Reklama

Były szef Agencji Wywiadu: Pierwsza linia obrony przed dronami powinna być daleko od Polski

Bez systemowych rozwiązań obronnych doraźne zakupy i pojedyncze działania będą chronić nas raczej przed wyrzutami sumienia niż przed realnym zagrożeniem – pisze o reakcji Polski na atak rosyjskich dronów Piotr Krawczyk, były szef Agencji Wywiadu.

Publikacja: 17.09.2025 04:30

Czosnówka, woj. lubelskie. Służby na miejscu upadku drona, 10 września 2025

Czosnówka, woj. lubelskie. Służby na miejscu upadku drona, 10 września 2025

Foto: Piotr Pyrkosz/Słowo Podlasia/Handout via Reuters

Atak rosyjskich dronów na Polskę wywołał dyskusję na temat bezpieczeństwa polskiego nieba. Pytanie brzmi, czy jesteśmy w stanie skutecznie i na czas wykryć potencjalne zagrożenie oraz efektywnie się przed nim bronić. Dotyczy to zarówno zdolności w zakresie wczesnego ostrzegania i świadomości sytuacyjnej (early warning and situational awareness), jak i sprawności naszych służb specjalnych w prowadzeniu wyprzedzających działań aktywnych.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Cezary Tomczyk o alarmach w Chełmie i Świdniku: W ciągu kilku minut przygraniczne powiaty mogły być zagrożone

Zanim zaczniemy dyskusję o budowie systemów antydronowych i przeciwlotniczych, należy stwierdzić, że pierwszą linią obrony polskiego nieba powinno być niedopuszczenie do pojawienia się wrogich obiektów latających nad terytorium naszego kraju lub w jego pobliżu. Drony muszą zostać gdzieś wyprodukowane, wyposażone w elektronikę, przetransportowane na miejsce startu i zatankowane. Każda z tych czynności to okazja do ograniczenia lub uniemożliwienia wysłania tej broni w kierunku Polski. Sabotaż i dywersja prowadzone przez polskie służby specjalne za pomocą środków cybernetycznych, technicznych oraz fizycznych/kinetycznych powinny stanowić pierwszą linię obrony. Lepiej strzelać do łucznika niż do strzały.

Potrzebujemy wiedzy o zbliżających się dronach

Zmodyfikowanie parametrów produkcji dronów poprzez włamanie do systemu automatyki przemysłowej, sterującego ich produkcją, czy też zakłócenie logistyki dostaw komponentów do ich produkcji oraz paliwa może i powinno być przeprowadzane setki, a nawet tysiące kilometrów od Polski, na terytorium wroga. Również zakłócenie elektroniki wrogich dronów tuż po starcie mogłoby sprawić, że nigdy nie dotarłyby one do naszego kraju.

Reklama
Reklama

Kolejną ważną refleksją po ostatnich wydarzeniach jest potrzeba posiadania wiedzy o zbliżającym się zagrożeniu dronowym jeszcze zanim te maszyny wzniosą się w powietrze lub znajdą się setki kilometrów od Polski, a nie dopiero w momencie wykrycia ich kilka lub kilkanaście kilometrów od celu. To także zadanie dla służb specjalnych, które mogą uzyskać wyprzedzającą wiedzę na temat przygotowań do ataku (produkcja, logistyka, łączność) lub będą w stanie wykryć drony w powietrzu tuż po starcie, kiedy mają jeszcze kilka godzin lotu do granicy Polski. Nie jest to zadanie teoretyczne – systemy takie jak np. Pegasus, najlepiej polskiej produkcji, świetnie się do tego nadają. Takie wczesne wykrycie i świadomość sytuacyjna stawiają polską obronę przeciwdronową w znacznie lepszej sytuacji niż wtedy, gdy informacja o ataku dociera zaledwie kilka lub kilkanaście minut przed samym atakiem. Daje to Polsce wiele godzin na przygotowanie się do skuteczniejszej i jednocześnie tańszej obrony.

Przy wczesnym ostrzeżeniu można do zwalczania dronów wykorzystać metody mniej kosztowne, takie jak drony kamikaze do strącania dronów (na Ukrainie przy pomocy tanich dronów za kilka tys. dol. strąca się 30 proc. maszyn wroga), śmigłowce czy proste działka przeciwlotnicze, a nie drogie rakiety ziemia-powietrze czy pociski odpalane z F-35. Przykładem takiej ekonomicznej metody zwalczania dronów jest wykorzystanie dziesiątek wolnych, starych samolotów turbośmigłowych (np. rolniczych) uzbrojonych w karabiny maszynowe – z uwagi na możliwość dostosowania swojej prędkości do szybkości drona skuteczność takich maszyn jest bardzo wysoka.

Polski system przeciwlotniczy wymaga połączenia, dziś jest w rozproszeniu

Pozostaje jeszcze kwestia systemu przeciwdronowego, który powinien być integralną częścią systemu obrony przeciwlotniczej. Problem nie polega na całkowitym braku zdolności wykrycia i obrony przeciw dronom w Polsce, lecz na tym, że pozostają one rozproszone i nie tworzą skoordynowanego, kompleksowego systemu. Elementy, które można by połączyć w taki system, istnieją w służbach specjalnych, wojsku, SOP, Straży Granicznej, PAŻP oraz spółkach Skarbu Państwa. Oczywiście istniejące zdolności wymagają znaczących uzupełnień, ale dla efektywnego i kosztowo-uzasadnionego podnoszenia poziomu bezpieczeństwa konieczne jest najpierw stworzenie spójnego systemu.

Wdrożenie takiego systemu wymaga porozumienia ministrów obrony, spraw wewnętrznych oraz ministra koordynatora służb specjalnych. Audyt tych rozproszonych rozwiązań pozwoliłby wskazać istniejące luki oraz działania, które by je uzupełniały, podnosząc bezpieczeństwo polskiego nieba. Następnie system ten powinien być stale i systematycznie rozwijany oraz uzupełniany.

Czytaj więcej

Gen. Roman Polko krytycznie o alertach RCB. „Brzmią poważnie, nic nie wnoszą”
Reklama
Reklama

Warto skorzystać z bogatych doświadczeń Ukraińców. Jedną z bardzo skutecznych metod do wykrywania UAV i pocisków wykorzystywanych przez naszego wschodniego sąsiada jest system dziesiątek tysięcy sensorów dźwiękowych w całym kraju (z biblioteką dźwięków identyfikujących typ i wysokość celu), pozwalając im śledzić w czasie rzeczywistym przelot takich obiektów. Ukraińcy do wykrywania dronów i rakiet zaprzęgli także masowo ludność – ukraiński odpowiednik aplikacji mObywatel ma funkcję natychmiastowego zgłaszania przelotu obiektu (rodzaj, kierunek, itp.) – tysiące zgłoszeń analizowanych przez AI ułatwiają reakcję obrony przeciwlotniczej. 

Pojedyncze działania nie uchronią nas przed zagrożeniem

Oczywiście najważniejsze jest, aby w tworzeniu bezpiecznego polskiego nieba uczestniczyły przede wszystkim polskie firmy. Polskie systemy antydronowe, polskie jammery oraz polskie cyfrowe systemy ofensywne powinny stanowić podstawę budowy złożonego, wielowarstwowego systemu zabezpieczenia kraju przed zagrożeniami dronowymi. Nasze przedsiębiorstwa, zwłaszcza z sektora prywatnego, można szybko zaangażować, co pozwoli zwiększyć skalę produkcji oraz stworzyć potencjał eksportowy. W obecnej sytuacji szczególnie ważna jest innowacyjność i elastyczność biznesowa firm prywatnych sektora obronnego. Przy mądrym i elastycznym nadzorze państwa mogą one sprawnie dostarczać niezbędne rozwiązania. Dobrym przykładem takiego modelu współpracy jest partnerstwo PFR-WB.

Bez systemowych rozwiązań doraźne zakupy i pojedyncze działania będą chronić nas raczej przed wyrzutami sumienia niż przed realnym zagrożeniem.

O autorze

Piotr Krawczyk

Dyplomata, urzędnik państwowy i pułkownik wywiadu RP. Od grudnia 2015 r. był zastępcą szefa Agencji Wywiadu. W latach 2016–2022 szef Agencji Wywiadu

Znalezione szczątki dronów, stan na 10.09.2025 r., godzina 20:00

Znalezione szczątki dronów, stan na 10.09.2025 r., godzina 20:00

Foto: Infografika PAP

Atak rosyjskich dronów na Polskę wywołał dyskusję na temat bezpieczeństwa polskiego nieba. Pytanie brzmi, czy jesteśmy w stanie skutecznie i na czas wykryć potencjalne zagrożenie oraz efektywnie się przed nim bronić. Dotyczy to zarówno zdolności w zakresie wczesnego ostrzegania i świadomości sytuacyjnej (early warning and situational awareness), jak i sprawności naszych służb specjalnych w prowadzeniu wyprzedzających działań aktywnych.

Zanim zaczniemy dyskusję o budowie systemów antydronowych i przeciwlotniczych, należy stwierdzić, że pierwszą linią obrony polskiego nieba powinno być niedopuszczenie do pojawienia się wrogich obiektów latających nad terytorium naszego kraju lub w jego pobliżu. Drony muszą zostać gdzieś wyprodukowane, wyposażone w elektronikę, przetransportowane na miejsce startu i zatankowane. Każda z tych czynności to okazja do ograniczenia lub uniemożliwienia wysłania tej broni w kierunku Polski. Sabotaż i dywersja prowadzone przez polskie służby specjalne za pomocą środków cybernetycznych, technicznych oraz fizycznych/kinetycznych powinny stanowić pierwszą linię obrony. Lepiej strzelać do łucznika niż do strzały.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Karol Nawrocki musi szybko dojrzeć po reakcji Donalda Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Polska potrzebuje tarczy wymierzonej w dezinformację. PAP ma na to pomysł
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Od reparacji mogą zależeć relacje między Polską i Niemcami
analizy
Marek Kozubal: Alert RCB o zagrożeniu uderzeniem z powietrza. To dopiero początek
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Dziedzictwo Jerzego Giedroycia
Reklama
Reklama