To pierwszy wywiad prasowy, którego Jakow Finkelstein udzielił po rozpoczęciu misji ambasadora Izraela w Polsce. Rozmowa została przeprowadzona 19 sierpnia.
Prezentujemy jej fragmenty. Całość ukaże się w piątkowym wydaniu „Rzeczpospolitej” oraz na rp.pl
„Rzeczpospolita”: Dlaczego wojna w Gazie trwa tak długo? Wydawało się, że w maju 2024 roku może się skończyć.
Ambasador Jakow Finkelstein: Ponieważ to skomplikowana wojna. Skoro mamy do czynienia z organizacją terrorystyczną, która działa wśród ludności cywilnej, a staramy się unikać krzywdzenia cywilów, to musimy być bardzo ostrożni i działać bardzo powoli. Bardzo trudno oddzielić terrorystów od cywilów. Terroryści wykorzystują szpitale, szkoły i infrastrukturę cywilną jako bazy terrorystyczne, a własnych obywateli jako żywe tarcze. Gdyby to zależało tylko od naszych możliwości militarnych, moglibyśmy zakończyć tę wojnę dawno temu. Trzeba cały czas chirurgicznej precyzji. Poza tym jest około 50 izraelskich zakładników. Większość niestety nie żyje. Nie chcemy narażać zakładników, którzy żyją. Trzeba pamiętać, że walczymy z bardzo zaciekłym wrogiem, który nie przestrzega międzynarodowego prawa wojennego. Państwu demokratycznemu trudno jest walczyć z organizacją terrorystyczną, która prowadzi wojnę partyzancką. Dlatego to się tak ciągnie.
Na początku sierpnia 19 byłych szefów armii i służb specjalnych Izraela opublikowało nagranie, w którym mówią, że na początku była to sprawiedliwa wojna obronna. Ale gdy Izrael osiągnął cele operacyjne, a było to ponad rok temu, przestała być taką.
Szanuję opinie tych generałów i polityków, którzy przyczynili się do bezpieczeństwa i dobrobytu Izraela. Patrzą jednak z perspektywy emeryta i obywatela, a perspektywa osoby podejmującej decyzję jest inna. My też chcemy, żeby wojna się skończyła, ale musimy osiągnąć nasze cele. Jak możemy zakończyć wojnę przed uwolnieniem naszych zakładników? I bez pewności, że Izrael nie zostanie ponownie zaatakowany, czyli bez zniszczenia Hamasu?