Gdzie są źródła pogłębiającego się kryzysu polskiej polityki? Moim zdaniem tkwią w braku powiązań polityki z nauką, niskim poziomie politycznych komentarzy i braku profesjonalnego doradztwa politycznego oraz w przywarach polityków. I w tym kontekście czytać należy tekst dr. Marka Migalskiego (“Rzeczpospolita” 25 sierpnia 2008).
Zacznijmy od pierwszego nieporozumienia. Dr Migalski pisze: “Pawlak nie uległ w poprzedniej kadencji podszeptom polityków PiS, by zastąpić w rządzie Jarosława Kaczyńskiego Samoobronę i LPR. Poszedł na przedterminowe wybory i zrobił dla stronnictwa dobry wynik”. W poprzedniej kadencji – niezależnie od stosunku do PiS – PSL nie mogło zastąpić Samoobrony i LPR ani żadnego z tych partnerów, ponieważ miało zbyt mało posłów, by stworzyć parlamentarną większość.
A zatem nieprawdą jest, że Pawlak “poszedł na wcześniejsze wybory”. W tej sprawie Pawlak nie miał nic do powiedzenia. Prawdą jest natomiast, że Pawlak wykorzystał (nie po raz pierwszy zresztą) stworzoną mu szansę i zrobił dobry wynik.
Drugim nieporozumieniem jest teza o rzekomej walce Sawickiego z Pawlakiem. Każdy, kto ma odrobinę pojęcia o realiach PSL, wie, że Sawicki byłby głupcem (a nie jest nim na pewno), gdyby w rok po wyborach podważał pozycję prezesa, który – jak słusznie pisze Migalski – “zrobił dobry wynik”.
Rzekoma walka obu polityków jest wymysłem dziennikarzy tworzących sensacyjne zdarzenia medialne, aby pisać o PSL. Bo w ogóle nie pisać nie można, a na poważniejszą publicystykę brakuje i wiedzy, i dobrej woli.