Reklama

Dyrdymały o PSL

Nasz udział w rządzie to nie jest niczyja darowizna, a wchodząc do instytucji rządowych, ludowcy nie uprawiają „łupieżczo-grabieżczej praktyki”, ale wyrażają wolę współrządzenia państwem – pisze polityk PSL

Aktualizacja: 27.08.2008 08:24 Publikacja: 27.08.2008 01:36

Red

Gdzie są źródła pogłębiającego się kryzysu polskiej polityki? Moim zdaniem tkwią w braku powiązań polityki z nauką, niskim poziomie politycznych komentarzy i braku profesjonalnego doradztwa politycznego oraz w przywarach polityków. I w tym kontekście czytać należy tekst dr. Marka Migalskiego (“Rzeczpospolita” 25 sierpnia 2008).

Zacznijmy od pierwszego nieporozumienia. Dr Migalski pisze: “Pawlak nie uległ w poprzedniej kadencji podszeptom polityków PiS, by zastąpić w rządzie Jarosława Kaczyńskiego Samoobronę i LPR. Poszedł na przedterminowe wybory i zrobił dla stronnictwa dobry wynik”. W poprzedniej kadencji – niezależnie od stosunku do PiS – PSL nie mogło zastąpić Samoobrony i LPR ani żadnego z tych partnerów, ponieważ miało zbyt mało posłów, by stworzyć parlamentarną większość.

A zatem nieprawdą jest, że Pawlak “poszedł na wcześniejsze wybory”. W tej sprawie Pawlak nie miał nic do powiedzenia. Prawdą jest natomiast, że Pawlak wykorzystał (nie po raz pierwszy zresztą) stworzoną mu szansę i zrobił dobry wynik.

Drugim nieporozumieniem jest teza o rzekomej walce Sawickiego z Pawlakiem. Każdy, kto ma odrobinę pojęcia o realiach PSL, wie, że Sawicki byłby głupcem (a nie jest nim na pewno), gdyby w rok po wyborach podważał pozycję prezesa, który – jak słusznie pisze Migalski – “zrobił dobry wynik”.

Rzekoma walka obu polityków jest wymysłem dziennikarzy tworzących sensacyjne zdarzenia medialne, aby pisać o PSL. Bo w ogóle nie pisać nie można, a na poważniejszą publicystykę brakuje i wiedzy, i dobrej woli.

Reklama
Reklama

Bałamutne, choć nieco sympatyczniejsze, jest także twierdzenie, iż “konflikt Sawicki – Pawlak to pięknie odgrywana komedia, której celem jest poszerzenie stanu posiadania PSL”. Tej komedii nikt, panie doktorze, nie odgrywa. Było na ten temat wiele wypowiedzi polityków PSL. Warto byłoby je znać i w poważnej gazecie nie budować wydumanych konstrukcji.

I wreszcie trzecie nieporozumienie: “zaraz po pomyślnych dla siebie wyborach i stworzeniu z PO nowego rządu Pawlak wrócił do znanej już łupieżczo-grabieżczej praktyki swej partii. Ludowcy, za przyzwoleniem swego koalicjanta, weszli do tych urzędów i ministerstw”... itd.Ja rozumiem, że takie dyrdymały wypisują dziennikarze, zwłaszcza ci z tabloidów. Ale doktor nauk politycznych powinien się bardziej szanować. Od zawodowego politologa oczekiwałbym stwierdzeń obiektywizujących sytuację.

Warto byłoby przypomnieć, że bez PSL nie powstałby rząd Donalda Tuska, tak jak wcześniej rządy Mazowieckiego, Olszewskiego czy Millera. A zatem udział w rządzie to nie jest niczyja darowizna, a wchodząc do instytucji rządowych, PSL nie uprawia “łupieżczo-grabieżczej praktyki”, ale wyraża realną wolę współrządzenia państwem.

Jeśli tak, to od doktora nauk politycznych można by oczekiwać odpowiedzi na kilka pytań: w jaki sposób ustala się na świecie udział członków koalicji w strukturach rządowych? Ile osób trafiło do administracji rządowej z rekomendacji PSL? Jakie przygotowanie i doświadczenie zawodowe reprezentują te osoby? Jak sprawdzają się w urzędach? Dopiero znając odpowiedzi na te pytania, pan doktor mógłby się pokusić o ocenę praktyk stosowanych przez PSL w tej i wcześniejszych koalicjach, a także ocenić tę partię na tle jej partnerów koalicyjnych.

Nie twierdzę, że PSL jest całkowicie bez winy. Ale jak czułby się dr Migalski, gdybym – nie sprawdzając wcześniej faktów – uparcie twierdził, iż jedynym powodem, dla którego cieszy się względami redaktorów “Rzeczpospolitej”, jest jego praca na Uniwersytecie Śląskim bądź koneksje towarzyskie? Że poza pracą i koneksjami nie ma innych powodów jego obfitej obecności na łamach jednej z najważniejszych polskich gazet?

Autor jest działaczem PSL, doktorem nauk politycznych, dyrektorem Biblioteki m.st. Warszawy. W rządzie Waldemara Pawlaka był szefem Urzędu Rady Ministrów

Gdzie są źródła pogłębiającego się kryzysu polskiej polityki? Moim zdaniem tkwią w braku powiązań polityki z nauką, niskim poziomie politycznych komentarzy i braku profesjonalnego doradztwa politycznego oraz w przywarach polityków. I w tym kontekście czytać należy tekst dr. Marka Migalskiego (“Rzeczpospolita” 25 sierpnia 2008).

Zacznijmy od pierwszego nieporozumienia. Dr Migalski pisze: “Pawlak nie uległ w poprzedniej kadencji podszeptom polityków PiS, by zastąpić w rządzie Jarosława Kaczyńskiego Samoobronę i LPR. Poszedł na przedterminowe wybory i zrobił dla stronnictwa dobry wynik”. W poprzedniej kadencji – niezależnie od stosunku do PiS – PSL nie mogło zastąpić Samoobrony i LPR ani żadnego z tych partnerów, ponieważ miało zbyt mało posłów, by stworzyć parlamentarną większość.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Polacy wychodzili sobie defiladę w Święto Wojska Polskiego. Nieprawdą jest, że czci się wyłącznie porażki
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Piąta rocznica wielkich protestów. Co się dzieje na Białorusi?
Opinie polityczno - społeczne
Największe kłamstwo wyboru Karola Nawrockiego. PiS sprzedaje nową narrację
Opinie polityczno - społeczne
Pracownicy: Działania dyrektora Ruchniewicza budzą nasze poważne wątpliwości
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: W Sejmie PiS pokazało butę i arogancję. Czy triumfalizm i pycha ich zgubią?
Reklama
Reklama