Polemika" ze mną ([link=http://www.rp.pl/artykul/9157,575447_O-cnocie-rozumu.html" "target=_blank]"O cnocie rozumu"[/link], "Rz", 8 grudnia), którą zaprezentował Bartłomiej Sienkiewicz, warta jest uwagi nie ze względu na argumenty (jest ich pozbawiona), ale na styl charakterystyczny dla naszych czasów.
Zacznijmy od początku. Sienkiewicz ([link=http://www.rp.pl/artykul/9157,567342_Sienkiewicz--Czas-zaplaty.html" "target=_blank]"Czas zapłaty"[/link], "Rz", 22 listopada) wskazał realne zagrożenia, jakie mogą być konsekwencją kolejnej prawdopodobnej fali kryzysu. W swoim tekście ([link=http://www.rp.pl/artykul/9157,572345_Wildstein--Rozbrojona-Polska.html" "target=_blank]"Rozbrojona Polska"[/link] "Rz", 2 grudnia) uzupełniłem je, dodając, że jedyną rozumną strategią w takiej sytuacji jest budowa silnego państwa. Obecny rząd działa w kierunku odwrotnym. Co z tego zrozumiał Sienkiewicz? "Przyczyna, jak to u Wildsteina, zawsze ta sama: zły rząd Donalda Tuska".
Przyzwyczajony jestem do tego typu polemik. Mógłbym przytoczyć innych autorów używających identycznej co Sienkiewicz frazy, w miejsce "rządu Tuska" wprowadzając: komunistów, brak lustracji, postmodernizm, modernizm, liberalizm, lewicę itp. Lista moich obsesji jest więc spora.
Cóż jednak się stało, że "analityk spraw międzynarodowych" miast analizować, posługuje się tandetną erystyką? Czyżby tak bardzo przestraszył się wymowy swojego tekstu, że za wszelką cenę usiłuje zatrzeć złe wrażenie, które mógłby zrobić w znaczących gremiach? Wskazywałaby na to wiernopoddańcza formułka, którą krasi swoją "polemikę": "my, w odróżnieniu od innych państw kontynentu, jakoś dotąd trzymamy głowę nad powierzchnią wody".
Trochę wstyd, że "międzynarodowy analityk" wypisuje takie propagandowe dyrdymały, jakby nie wiedział, że poziom wzrostu PKB w ograniczonym okresie nie jest jedynym miernikiem stanu państwa, a co więcej, należy odnosić go do tego wskaźnika wcześniej, wtedy okazuje się, że jego spadek w Polsce jest nie mniejszy niż np. w Niemczech.