Oto dwie wypowiedzi, które rozległy się niczym wystrzały. Bodaj po raz pierwszy – od kiedy Platforma dzierży władzę – jej prominentni działacze ośmielili się tak otwarcie poddać krytyce samego Donalda Tuska, niekwestionowanego przecież lidera całej formacji, a przy tym postać numer jeden w polskiej polityce. Jednakże każda z tych wypowiedzi ma inny ciężar gatunkowy oraz zgoła odmienne niesie konsekwencje.
Kiedy bowiem Andrzej Halicki wytyka publicznie premierowi, iż otacza go wianuszek lizusów, on zaś sam ma na sumieniu nielojalność, a nawet upokorzenie Grzegorza Schetyny – to są to słowa gorzkie i twarde, pewnie dla Tuska niełatwe do przełknięcia, ale jednak mieszczące się w granicach ostrej krytyki. Machnijmy ręką na owych lizusów; ludzie tego pokroju kręcą się i kręcić się będą zawsze i wszędzie. Co do Schetyny wszakże, wykluczyć nie można, że zdymisjonowanie ówczesnego wicepremiera istotnie było największym błędem personalnym (a zapewne i nie tylko) Tuska po roku 2007.
[srodtytul]Przekroczenie Rubikonu [/srodtytul]
Tymczasem Janusz Palikot jednym tchem wymienia trzech polityków, którzy od lat 20 "bałamucą Polaków". I stawia w tym samym szeregu, ramię w ramię – już nawet mniejsza, że Waldemara Pawlaka – również Jarosława Kaczyńskiego wraz z… Donaldem Tuskiem.
To już przekroczenie Rubikonu. Słów Halickiego Tusk nie zapomni, za to słów Palikota – z pewnością nie daruje. Gdyż są one nie tylko zniewagą osobistą i polityczną, lecz w gruncie rzeczy oznaczają zakwestionowanie III RP, całego 20-letniego dorobku Polski odrodzonej, w którym to dziele również rola samego Tuska i jego formacji nie była bagatelna, a od jakiegoś czasu zgoła kluczowa.