Marek Migalski: Start kampanii wyborczej

Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński Ukrainie nie pomogą, ale wzmocnią rządy PiS w kraju i Europie.

Publikacja: 15.03.2022 21:00

Premier Słowenii Janez Jansza, Premier RP Mateusz Morawiecki, wicepremier i prezes PiS Jarosław Kacz

Premier Słowenii Janez Jansza, Premier RP Mateusz Morawiecki, wicepremier i prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz premier Czech Petr Fiala podczas spotkania w Kijowie

Foto: PAP/KPRM HANDOUT

Krótkotrwałe polityczne konsekwencje wojny na Ukrainie były łatwe do przewidzenia. Właśnie obserwujemy je w Polsce. To „efekt flagi”, czyli jednoczenie się obywateli wokół legalnie wybranych władz oraz wzrost poparcia dla tychże. I choć liderzy PiS mogą być lekko rozczarowani niewielką skalą tego zjawiska, to jednak muszą z ulgą obserwować rosnące słupki popularności oraz zniknięcie z agendy publicznej wszystkich niekorzystnych tematów – jak covid, korupcja, inflacja czy drożyzna.

Także wizyta Jarosława Kaczyńskiego oraz Mateusza Morawieckiego w Kijowie ma – oprócz wymiaru międzynarodowego – znaczenie wewnątrzpolityczne. Oto bowiem politycy PiS reprezentują UE i „wartości zachodnie”, co zakrawa na poważną transgresję pojęciową. To wydarzenie raczej nie pomoże Ukraińcom, ale na pewno wzmocni PiS w kraju oraz rząd PiS w Europie. Nie można zresztą wykluczyć, że 15 marca będziemy już wkrótce powszechnie uważać za oficjalny początek kampanii wyborczej do polskiego parlamentu.

Trzy scenariusze

Warto zastanowić się nad długookresowymi konsekwencjami wojny oraz napływu do Polski milionów uchodźców. Wydaje się, że scenariusze rozwoju sytuacji mogą być trzy.

Czytaj więcej

Premierzy Polski, Czech i Słowenii w Kijowie. „Ważny, symboliczny gest. A podróże kształcą…”

Pierwszy jest najbardziej radykalny, ale też najmniej prawdopodobny. Jeśli napływ Ukraińców będzie trwał, a duża część z nich wybierze nasz kraj jako miejsce stałego pobytu, to wkrótce nabędą oni polskie obywatelstwo, a co za tym idzie – prawa wyborcze. Byłaby to radykalna zmiana w krajobrazie partyjnym. W rodzimych warunkach, przy około 30 milionach uprawnionych do głosowania oraz 50-procentowej frekwencji, zdobycie 1 procent w wyborach wymaga poparcia około 150 tysięcy ludzi. Jeśli Ukraińców osiedliłoby się w naszym kraju kilka milionów, to łatwo sobie wyobrazić, że mogliby stanowić poważną siłę w polskim parlamencie, dysponującą kilkudziesięcioosobowym klubem, który mógłby decydować o tym, kto tworzy rząd. Scenariusz ten wydaje się jednak najmniej prawdopodobny.

Drugi oznacza szybki powrót do status quo ante i brak wpływu na polską scenę polityczną. Realizowałby się on wówczas, gdyby stosunkowo szybko agresja rosyjska się skończyła, a przebywający u nas obywatele Ukrainy powrócili do domów. W takim wypadku można byłoby przyjąć, że nic się nie stało i obserwowana obecnie fala uchodźców w żaden sposób nie wpłynęłaby na polskie życie polityczne. Zależne jest to jednak od jednego czynnika, którego nie sposób przewidzieć, czyli od losów wojny.

Czytaj więcej

Maciej Strzembosz: Nieszczęście jako nowy początek

Jest wreszcie scenariusz trzeci, który wydaje się najbardziej prawdopodobny. A mianowicie – że kilka milionów Ukraińców pozostaje w Polsce, ale nie nabywa praw wyborczych. Co wówczas dziać się będzie na naszej scenie? To byłoby „polityczne złoto” (by użyć słów Mateusza Morawieckiego w odniesieniu do kryzysu na granicy białoruskiej) dla Konfederacji, Solidarnej Polski i najbardziej skrajnych ugrupowań. Dlaczego? Bo Polacy nie są przyzwyczajeni do współegzystowania z przedstawicielami innych nacji. Jesteśmy jednym z najbardziej homogenicznych państw UE i nagły napływ ogromnej liczby obcokrajowców będzie dla części z nas szokiem.

Musimy też przyjąć, że wśród kilku milionów uchodźców będą przestępcy, mordercy, gwałciciele, złodzieje.

Czytaj więcej

Sondaż: Polacy za mechanizmem relokacji uchodźców z Ukrainy

To zaś może stać się paliwem dla przeżywającej kryzys wewnętrzny Konfederacji oraz takich marginalnych podmiotów, jak Kukiz’15 czy Solidarna Polska. Rozpętanie antyukraińskiej nagonki byłoby w ich interesie. Paweł Kukiz rozpoczął już dwa tygodnie temu udział w jednym z niedzielnych programów od… przypomnienia sprawy Wołynia. Przekazy polityczne i wpisy w mediach społecznościowych liderów Konfederacji powtarzają propagandę kremlowską. Prym wiedzie Janusz Korwin-Mikke, ale inni politycy tej partii też przejawiają prorosyjską aktywność. Jest kwestią czasu, gdy do tego chóru dołączą politycy z partii Zbigniewa Ziobry.

Czas nacjonalistów

Wieloletnie rezydowanie w Polsce kilku milionów uchodźców (którzy pozbawieni byliby obywatelstwa RP) byłoby fantastycznym prezentem dla rodzimych nacjonalistów, z którymi PiS musiałoby się ścigać w patriotycznej retoryce. Jak wiadomo, Jarosław Kaczyński tak kieruje partią, by po jej prawej stronie nie wyrosła poważna siła polityczna. Jednak napływ uchodźców mógłby dać paliwo takiej formacji – na co prezes PiS musiałby odpowiedzieć wejściem w antyukraińską retorykę.

Nie jest to miła perspektywa, ale wydarzenia ostatnich tygodni świadczą, że przekonanie, iż wszystko będzie dobrze i jakoś się ułoży, jest – jak twierdzą niektórzy kognitywiści – oszustwem mózgu mającym na celu podtrzymanie życia naszego ciała. I niekoniecznie jest zgodne z rzeczywistością.

Marek Migalski

Autor jest politologiem, profesorem Uniwersytetu Śląskiego

Krótkotrwałe polityczne konsekwencje wojny na Ukrainie były łatwe do przewidzenia. Właśnie obserwujemy je w Polsce. To „efekt flagi”, czyli jednoczenie się obywateli wokół legalnie wybranych władz oraz wzrost poparcia dla tychże. I choć liderzy PiS mogą być lekko rozczarowani niewielką skalą tego zjawiska, to jednak muszą z ulgą obserwować rosnące słupki popularności oraz zniknięcie z agendy publicznej wszystkich niekorzystnych tematów – jak covid, korupcja, inflacja czy drożyzna.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Waga nieważnych wyborów
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Gorzka pigułka wyborcza
Opinie polityczno - społeczne
Daria Chibner: Dlaczego kobiety nie chcą rozmawiać o prawach mężczyzn?
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Czy szczyt klimatyczny w Warszawie coś zmieni? Popatrz w PESEL i się wesel!
felietony
Marek A. Cichocki: Unijna gra. Czy potrafimy być bezwzględni?