Nie tak dawno obchodziliśmy Dzień Edukacji Narodowej. Z tej okazji pragnę pani minister złożyć nieco spóźnione podziękowania za to, że wprowadza do naszej pracy zmiany, które czynią nasz zawód jeszcze bardziej interesującym. Myślę, że zgodzi się ze mną większość koleżanek i kolegów po fachu.
Chcę nadmienić, że jestem pracownikiem dwóch szkół podstawowych w moim mieście, bo muszę dopełniać etat, a jedna z nich jest placówką integracyjną. Za „godziny karciane”
Przede wszystkim pragnę podziękować za tak zwane godziny karciane. Do tej pory zawsze znajdowałam czas na dodatkową pracę z dziećmi, aby przygotowywać je do różnych konkursów lub pomagać w nauce w miarę potrzeb. Tak pracowała większość nauczycieli. Kto nie miał takiej potrzeby, angażował się w inne prace szkoły, a osobą kompetentną do oceny tych działań był dyrektor.
Teraz musimy siedzieć w szkole dwie dodatkowe godziny zegarowe na zajęciach z dziećmi (dlaczego zegarowe?), podbierając sobie ich uczestników. A zajęcia dodatkowe muszą odpracowywać nie tylko nauczyciele konkretnych przedmiotów, ale szkolni pedagodzy, bibliotekarze, wychowawcy świetlic oraz nauczyciele wspomagający.
W szkole integracyjnej jest nas około setki, łatwo więc wyliczyć, że dodatkowo mamy do przeprowadzenia 200 godzin, a w przyszłym roku 400. Uczniowie już dziś kończą zajęcia najczęściej o 13.35 lub o 14.30, a nawet później i nie chcą zostawać w szkole dłużej. A my czas na dodatkową pracę też mamy dopiero po swoich godzinach. Efekt – notoryczne łapanki dzieci, ich tłumaczenie, że nie mogą zostać, bo mają dodatkowe zajęcia pozalekcyjne (płatne!), albo są po prostu zmęczone.