Walka o prezydenturę Stanów Zjednoczonych Ameryki, czyli najważniejszą na świecie pozycję polityczną, wchodzi w decydującą fazę. Każde słowo będzie teraz analizowane i stać się może instrumentem zwycięstwa lub powodem porażki. Dlatego wszystkie publiczne wypowiedzi kandydatów, przygotowywane przez zastępy sztabowców, wynikają z precyzyjnie realizowanej strategii wyborczej.
Charakterystyczne więc, że John McCain w czasie jednego ze spotkań z wyborcami przedstawił pogląd śmiały i zrywający z dotychczasową rutyną rozmowy o jednej z najważniejszych dla Ameryki spraw – wojnie w Iraku. Na pytanie o wycofanie wojsk z Iraku odpowiedział, że nie termin jest ważny, a uniknięcie strat w armii. Innymi słowy Stany Zjednoczone mogą pozostawić swoje siły w Iraku bezterminowo, jeśli ryzyko strat zostanie zminimalizowane. Na podobnej zasadzie amerykańscy żołnierze stacjonują od wielu dekad m.in. w Japonii, Niemczech czy Korei, co w USA nie budzi przecież specjalnych kontrowersji, zapewne dlatego, że nie wiąże się z ofiarami.
Ta deklaracja ściągnęła na McCaina oskarżenia ze strony zwolenników natychmiastowego wycofania się z Iraku, ale, co ciekawe, reakcja Baracka Obamy była umiarkowana. Nie wiem, czy to wydarzenie zaciąży na wyniku wyborów, ale można sądzić, że po ich zakończeniu stanie się przyczynkiem do poważnej i już pozbawionej wyborczych emocji dyskusji.
W Polsce czas na taką dyskusję jest odpowiedni: z jednej strony mamy za sobą wybory, z drugiej nasz rząd – niestety – podjął już decyzję w sprawie wycofania polskich żołnierzy z Iraku. Tekst ten, celowo nieco prowokacyjny, ma być przyczynkiem do publicznej debaty w tej sprawie.Wyjść należy od zasadniczego pytania: po co w ogóle funkcjonuje taki – wydawałoby się – przeżytek jak wojska jednego kraju stacjonujące w innym. Dawniej sprawa była jasna, bo okupacja oznaczała podbicie, podporządkowanie, odebranie suwerenności, zabezpieczenie przed ewentualnym buntem. Po II wojnie nastąpiło w tej kwestii istotne przewartościowanie.
Kraje okupowane – takie jak Niemcy i Japonia – w których Amerykanie z powodzeniem zainstalowali ustrój demokratyczny, zaczęły działać samodzielnie i choć pozostają sojusznikami Stanów Zjednoczonych, nie można mówić, że utraciły na ich rzecz suwerenność. Obecność baz amerykańskich w tych krajach stała się czynnikiem stabilizującym i skutecznie przeciwdziałała potencjalnemu zagrożeniu z zewnątrz. Obecność amerykańskich wojsk w obcych krajach była także przypomnieniem ich społeczeństwom niedawnej przeszłości oraz przestrogą przed powrotem na drogę dyktatury.