Łukasz Warzecha: Ryzykowna prognoza

Atak ze strony Rosji byłby teraz nieuzasadniony.

Publikacja: 15.02.2022 21:00

Łukasz Warzecha: Ryzykowna prognoza

Foto: HANDOUT / RUSSIAN DEFENCE MINISTRY / AFP

Pisanie tekstu prognostycznego zawsze wiąże się z ryzykiem. Być może środa, gdy ten felieton się ukazuje, faktycznie będzie dniem, w którym Rosja uderzy na Ukrainę. Może więc będę się mylił w swoich zawartych tu przewidywaniach. Stawiam jednak, że atak nie nastąpi. A w każdym razie nie teraz.

Po pierwsze – przyjęta najpewniej świadomie przez Zachód taktyka zapowiadania ofensywy, nawet w jej najgorszych wariantach (atak totalny, zajęcie Kijowa, celowanie w ludność cywilną), włącznie ze wskazywaniem konkretnego dnia jako terminu spodziewanego ataku, sprawia wrażenie, jakby miała wymusić na Moskwie wycofanie się z takich planów. I faktycznie, zmusiła Kreml do przynajmniej retorycznego zaprzeczania planom inwazji.

Po drugie – do momentu powstania tekstu brakuje jakiegoś spektakularnego pretekstu dla rosyjskiego uderzenia. Absurdalne żądania wysuwane wobec NATO to za mało. Mówimy przecież o zaatakowaniu suwerennego państwa, które żadnego agresywnego zachowania nie przejawia. O niektórych tego typu planach była zresztą mowa na podstawie przecieków z zachodnich wywiadów – trudno uznać, że niezamierzonych – co utrudnia ich realizację.

Czytaj więcej

Jacek Nizinkiewicz: Wojna wzmocni rządy PiS

Po trzecie – pretekst jest potrzebny, bo Rosja nie działa w próżni. Reakcja Zachodu, mimo perturbacji, opóźniania decyzji, momentami niespójności działań – okazała się jednak zaskakująco zdecydowana, przynajmniej dotychczas. Działanie na wielką skalę i w dodatku bez pretekstu oznaczałoby, że nawet rządom najbardziej wobec Rosji wyrozumiałym, jak niemiecki, nie udałoby się tej postawy utrzymać. Niemcy zostały zresztą już częściowo zmuszone do jej zmiany, i to nie tylko wskutek nacisków sojuszników, lecz również w wyniku wewnętrznej dyskusji. Na przykład zaskakująco silnej krytyki w głównych niemieckich mediach wysłania Ukrainie 50 tys. hełmów.

Po czwarte – o Putinie mówi się czasami, że jest nieobliczalny, ale to stwierdzenie nie uwzględnia, że Putin nie jest samodzielny. Jest emanacją układu, któremu zależy na utrzymaniu władzy za jego pośrednictwem. Czy wojna na pełną skalę połączona z okupacją ogromnego obszaru, kosztująca setki miliardów dolarów, powodująca ucieczkę inwestorów, upadek rubla, gwałtowne zbiednienie społeczeństwa, a więc i wzrost buntowniczych nastrojów, a procentująca jedynie w sferze rosyjskiego ego – czy taka wojna jest w interesie owego układu? Możliwe oczywiście, że to zbyt „zachodnia” kalkulacja jak na rosyjski sposób myślenia. Ale trudno jej przecież odmówić trafności.

Wszystko to nie znaczy, że mamy spokój. Rosjanie nie pozostawili sobie samym pola manewru, przez co ciężko byłoby im teraz wyjść z twarzą, nic nie robiąc. Nierozpoczęcie gorącej wojny nie oznacza, że nie będzie trwała gra nerwów, eskalacja napięcia, podgryzanie, może nawet ograniczone ataki, być może tylko z powietrza. Lecz za wojną taką, jakiej najbardziej się obawiamy, po stronie Rosji nie stoi żaden racjonalny rachunek.

Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Rada Ministrów Plus, czyli „Bezpieczeństwo, głupcze”
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Pan Trump staje przed sądem. Pokaz siły państwa prawa
Opinie polityczno - społeczne
Mariusz Janik: Twarz, mobilizacja, legitymacja, eskalacja
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Śląsk najskuteczniej walczy ze smogiem
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: My, stare solidaruchy