Jeżeli w starym domu zaczyna przeciekać dach, najpierw niszczeje więźba dachowa i strop, a później pojawia się pleśń na suficie, zacieki i pęknięcia na ścianach. Po latach zaniedbań okazuje się, że dom nie nadaje się do zamieszkania, a pod wpływem warunków atmosferycznych w każdej chwili może się zawalić cała konstrukcja. Gospodarz jednak dochodzi do wniosku, że gruntowny remont będzie zbyt kosztowny i ryzykowny, bo mury już popękane. Postanowił więc przykryć jedynie dziurę w dachu kawałkiem folii. Najważniejsze, że już nie cieknie i jakoś tam będzie. A co będzie z domem później? Niech się tym martwią przyszłe pokolenia, następny gospodarz.

Urzędujący od 1994 roku przywódca Białorusi Aleksander Łukaszenko traktuje państwo jak swoją własność. Wie, że system, który zbudował, wymaga gruntownej naprawy, ale nie stać go na demokratyczne przemiany. Obrał drogę łatania dziur. Jesienią ubiegłego roku w trakcie protestów obiecał obywatelom „zmiany”. Protesty stłumił, ale słowa dotrzymał. W poniedziałek ujawnił projekt konstytucji, która pod koniec lutego zostanie zatwierdzona w ogólnokrajowym referendum. W świetle nowej ustawy zasadniczej najwyższym organem władzy państwowej będzie już nie prezydent, ale Wszechbiałoruski Zjazd Ludowy (WZL). Prezydium na czele z przewodniczącym WZL będzie mianować sędziów Sądu Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, członków Centralnej Komisji Wyborczej (CKW). Będzie też wyznaczać kierunki polityki wewnętrznej i zagranicznej, odbierać coroczne sprawozdanie rządu. Decyzje WZL będą wiążące dla wszystkich pozostałych organów władzy państwowej, nawet dla prezydenta. Kto nim zostanie po Łukaszence – nie ma już większego znaczenia. Będzie miał związane ręce i nie będzie mógł rządzić więcej niż dwie kadencje, a w razie przewinienia może zostać odwołany przez WZL. Za zgodą sterowanego przez zjazd Sądu Konstytucyjnego.

Czytaj więcej

Łukaszenko rozmawiał z Putinem. 28 grudnia uda się do Rosji

Nietrudno się jednak domyślić, kto stanie na czele tak wszechmogącej instytucji. Zgodnie z projektem konstytucji „obecny prezydent” może zostać przewodniczącym WZL już w przyszłym roku, na tak zwany okres przejściowy. A po wyborach parlamentarnych i samorządowych w 2023 roku poznamy ostateczny skład delegatów WZL. Dopiero na przełomie lat 2024 i 2025 mają się odbyć kolejne wybory prezydenckie. Wówczas Łukaszenko będzie miał już 70 lat i będzie stał na czele WZL. Otrzyma też dożywotnią nietykalność i z innego stanowiska będzie nadal rządził państwem, które uważa za własne dzieło. Uważa też, że 9-milionowy kraj nie ma bez niego przyszłości, a on nie poradzi sobie bez Białorusi, którą nazywa „ukochaną”. Tylko czy ta miłość jest wzajemna?