Czego naprawdę chcą geje i lesbijki?

Postulaty środowisk gejowsko-lesbijskich zmierzają do uznania przez państwo, że homofobia jest takim samym problemem społecznym jak rasizm czy ksenofobia – pisze prawnik środowisk homoseksualnych

Publikacja: 13.07.2009 00:54

Red

Tomasz Pietryga w artykule [link=http://www.rp.pl/artykul/9157,327945_Pietryga__Czego_nie_chca__wiedziec_geje.html]„Czego nie chcą wiedzieć geje”[/link] zastanawia się, do czego może doprowadzić spełnienie prawnych postulatów mniejszości gejowsko-lesbijskiej. Nadużycia podatkowe, wyłudzenia, dyskryminacja heteroseksualnej większości, ograniczenie swobody debaty publicznej na temat homoseksualności obostrzone zagrożeniem karą więzienia to tylko nieliczne argumenty, jakie autor wytoczył przeciwko emancypującej się mniejszości.

Publicysta zarzuca także organizacjom pozarządowym nieznajomość przepisów oraz świadome manipulowanie faktami. Warto odpowiedzieć na te zarzuty, gdyż z prawnego punktu widzenia, a także z doświadczenia wynikającego z codziennej pracy prawników zajmujących się ofiarami przemocy oraz dyskryminacji z powodu orientacji seksualnej, argumenty wysunięte przez autora są pobieżne i powielają krążące od lat mity i półprawdy prawne.

[srodtytul]Homofobia godzi w bezpieczeństwo[/srodtytul]

Demonizowane postulaty zmiany prawa karnego, popierane m.in. przez rzecznika praw obywatelskich, mające na celu objęcie penalizacją przestępstw motywowanych orientacją seksualną i tożsamością płciową ofiary to nic innego, jak próba pełnej realizacji konstytucyjnej zasady równości zawartej w art. 32.

[wyimek]Problemy osób homoseksualnych można rozwiązać bez naruszania „świętości”, o które boją się niektórzy politycy i publicyści. Tak dzieje się w wielu krajach i takie są tendencje w zakresie prawa[/wyimek]

Dla przypomnienia należy dodać, iż obecne prawo karne, dając możliwość dochodzenia swoich praw wszystkim obywatelom, jednocześnie zawiera przepisy szczególne penalizujące zachowania dyskryminacyjne powodowane takimi cechami, jak przynależność narodowa, etniczna, rasowa, wyznanie lub bezwyznaniowość. Postulaty środowisk gejowsko-lesbijskich zmierzają jedynie do uznania przez państwo, że homofobia w swojej najgorszej postaci, czyli fizycznej przemocy i podburzania do nienawiści, jest takim samym problemem społecznym jak rasizm czy ksenofobia i zagraża uznanym od dawna dobrom ogólnym, takim jak pokojowe współistnienie różnych mniejszości czy też publiczne bezpieczeństwo.

Nie trzeba specjalnie szukać, by zobaczyć, iż z homofobią w Polsce mamy do czynienia szczególnie często. Problem ten wytykają nam już od wielu lat m.in. Rada Praw Człowieka ONZ, OBWE, Rada Europy czy Parlament Europejski.

Kuriozalny wydaje się argument o mocniejszej ochronie prawnej osób homoseksualnych w zatrudnieniu. Rzeczywiście od 1 stycznia 2004 r. w kodeksie pracy funkcjonują zapisy o zakazie dyskryminacji, ale w żadnym przepisie nie jest wspomniana orientacja hetero- czy homoseksualna. Racjonalny ustawodawca uznał bowiem, że cechą prawnie chronioną jest orientacja seksualna jako taka, a nie konkretna jej forma.

Wizja gejów nadużywających wyżej wymienionych przepisów i puszczających z torbami swoich pracodawców, w świetle praktyki orzeczniczej sądów polskich w sprawach o nierówne traktowanie (gdzie odszkodowania za dyskryminację są przyznawane niezwykle rzadko i kształtują się w okolicach kilkuset złotych), wydaje się bardziej opowieścią science fiction niż polską rzeczywistością.

Na koniec sprawa rozbudzająca najwięcej emocji, wokół której narosło mnóstwo mitów i przekłamań prawnych – związki partnerskie osób tej samej płci. Nader często przeciwnicy uregulowania prawnego tego typu rozwiązań w ewentualnej ustawie widzą „zagrożenie” dla tradycyjnej, „usankcjonowanej od wieków” koncepcji małżeństwa składającego się z kobiety i mężczyzny. Należy podkreślić, że geje i lesbijki postulują wprowadzenie odrębnej od małżeństwa instytucji prawnej, która zabezpieczyłaby ich podstawowe sprawy majątkowe i osobiste.

Nie znam postulatów legalizacji małżeństw homoseksualnych w Polsce, oprócz oczywiście retoryki prawicowych polityków i publicystów, którzy chętnie straszą nimi społeczeństwo. Znam za to problemy, z jakimi borykają się pary homoseksualne. Dotyczy to także tak trudnych tematów, jak opieka medyczna. Wbrew temu, co pisze Tomasz Pietryga, geje i lesbijki często są pozbawiani decydowania o zdrowiu i życiu swoich partnerów, np. w momencie gdy ten jest nieprzytomny i nie może wyrazić swej woli.

[srodtytul]Światowe tendencje[/srodtytul]

Pietryga podnosi kuriozalny argument, iż partnerzy tej samej płci w razie rozstania znajdują się w korzystniejszej sytuacji niż małżonkowie, gdyż majątek dzielony jest według nakładów, a nie automatycznie na pół. Tym samym autor sam zapędził się w kozi róg argumentacji prawniczej, bo albo podważył sens istnienia małżeństwa i obowiązków związanych z tego typu kontraktem – wspólnota majątkowa, obowiązek alimentacji itd., albo nie wie, że związki gejowskie i lesbijskie oparte są także na miłości i obopólnych zobowiązaniach.

Co więcej, ta „korzystniejsza” opcja dotycząca majątku wspólnego może być równie swobodnie zastosowana w małżeństwie heteroseksualnym na mocy intercyzy i innych umów małżeńskich. Tak więc argument, że wspólnota majątkowa ma służyć dobru i umacnianiu rodziny, nie może się ostać, biorąc pod uwagę możliwość wyłączenia się na każdym etapie małżeństwa z tego zobowiązania.

Jestem głęboko przekonany, że problemy, z jakimi borykają się osoby homoseksualne, są możliwe do rozwiązania bez naruszania „świętości”, o które tak bardzo się boją niektórzy politycy i publicyści. Tak dzieje się już w wielu krajach na świecie i takie są dzisiaj tendencje w zakresie prawa. Prawo potrafi znajdywać bowiem rozwiązania, które po prostu, po ludzku, ułatwiają nam wspólne życie w demokratycznych strukturach.

Ale żeby te demokratyczne struktury były naprawdę prawe i sprawiedliwe, musimy pamiętać o wszystkich obywatelach i obywatelkach tego kraju. Gejach i lesbijkach też.

[i]Autor jest prawnikiem, wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego oraz szefem działu prawnego Kampanii przeciw Homofobii[/i]

[ramka][srodtytul]Pisał w opiniach[/srodtytul]

[i][b]Tomasz Pietryga[/b][/i]

[b][link=http://www.rp.pl/artykul/327945.html]Czego nie chcą wiedzieć geje[/link][/b]

Polskie prawo nie dyskryminuje homoseksualistów. Ale wprowadzenie wielu postulatów organizacji gejowskich mogłoby oznaczać dyskryminację heteroseksualnej większości.

[i]1 lipca 2009[/i][/ramka]

Tomasz Pietryga w artykule [link=http://www.rp.pl/artykul/9157,327945_Pietryga__Czego_nie_chca__wiedziec_geje.html]„Czego nie chcą wiedzieć geje”[/link] zastanawia się, do czego może doprowadzić spełnienie prawnych postulatów mniejszości gejowsko-lesbijskiej. Nadużycia podatkowe, wyłudzenia, dyskryminacja heteroseksualnej większości, ograniczenie swobody debaty publicznej na temat homoseksualności obostrzone zagrożeniem karą więzienia to tylko nieliczne argumenty, jakie autor wytoczył przeciwko emancypującej się mniejszości.

Publicysta zarzuca także organizacjom pozarządowym nieznajomość przepisów oraz świadome manipulowanie faktami. Warto odpowiedzieć na te zarzuty, gdyż z prawnego punktu widzenia, a także z doświadczenia wynikającego z codziennej pracy prawników zajmujących się ofiarami przemocy oraz dyskryminacji z powodu orientacji seksualnej, argumenty wysunięte przez autora są pobieżne i powielają krążące od lat mity i półprawdy prawne.

Pozostało 86% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?