Kiedy pięć lat temu w filmie o Macieju Słomczyńskim zacytowałem donos do Urzędu Bezpieczeństwa autorstwa Adama Włodka, krakowskiego poety znanego szerzej głównie z małżeństwa z Wisławą Szymborską, spodziewałem się burzy. Noblistka miała wokół siebie krąg przyjaciół i wielbicieli, którzy z oburzeniem przyjmowali jakąkolwiek informację kojarzącą się z okropnym dla nich słowem „lustracja". Robiąc film, bezskutecznie próbowałem uzyskać jakieś wspomnienie Poetki dotyczące środowiska literackiego przełomu lat 40 i 50. Już wtedy znajomi Szymborskiej mówili, że chce ona upamiętnić swojego byłego męża jakąś nagrodą. Po emisji filmu dyskusji nie było, nikt sprawy dalej nie badał.
Czy informacja o przeszłości Włodka dotarła wówczas do Szymborskiej? Wydaje się, że nie. Po jednym z publicznych spotkań byłem mimowolnym świadkiem rozmowy grupy jej przyjaciół i bliskich znajomych, podczas której dyskutowano, czy powiadomić ją o tym. Ogólna konkluzja była taka, że nie należy Noblistki denerwować, że w ostatnich latach często wspomina ciepło Włodka i byłoby świństwem informowanie o jego donosicielstwie.
Wiadomo, że zapis testamentowy ustanawiający Fundację i zobowiązujący ją do uruchomienia stypendium im. Włodka pochodzi z 2004 roku. Czy gdyby Poetka wiedziała o ujawnieniu dowodów przeciw Włodkowi, to utrzymałaby tę wolę? Czy nie jest to wystarczająca podstawa do zmiany patrona nagrody?
Niestety, Michał Rusinek, prezes Fundacji Wisławy Szymborskiej, nie wyjaśnił dotychczas tej podstawowej kwestii.
Patron młodych
Po śmierci Wisławy Szymborskiej uroczyście ogłoszono w lutym zeszłego roku jej ostatnią wolę, zgodnie z którą działać ma Fundacja. „Jej zadaniem będzie też utworzenie i dysponowanie funduszem nagród literackich. Ich forma nie została przez Szymborską jasno określona" – głosiła depesza Polskiej Agencji Prasowej. „To my, jako fundacja, będziemy się zastanawiać, jak nagrody będą wyglądać" – mówił Michał Rusinek.