[ul][li][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2008/11/13/rok-dorzynania-watahy/" "target=_blank]Skomentuj[/link][/li][/ul]
Pierwszy rok rządów Donalda Tuska rozczarowuje. Żenująco skończyła się próba zdobycia sympatii kibiców (a być może również wpływowej grupy kapitałowo-medialnej) przez "zrobienie porządku" w znienawidzonym na stadionach PZPN. Przedwyborcze kpiny Tuska z Jarosława Kaczyńskiego, że zamiast budować drogi, chce stawiać fotoradary, dziś śmieszą.
Są też obszary, gdzie klęska poczynań PO jest mniej widowiskowa, ale jej konsekwencje mogą być groźniejsze – tak jest z oświatą i służbą zdrowia. Zwłaszcza ze służbą zdrowia, gdzie Platforma Obywatelska zapomniała o obietnicy zlikwidowania NFZ, cały wysiłek wkładając w przekształcenie placówek medycznych w spółki Skarbu Państwa i ich prywatyzację. W warunkach monopolu NFZ, dyktującego kontrakty, stawki i limity, nie może to niczego uzdrowić i sprawia wrażenie upartego realizowania politycznego testamentu posłanki Sawickiej – szczególnie wobec tajemniczego zniknięcia z projektu ustawy, gdzieś po drodze między gabinetami władzy, słów "albo innej działalności", łudząco podobnego do rywinowskiej manipulacji ustawą medialną przez ujmowanie i dodawanie słów "lub czasopisma".
[srodtytul]Z lupą by szukać[/srodtytul]
Są wreszcie obszary, gdzie rządowi trudno wykazać się jakimkolwiek sukcesem. Premier chwali się likwidacją obowiązku służby wojskowej, ale niełatwo dziś orzec, czy nie okaże się to gwoździem do trumny armii niesprawiającej wrażenia przygotowanej do takiej rewolucji.