach zdefiniowania dalszych kierunków inicjatywy.

Są pieniądze i fantazja

Trójmorzem żywo interesują się też dyplomaci pozostałych państw Unii Europejskiej, a także Wielkiej Brytanii, Japonii, Stanów Zjednoczonych oraz Ukrainy. Prezydent Joe Biden pojawił się na zeszłorocznym szczycie w Sofii z przekazem popierającym Trójmorze w planach inwestycyjnych (poprzednia administracja zadeklarowała wyasygnowanie od 300 mln dol. do 1 mld dol.), a jednocześnie niedługo potem jego administracja uwolniła środki na wsparcie społeczeństwa obywatelskiego w regionie w wysokości kilkudziesięciu milionów.

Ta dynamika niewątpliwie pokazuje rosnące zainteresowanie regionem szczególnie w obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę i napięciami wzdłuż wschodnich granic UE. Pojawiają się wręcz głosy, że obok doraźnej pomocy świadczonej Ukrainie przez społeczeństwa i rządy z państw Trójmorza należy wykorzystać ten format również potem, do powojennej odbudowy.

Ostatnio o udziale Ukrainy w inicjatywie wspominał prezydent Andrzej Duda, zapowiadając ją w Kijowie, ale na razie obywa się bez konkretów. Obecna formuła zakłada bowiem współpracę dwunastu państw Unii Europejskiej w celu skoordynowania inwestycji na osi północ–południe w obszarach energetyki, transportu i cyfrowym, oraz przyciągnięcia dodatkowych funduszy na ten cel. Na Fundusz Inwestycyjny Trójmorza o wartości blisko 1 mld euro złożyło się do tej pory tylko dziewięć państw (bez Austrii, Czech i Słowacji). Można więc powiedzieć, że jest fantazja i są pieniądze, ale ciągle czegoś brakuje, by mówić o sukcesie tego formatu. Skala finansowa zresztą nie poraża – fundusze Unii Europejskiej na te same cele alokowane do państw regionu przewyższają ponadstukrotnie to, co zebrał fundusz. Jednak zasada działania funduszu jest inna niż pieniędzy unijnych – zakłada zwroty z inwestycji w ramach partnerstw publiczno-prywatnych i tworzy zachętę do koordynacji w najbardziej rozdrobnionym makroregionie Unii.

Pomysłodawcy Inicjatywy Trójmorza, w tym Ian Brzezinski – ekspert Atlantic Council, który opracował jeden z pierwszych raportów promujących ten format – trafnie wskazują na dalszy potencjał wzrostu Europy Środkowej. W wymiarze gospodarczym, jak i politycznym znaczenie tej części Unii będzie tylko rosło. O ile oczywiście państwa regionu będą nadal gotowe same sobie pomóc.

Kolej to podstawa

Istnieją bowiem dwa powody dotychczasowego i potencjalnego sukcesu naszego regionu i obydwa są niejednoznaczne. Siłą napędową Europy Środkowej są niezliczone pokłady różnego rodzaju deficytów – bezpieczeństwa energetycznego, administracji, poziomu życia, transportu (od dróg po połączenia kolejowe), a ostatnio także deficyt demokratyczny.

Drugim powodem jest nadal silne przekonanie, że te braki są do przezwyciężenia w ramach procesu zjednoczenia Europy.

Zasadniczym deficytem Europy Środkowej w sferze inwestycji jest brak połączeń komunikacyjnych. Podróż pociągiem z Warszawy do Sofii trwa dwa razy dłużej niż z Warszawy do Paryża, choć dystans do stolicy Francji jest dwukrotnie dłuższy. Z kolei z Warszawy do Tallina pociągiem jeszcze długo nie pojedziemy, bo linia dopiero jest w budowie. Dlatego tym bardziej jak miałoby tam szybko i tanio dotrzeć zaopatrzenie wojskowe?

Tymczasem, żeby budować drogi w takiej skali, trzeba mieć plany. A te można opracować w ramach Transeuropejskiej sieci transportowej. Znacznie bardziej rozwinięta sieć połączeń drogowych na zachodzie Europy to przede wszystkim wynik takiego planowania. W osi północ–południe poza Grupą Wyszehradzką takich starań jeszcze nie było. Trójmorze stawia więc bardzo konkretne ambicje, które niewątpliwie uczynią Europę bezpieczniejszą i bardziej zamożną, o ile zostaną zrealizowane.

Na razie jednak inicjatywa się starzeje. Ma już siedem lat, a ciągle boryka się z problemami wieku niemowlęcego. Niemal nikt – nawet w regionie – nie rozumie, czym ten format jest. Z polskich kręgów rządowych niejednokrotnie płynęły przekazy pełne geopolitycznej frazeologii i snów o „projekcie jagiellońskim” zupełnie niezrozumiałe dla sąsiadów, szczególnie tych wyczulonych na punkcie używania historycznych analogii do komunikowania politycznych ambicji.

Myśleć jak o inwestycji

Trójmorze nadal nie ma też ustabilizowanej struktury decyzyjnej z własnym (choćby wirtualnym) sekretariatem, skąd zapewne biorą się problemy z narracją. Nie ma też jasnej odpowiedzi na pytania potencjalnych inwestorów: co jest dotychczasowym sukcesem, projektem flagowym?

Zarządzanie, komunikacja i demokratyczny deficyt są ewidentnymi wyzwaniami, które po raz pierwszy dostrzegł prezydent Łotwy Egils Levits, organizując w ramach swojej prezydencji Trójmorza forum społeczeństwa obywatelskiego. LATO, łotewski operator we współpracy z naszą grupą ekspertów z całego regionu, zadbał o formę warsztatową w formie paneli dyskusyjnych, które zorientowane były na nazwanie problemów. Prowadzącymi byli liderzy społeczni, akademicy, doradcy zajmujący się systemem zarządzania ESGT (Środowiskowe – Environmental, Społeczne – Social i Ładu Korporacyjnego – Corporate Governance, oraz Technologii), który dla globalnych inwestorów staje się dziś podstawowym wymogiem przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych.

Jednym z wniosków, które padły na forum (na wzór doświadczeń nordyckich funduszy inwestycyjnych), było wprowadzenie przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego do organów decyzyjnych Trójmorza, takich jak fundusz inwestycyjny. Ich udział, obok bankierów i polityków, byłby jednym z metod poprawienia przejrzystości i atrakcyjności w oczach potencjalnych inwestorów.

W oczach niektórych uczestników forum pracę nad Trójmorzem należałoby zacząć od podstaw, ale mimo początkowego sceptycyzmu i wielu krytycznych uwag, w tym ze strony licznie obecnych Czechów, większość uczestników forum pokazała, że czas na taki idealizm minął i liderzy strony społecznej w regionie są gotowi, by wziąć na siebie część odpowiedzialności za przyszłość Europy Środkowej.

Autor jest prezesem Fundacji Res Publica oraz redaktorem naczelnym periodyku „Visegrad Insight”. Z wykształcenia jest socjologiem polityki, historykiem idei i myśli politycznej

juliuszsokolowski.pl

Po pierwsze, jest to problem „za krótkiej kołderki” w stosunku do rosnących oczekiwań i obietnic, a więc braku finansowania. Po drugie, sposób zarządzania projektem oraz brak informacji w debacie publicznej pomieszany czasem wprost z dezinformacją. A w końcu – po trzecie – deficyt demokratyczny, bo inicjatorzy jakby zapomnieli, że wydając ogromne środki publiczne, powinni dopuścić udział strony społecznej do określania kierunków rozwoju. Bez skutecznych rozwiązań inicjatywa będzie musiała zredukować swoje ambicje do przyjemnych, aczkolwiek elitarnych kolacji.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Unia Europejska na rozstaju dróg
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Zmiana unijnego paradygmatu
Opinie polityczno - społeczne
Cezary Szymanek: Spełnione nadzieje i rozwiane obawy po 20 latach w UE
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Witajcie w innym kraju
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO