[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/08/25/karolina-i-tomasz-elbanowscy-szach-rodzicom-od-minister-hall/" "target=_blank]Skomentuj[/link]
[link=http://www.rp.pl/artykul/353567.html]Test z pomysłów minister Hall[/link][/b]
Reforma edukacji zmienia właśnie krajobraz polskiej edukacji ze stepowego w pustynny. Przyjęta 19 marca tego roku ustawa o oświacie spowoduje daleko idące ubezwłasnowolnienie rodziców względem samorządów, wyrzucenie z przedszkoli nie tylko sześcio-, ale i pięciolatków, pogorszenie sytuacji nauczycieli i pracowników zatrudnionych w oświacie, ułatwienie likwidacji i prywatyzacji małych szkół oraz przedszkoli.
Podstawowym narzędziem wprowadzania tej reformy były i są obietnice-fatamorgany, których jedynym celem jest uśpienie czujności opinii publicznej. Do najgłośniejszych należą: darmowe podręczniki, setki milionów na dostosowanie szkół, przedszkole dla pięciolatków, wolny wybór rodziców przez najbliższe trzy lata oraz (w ramach deklaracji towarzyszących) podwyżki pensji dla nauczycieli o 10 proc. Już dziś wiadomo, że żadna z powyższych obietnic nie zostanie zrealizowana.
Rację mieli zahartowani reformami nauczyciele, którzy nie przywiązywali szczególnej wagi do deklaracji minister edukacji Katarzyny Hall, wychodząc z założenia, że wszystkie plany zmienią się jeszcze dziesięć razy, a do tego reforma może w ogóle nie wejść w życie. Dyrektorzy szkół i rodzice przez ostatnie półtora roku postawieni byli w stan gotowości, podczas gdy kluczowe punkty ustawy zmieniały się aż do ostatniej chwili jak w kalejdoskopie. Dziś nauczyciele już wiedzą, że dzięki reformie będą mieli dodatkową godzinę pracy bez wynagrodzenia, dla wielu z nich skończą się dwumiesięczne wakacje, a wszyscy mogą zapomnieć o obiecanej na przyszły rok podwyżce.