Można stawiać pytanie, czy sprawca chciał zabić ofiarę. To by była wina umyślna z zamiarem bezpośrednim. Pewnie nie chciał. A czy przynajmniej, nie chcąc spowodować śmierci, miał świadomość możliwości jej spowodowania, zachowując się w sposób, który mógł do tego doprowadzić, i godził się z ewentualnymi skutkami swoich działań – tzw. zamiar ewentualny? Pewnie też nie. Wygląda to bardziej na winę nieumyślną. Występuje ona w dwóch postaciach: jako lekkomyślność – kiedy sprawca liczy się z tym, że jego zachowanie może spowodować czyjąś śmierć, lecz bezpodstawnie ma nadzieję, że do tego nie dojdzie; oraz jako rażące niedbalstwo – kiedy sprawca nie przewidywał możliwości spowodowania śmierci ofiary, chociaż mógł i powinien był to przewidzieć. Osobiście obstawiam, że było to niedbalstwo. Ale dość prosta sprawa stała się sprawą polityczną – czyli bynajmniej nieprostą.
26 lat temu O.J. Simpson – gwiazdor futbolu amerykańskiego, a później filmowy – został uznany za niewinnego zabójstwa swojej żony. Simpson był Afroamerykaninem (jak Floyd), a jego żona biała (jak Chauvin i jak policjanci, którzy prowadzili śledztwo). Ofierze zadano ciosy nożem – wina była umyślna. Simpson wcześniej bił żonę, na miejscu zbrodni znaleziono jego DNA, a w jego samochodzie ślady krwi ofiary. Uniewinniono go, bo z policjantów zrobiono „rasistów". I też trochę dlatego, że trzy lata wcześniej czterech białych funkcjonariuszy policji zostało uniewinnionych od zarzutu pobicia Afroamerykanina Rodneya Kinga.
Carrie Bess – jedna z ławniczek orzekających w sprawie Simpsona – wyznała po latach wprost, że „to był odwet". Odwet za wiele niesprawiedliwych wyroków w sprawach, w których ofiarami byli Afroamerykanie, a sprawcami biali. W sprawie Kinga ława przysięgłych składała się w większości z białych, a w sprawie Simpsona biali byli w mniejszości. Taka to „kolorowa sprawiedliwość". Prawie jak „społeczna" w doktrynie komunistycznej.
Do dziś się niewiele w Ameryce zmieniło. Na skazanie (bo trudno mówić, że na wyrok) Chauvina czekała cała „postępowa Ameryka". I popadła wręcz w ekstazę. Nancy Pelosi – spiker(ka) Izby Reprezentantów – podziękowała Floydowi za... „poświęcenie życia dla sprawiedliwości"! Naprawdę? Elon Musk nie będzie musiał wysyłać rakiety na Marsa. Niektórzy lecą tam już sami.
Autor jest adwokatem, profesorem Uczelni Łazarskiego i szefem rady WEI