Atak rosyjskich dronów na Polskę wywołał dyskusję na temat bezpieczeństwa polskiego nieba. Pytanie brzmi, czy jesteśmy w stanie skutecznie i na czas wykryć potencjalne zagrożenie oraz efektywnie się przed nim bronić. Dotyczy to zarówno zdolności w zakresie wczesnego ostrzegania i świadomości sytuacyjnej (early warning and situational awareness), jak i sprawności naszych służb specjalnych w prowadzeniu wyprzedzających działań aktywnych.
Czytaj więcej
Wiceszef MON Cezary Tomczyk pytany był o reakcję mieszkańców Lubelszczyzny na alarmy, dotyczące m...
Zanim zaczniemy dyskusję o budowie systemów antydronowych i przeciwlotniczych, należy stwierdzić, że pierwszą linią obrony polskiego nieba powinno być niedopuszczenie do pojawienia się wrogich obiektów latających nad terytorium naszego kraju lub w jego pobliżu. Drony muszą zostać gdzieś wyprodukowane, wyposażone w elektronikę, przetransportowane na miejsce startu i zatankowane. Każda z tych czynności to okazja do ograniczenia lub uniemożliwienia wysłania tej broni w kierunku Polski. Sabotaż i dywersja prowadzone przez polskie służby specjalne za pomocą środków cybernetycznych, technicznych oraz fizycznych/kinetycznych powinny stanowić pierwszą linię obrony. Lepiej strzelać do łucznika niż do strzały.
Potrzebujemy wiedzy o zbliżających się dronach
Zmodyfikowanie parametrów produkcji dronów poprzez włamanie do systemu automatyki przemysłowej, sterującego ich produkcją, czy też zakłócenie logistyki dostaw komponentów do ich produkcji oraz paliwa może i powinno być przeprowadzane setki, a nawet tysiące kilometrów od Polski, na terytorium wroga. Również zakłócenie elektroniki wrogich dronów tuż po starcie mogłoby sprawić, że nigdy nie dotarłyby one do naszego kraju.
Czytaj więcej: