Roch Zygmunt: Potrzebny plan na Polskę

Cała ta debata nad liczbą list niczego sensownego nie wnosi.

Publikacja: 31.05.2022 21:00

Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk, prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz i lider Pol

Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk, prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz i lider Polski 2050 Szymon Hołownia.

Foto: PAP/Leszek Szymański

Niezmiernie już irytuje mnie temat wspólnej listy opozycji. Przedyskutowany już został, zdawałoby się, na wszystkie sposoby, a wraca wciąż jak bumerang.

Sondaże niewątpliwie pokazują pewną tendencję – coraz więcej wyborców zmęczonych jest rządem PiS, a część jest w stanie zagłosować na kogokolwiek, byle tylko go odsunąć od władzy. Ów trend nie jest specjalnie zaskakujący, ale nie ma on bezpośredniego przełożenia na kształt opozycyjnych list.

Polityka to nie matematyka, co pokazały chociażby ostatnie wybory do Parlamentu Europejskiego, kiedy to wszyscy, poza świeżą wówczas Wiosną, wystartowali na jednej opozycyjnej liście. A za granicą mieliśmy przykład Węgier, gdzie poparcie zjednoczonej opozycji też wcale się nie zsumowało.

Czytaj więcej

Michał Płociński: I PO, i PiS to dla młodych dziadersi

Wspólna lista byłaby dla wielu po prostu niewiarygodna. Przecież opozycyjnych liderów, którzy nie pałają do siebie miłością, dzielą znaczące programowe różnice. Widać to nie tylko podczas rytualnych, nużących połajanek na Twitterze, z których zwykle nic konstruktywnego nie wynika, ale także w Sejmie, gdy przychodzi do głosowań.

Nietrudno dostrzec, że od momentu, gdy Lewica, wbrew woli Platformy Obywatelskiej, zawarła pewnego rodzaju porozumienie z politykami Prawa i Sprawiedliwości i poparła ratyfikację Funduszu Odbudowy, wrogość pomiędzy opozycyjnymi partiami objawia się dużo wyraźniej i częściej, nie tylko na okładkach liberalnych tygodników. Trudno w takich warunkach myśleć o ścisłej współpracy. Nie chcę zabrzmieć cynicznie, ale poniekąd mnie to cieszy – partie, którym zależy na innych sprawach, powinny zachować swoją odrębność.

Czytaj więcej

Bronisław Komorowski: Szermowanie dzisiaj hasłem stuprocentowej jedności służy głównie PO

Wreszcie – cała ta rozprawa nad liczbą list jest dziś kompletnie niepotrzebna. To podchodzenie do tematu wyborów od złej strony. Jeśli opozycyjne partie chcą wygrać z PiS, powinny przygotować solidny plan na urządzenie Polski na nowo po rządach Jarosława Kaczyńskiego, a nie deliberować o tym, kto z kim pójdzie do wyborów. Nie pozostaje to oczywiście bez znaczenia, ale przecież nie jest to clou sprawy. W obecnych warunkach sensowna alternatywa dla PiS obroni się sama.

Roch Zygmunt

Autor jest uczniem I LO w Grudziądzu i początkującym dziennikarzem


Niezmiernie już irytuje mnie temat wspólnej listy opozycji. Przedyskutowany już został, zdawałoby się, na wszystkie sposoby, a wraca wciąż jak bumerang.

Sondaże niewątpliwie pokazują pewną tendencję – coraz więcej wyborców zmęczonych jest rządem PiS, a część jest w stanie zagłosować na kogokolwiek, byle tylko go odsunąć od władzy. Ów trend nie jest specjalnie zaskakujący, ale nie ma on bezpośredniego przełożenia na kształt opozycyjnych list.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Agnieszka Markiewicz: Zachód nie może odpuścić Iranowi. Sojusz między Teheranem a Moskwą to nie przypadek
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Rada Ministrów Plus, czyli „Bezpieczeństwo, głupcze”
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Pan Trump staje przed sądem. Pokaz siły państwa prawa
Opinie polityczno - społeczne
Mariusz Janik: Twarz, mobilizacja, legitymacja, eskalacja
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Śląsk najskuteczniej walczy ze smogiem