W opinii wielu osób różnych narodowości podstawową dewizą prawdziwego patrioty winno być brytyjskie zawołanie: „good or wrong – my country”. Cokolwiek czyni mój kraj, pozostaje on dla mnie ojczyzną – matką.
Tej się zaś nie krytykuje, a już na pewno nie atakuje, lecz bez względu na okoliczności idzie się jej z pomocą. W szczególności przypominanie faktów, które nie pasują do korzystnego obrazu ojczystych dziejów, czy nadawanie im interpretacji, która nie byłaby dla nich przyjazna, nie mieści się zdaniem wielu w granicach zasady wyrażonej w tym zawołaniu.
Gdy więc pojawiają się tezy historyczne, których obrońcy dobrego imienia i interesów własnej ojczyzny (tak jak je pojmują) nie są w stanie zaakceptować, rodzą się między zwolennikami odmiennych spojrzeń na przeszłość silne napięcia emocjonalne, a nawet wrogość.
[srodtytul]Powszechny etnocentryzm[/srodtytul]
Wiele osób z nieufnością podchodzi do obrazu wydarzeń lub do ich interpretacji, gdy występują z nimi reprezentanci narodów, z którymi jesteśmy lub bywaliśmy w konfliktach. Prawda historyczna jakkolwiek powinna być czymś, co istnieje obiektywnie, niezależne od czyjejkolwiek woli, uznawana jest z reguły za wartość dopiero wówczas, gdy odpowiada przedstawieniu wydarzeń, na jakie my wyrażamy zgodę i jakie my przyjmujemy. To samo dotyczy racji dziejowych i uzasadnień mających usprawiedliwiać nasze albo cudze przeszłe działania. Etnocentryzm jest w takich przypadkach postawą powszechną i typową.