Oziębienie klimatu w 2010 roku stało się ostatecznym dowodem spowodowanej przez człowieka katastrofy globalnego ocieplenia. Naukowcy wytłumaczyli laikom, że absorpcja dwutlenku węgla chwilowo przebiega miejscowo, co kumuluje ocieplenie tylko w niektórych fragmentach globu, powodując oziębienie reszty, czego efekty... czy jakoś tak, gdyż trudno przecież laikom zrozumieć naukowe wyjaśnienia.
Naukowcy IPCC (Międzyrządowego Panelu na rzecz Zmian Klimatycznych) przy ONZ zbudowali nawet wzór na nieunikniony wzrost temperatury Ziemi, który zahamować możemy jedynie, redukując emisję CO2 o 67,549 proc. W innym wypadku Ziemia zmieni się w ognistą kulę gazu i wyparuje w ciągu najbliższych 378 lat 3 miesięcy 21 dni 7 godzin 16 minut i 32 sekund (dane zaokrąglone).
Klimatyczni negacjoniści opublikowali w Internecie analizę równania, wskazując, że w jednym jego miejscu minus zmienia się na plus. W ten naiwny sposób podważyć chcieli naukowy dowód, a skompromitowali się jedynie, gdyż trudno traktować poważnie osobników, czepiających się solidnego równania z powodu takiego przeoczenia. Poszukiwania ich przez Interpol tudzież służby własne IPCC nie dały czasowo rezulatatów, ale biorąc pod uwagę kwoty poświęcone na ściganie zbrodni negacjonizmu, można być pewnym, że wcześniej czy później przestępcy zostaną ujęci.
Wiąże się to ze wzmocnieniem roli IPCC, który zasilony został byłymi członkami Komisji Europejskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oraz emerytowanymi wyższymi urzędnikami ONZ. Osiągając w ten sposób niekwestionowany status najwyższego naukowego autorytetu klimatologicznego, instytucja ta przy współpracy z ONZ przyznała sobie prawo do ostatecznych rozstrzygnięć w tej dziedzinie, a biorąc pod uwagę znaczenie zagadnienia, uznała za zbrodnię głoszenie fałszywych na jej temat poglądów. IPCC wspierany jest zresztą przez dobroczynne korporacje, które nie dość, że opłacają część jego badań, to dodatkowo w oparciu o nie wytwarzają właściwe technologie chwilowo zalecane, ale już niedługo obowiązujące. Wśród nich najważniejszą jest Tata Energy Research Institute.
Konwencja regulująca te kwestie została podpisana w Mogadiszu, acz nie obyło się bez nieprzyjemnych zgrzytów spowodowanych – jak zwykle – przez USA. Prezydent Barack Obama, choć deklarował pełne poparcie dla inicjatywy, wymówił się od jej ratyfikacji, powołując się na brak zgody Kongresu. Oburzony reżyser, sumienie postępowego świata, Michael Moore nakręcił film wyprodukowany przez Ala Gore’a „Klimatyczni zbrodniarze”, w którym czarno na białym udowadniał, że nie podpisując tej konwencji, USA stały się odpowiedzialne za ludobójstwo bez porównania większe niż totalitaryzmy XX wieku. Miliardy dolarów przekazane przez Waszyngton na IPCC zostały przyjęte, ale uznane za akt hipokryzji.