Krajobraz po bitwie w dużym stopniu zależy od skali wojny w przestrzeni i czasie. Niektóre wojny trwają przez dni parę, a inne przez dekady. Wojna pomiędzy Arabami i Izraelem w 1967 roku trwała tylko sześć dni i zakończyła się kompletnym fiaskiem arabskich agresorów (Egipt, Jordania i Syria). Gaza i Wzgórza Golan są do dziś w rękach Izraela, a świat arabski nigdy się z tym nie pogodził. Są jednak wojny, które trwają dużo dłużej, rujnując życie kilku pokoleń. Przykładem jest wojna religijna w Europie, która trwała przez osiem dekad od 1568 do 1648 roku. Z końcem tej wojny nie tylko Niderlandy wyszły ze Świętego Cesarstwa Rzymskiego, ale przyjęty został nowy ład w Europie, na mocy którego państwa mogły suwerennie decydować o religii i innych sprawach wewnątrz swoich granic. Ten porządek „westfalski” formalnie przetrwał do dzisiaj i jego obrona legitymizuje walkę Ukrainy o swoją niezależność.

Czasami wojny są czysto lokalne. Przykładem jest inwazja Nigerii na Biafrę w 1967 roku, po tym jak ta druga ogłosiła niepodległość. Byłe mocarstwa kolonialne dostarczały tajnie broń obu stronom konfliktu, lecz nie włączyły się do wojny formalnie, choć były po temu powody humanitarne. Najbardziej znanym przykładem wojny, która rozlała się na cały świat, jest ta rozpoczęta przez Hitlera w 1939 roku atakiem na Polskę. Nie należy jednak zapominać, że I wojna światowa zaczęła się jeszcze bardziej lokalnie – od zabójstwa austriackiego księcia w małym mieście na Bałkanach. W wojnie tej uczestniczyło przeszło milion żołnierzy z armii indyjskiej, którzy nigdy wcześniej nie słyszeli o Sarajewie, gdzie wojna wybuchła.

Jan Zielonka

Autor jest profesorem na uniwersytetach w Wenecji i Oksfordzie

Obie wojny globalne w zeszłym stuleciu stworzyły instytucje i prawa, które miały zapewnić pokój. Liga Narodów okazała się kompletnym fiaskiem, a ONZ nie jest w stanie wpłynąć na Putina. Jednak Międzynarodowy Czerwony Krzyż stworzony po wojnie krymskiej pomaga ofiarom wojny do dzisiaj, a Powszechna deklaracja praw człowieka jest orężem walki uciśnionych na każdym kontynencie. Po II wojnie światowej mieliśmy potężny wzrost gospodarczy, lecz po I wojnie światowej mieliśmy krach gospodarczy, z którego wyrósł faszyzm. Integracja europejska miała położyć kres nacjonalizmowi po II wojnie światowej, lecz sukces był połowiczny.

Teraz, jak w przeszłości, czas i skala wojny określą powojenny porządek. Jedni mają nadzieję, że ta wojna wzmocni NATO, inni widzą na horyzoncie sojusz chińsko-rosyjskich dyktatorów. Mnie się marzy zjednoczona Europa pod hasłem: nigdy więcej wojny!